poniedziałek, 17 stycznia 2011

Ale o co chodzi???

- ALE O CO CHODZI???
I tak oto już przedłożyłam szerokiemu światu samo sedno mojego jestestwa. Silnie skoncentrowana esencja mego ja zamyka się w tym niepozornym zdaniu jak wszechświat w łupince orzecha. Pytanie to mam wyryte w każdym moim jądrze komórkowym i to zapewne po łacinie...
Niemniej wpięta w łańcuszek jakowegoś blogowego ekshibicjonizmu i to przez przyjaciela o rogatej duszy: Norberta ,postaram się cosik więcej o sobie naskrobać:) I tak:


1. Wciąż jestem głodna i ciężko mi ów głód nasycić. Głodna wszelako i na milion sposobów. Drążę, wiercę, badam. Pitraszę, pochłaniam, ogołacam. Szukam, eksperymentuję, prowokuję. A wszystko to ciągiem, bądź znienacka.   


2. Walczę ze zbieractwem przedmiotów sentymentalnych, bądź takich, którym przyklejam etykietkę: "na pewno mi się przyda". Grzęznę, porastam i kiedyś zaginę wśród takowych skarbów, a szczątki moje doczesne zostaną odnalezione po smudze charakterystycznego zapachu, jak po nitce do kłębka. Już się za to wstydzę:)  


3. Potrafię przerabiać śmieci na coś użytecznego, w drugą stronę też to działa i to zdecydowanie szybciej, ponieważ przedmioty martwe, te na wtyczkę bądź inne źródło zasilania, notorycznie odmawiają ze mną współpracy. Już się przyzwyczaiłam i z góry zakładam, że nawet jeśli jest nowe, to i tak nie będzie działało...


4. Mam dar do wykonywania schematycznych, niekontrolowanych czynności. Byłabym mistrzynią w składaniu długopisów na czas lub ilość. Robię takie rzeczy perfekcyjnie i bez udziału głowy, która w tym czasie zaprzątnięta jest rozgardiaszem myśli i obrazów. Rączki swoje, głowa swoje... a żołądek ssie...:)


5. Walczę z nadwagą, a właściwie to nie walczę, raczej wciąż prowadzę działania zbrojne w postaci tabel kalorii, kostiumu kąpielowego, maty do jogi, i świadomości, że wiem jak zdeptać wroga, tylko mi się nie chce;)


6. Współtworzę ośrodek i stowarzyszenie pomagające ludziom w trudnych sytuacjach życiowych. Uwielbiam swoich podopiecznych, ich bezpretensjonalność i opowieści. Wiem, że większą satysfakcję sprawiłaby mi taka pomoc zwierzętom, ale nie jestem w stanie oglądać ich cierpienia. Odchorowywałabym, a że spontaniczna ze mnie babka, to i pewnie naruszyłabym nietykalność cielesną niejednej osoby krzywdzącej.


7. Śnią mi się bajki i niesamowite przygody, często futurystyczny świat w którym zgrabnie się poruszam. Zastanawia mnie to niezmiernie.


8. Potrafiłabym wyjść z domu i zaginąć.


9. O... już zbliżam się do końca;) 


10. Lubię jadąc pociągiem tą chwilę, gdy nocą lub świtem bladym widać w oddali miasto. Lubię jak powoli rośnie i migocze coraz większą liczbą kolorowych świateł. W żadnych innych okolicznościach miasta nie lubię. Lubię fotografować sobie zwykłe roślinki, o proszę:








     A do kilku nowych zwierzeń na swoich blogach chciałabym zaprosić:
No właśnie... 
Przejrzałam skrupulatnie listę obserwowanych i ci, których chciałam wciągnąć w zabawę już się bawią:), a z resztą jeszcze nie miałam okazji pisać. Głupio mi tak nagle ich atakować, z tej mojej głębokiej, bezpiecznej czeluści blogowej w której do tej pory się skrywałam, więc zostawię "na kiedyś"...


Jak nie zapomnę:)




     
   

19 komentarzy:

  1. A kuku niedobraku :P ...jak miło...jak cudownie...czytać Cię moja droga...cieszyć się, że jesteś tu :*

    Dziękuję za odpowiedź:)))

    Ściskam cieplutko :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry :)
    Jak miło Cię widzieć w literkach u Ciebie :)
    To ja się rozgoszczę, jeśli pozwolisz ;)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  3. Norbercie, jeszcze dojdzie do tego, że zamiast zrobić parę kroków i Cię odwiedzić, będę klikać do Ciebie po blogowemu:D, ale myślę, że póki parzysz kawę i serwujesz ciasteczka gdy tylko stanę w drzwiach, to może mi nie grozi takowa zubożała forma kontaktu...chyba, że w końcu przejdę na dietę;)
    Czekoladko, do czego to doszło;) Ja to się strasznie broniłam przed blogowaniem... i przed wirtualnym światem w ogóle, ale powoli się oswoiłam i nawet dobrze się tu czuję bo i towarzystwo miłe i przyjemnie się gawędzi:) Jest mi niezmiernie miło Cię tu gościć!!!
    Macham do Ciebie radośnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sydoniu kochana, ja przez długi czas nie potrafiłam się w tym świecie poruszać, nie umiałam znaleźć sobie w nim miejsca, wędrowałam, a na jednym blogu było mnie tak pełno, że tamtejsi czytelnicy i komentujący mieli mnie już dość ;) Gospodarz mnie nie wyrzucił, sama stamtąd poszłam.
    Można jednak tu znaleźć fantastycznych ludzi, miłe towarzystwo :)
    Uściski ciepłe :)
    Wiesz, cieszę się, że tu jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. :) ..... punkt 5 jest fajny :) ...... u kobiet zasada jest prosta ... jeżeli patrząc z boku biust jest przed brzuchem to wszystko OK i nie trzeba sobie głowy zawracać.... ale jeżeli równo lub na odwrót, to trzeba schudnąć ;) .... Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Acha... sprawdzę...

    Nie trzeba sobie głowy zawracać, poprzestanę na kontrolowaniu... dzięki;) to mnie rozgrzeszyło niejako;)
    Uściski ogromniaste!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. :) ...Sprawdź ( ale z wciągniętym brzuchem się nie liczy ...... no chyba, że ........ ale wtedy musisz cały czas chodzić z wciągniętym ;) ......... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No bez wciągania:)
    U mnie niejako zawsze zza winkla najpierw wyłaniał się mój biust, a potem za jakiś czas ja, czyli cała reszta;) Jakaż byłam szczęśliwa gdy odkryłam, że ten męczący balast ma swoje dobre strony, bo robi za prozaiczny wabik... To jedno z odkryć mojego dojrzewania i jeszcze o tym napiszę:)))

    Tak więc już bezstresowo mogę zrobić rekonesans lodówki:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekoladko!!! U mnie możesz nawet pisać i hasać od lewej do prawej i wzduż i wszerz... i na przełaj też!!! Będzie mi niezmiernie miło:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Sydoniu, nie zachęcaj mnie tak, bo jeszcze skorzystam i co wtedy ;)?

    OdpowiedzUsuń
  11. No jak to co??? Z dumą dopiszę Cię do listy autorów bloga;) ( i będziemy dzielić się dochodami z reklam, ale jeszcze nie wiem w jakich procentowych proporcjach, muszę przemyśleć;DDD )

    OdpowiedzUsuń
  12. no to masz następną obserwatorke:)

    spodobało mi sie jak dochodzisz do końca w dziewiątce;)

    ja tez zostałam wkręcona w tą zabawę, ale ja juz wszytsko o sobie napisałam..
    znaczy nie wszytsko, bo sa rzeczy o których wiem tylko ja, albo tylko ja ;P

    Pozdrawiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Najlepsze to te dochody z reklam ;) he he
    A tak serio, to ściskam cieplutko i idę dalej się zakopać w jakichś ekspertyzach energetycznych, na których zupełnie się nie znam ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Rzaba
    Miło mi i cieszę się, że dołączyłaś do grona:)

    No ba, jak mawiała moja babcia, nigdy nie odsłaniaj całego tyłka;)( cóż...babcia znana była z niewybrednych aforyzmów)...
    ... a zabawa sympatyczna, tzn. sympatycznie się czytało innych, bo z pisaniem to było już lekko pod górkę:D

    Odpozdrawiam ciepło!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekoladko
    Jak potrzebujesz wsparcia ( w tych ekspertyzach ma się rozumieć) to na mnie nie licz!!!!
    Z góry uprzedzam!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Haha, o biuście mi się podobało :) same zalety, i miło, miło z serduchem na dłoni... bardzo fajnie piszesz:))
    Następna oaza, gdzie będzie się zbierać wesołe towarzystwo :)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Vi
    Dziękuję,... wiesz, ja to mam tzw.: wodolejstwo we krwi. Moja polonistka kopała mnie na maturze pod stołem, bym już przestała mówić, a ja miałam jeszcze tyle tematów do przedłożenia szanownej komisji, a jeden wypływał z drugiego szerokim, rwącym potokiem:)
    Zapraszam jak tylko najdzie ochota, będzie mi niezmiernie miło Cię gościć:)))
    Uściski!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Sydoniu, ja już też przy tym wymiękłam ;) Nie lubię sprawdzać poprawności napisania po polsku czegoś, o czym za bardzo nie mam pojęcia ;)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję ♥