- ALE O CO CHODZI???
I tak oto już przedłożyłam szerokiemu światu samo sedno mojego jestestwa. Silnie skoncentrowana esencja mego ja zamyka się w tym niepozornym zdaniu jak wszechświat w łupince orzecha. Pytanie to mam wyryte w każdym moim jądrze komórkowym i to zapewne po łacinie...
Niemniej wpięta w łańcuszek jakowegoś blogowego ekshibicjonizmu i to przez przyjaciela o rogatej duszy: Norberta ,postaram się cosik więcej o sobie naskrobać:) I tak:
Niemniej wpięta w łańcuszek jakowegoś blogowego ekshibicjonizmu i to przez przyjaciela o rogatej duszy: Norberta ,postaram się cosik więcej o sobie naskrobać:) I tak:
1. Wciąż jestem głodna i ciężko mi ów głód nasycić. Głodna wszelako i na milion sposobów. Drążę, wiercę, badam. Pitraszę, pochłaniam, ogołacam. Szukam, eksperymentuję, prowokuję. A wszystko to ciągiem, bądź znienacka.
2. Walczę ze zbieractwem przedmiotów sentymentalnych, bądź takich, którym przyklejam etykietkę: "na pewno mi się przyda". Grzęznę, porastam i kiedyś zaginę wśród takowych skarbów, a szczątki moje doczesne zostaną odnalezione po smudze charakterystycznego zapachu, jak po nitce do kłębka. Już się za to wstydzę:)
3. Potrafię przerabiać śmieci na coś użytecznego, w drugą stronę też to działa i to zdecydowanie szybciej, ponieważ przedmioty martwe, te na wtyczkę bądź inne źródło zasilania, notorycznie odmawiają ze mną współpracy. Już się przyzwyczaiłam i z góry zakładam, że nawet jeśli jest nowe, to i tak nie będzie działało...
4. Mam dar do wykonywania schematycznych, niekontrolowanych czynności. Byłabym mistrzynią w składaniu długopisów na czas lub ilość. Robię takie rzeczy perfekcyjnie i bez udziału głowy, która w tym czasie zaprzątnięta jest rozgardiaszem myśli i obrazów. Rączki swoje, głowa swoje... a żołądek ssie...:)
5. Walczę z nadwagą, a właściwie to nie walczę, raczej wciąż prowadzę działania zbrojne w postaci tabel kalorii, kostiumu kąpielowego, maty do jogi, i świadomości, że wiem jak zdeptać wroga, tylko mi się nie chce;)
6. Współtworzę ośrodek i stowarzyszenie pomagające ludziom w trudnych sytuacjach życiowych. Uwielbiam swoich podopiecznych, ich bezpretensjonalność i opowieści. Wiem, że większą satysfakcję sprawiłaby mi taka pomoc zwierzętom, ale nie jestem w stanie oglądać ich cierpienia. Odchorowywałabym, a że spontaniczna ze mnie babka, to i pewnie naruszyłabym nietykalność cielesną niejednej osoby krzywdzącej.
7. Śnią mi się bajki i niesamowite przygody, często futurystyczny świat w którym zgrabnie się poruszam. Zastanawia mnie to niezmiernie.
8. Potrafiłabym wyjść z domu i zaginąć.
9. O... już zbliżam się do końca;)
10. Lubię jadąc pociągiem tą chwilę, gdy nocą lub świtem bladym widać w oddali miasto. Lubię jak powoli rośnie i migocze coraz większą liczbą kolorowych świateł. W żadnych innych okolicznościach miasta nie lubię. Lubię fotografować sobie zwykłe roślinki, o proszę:
A do kilku nowych zwierzeń na swoich blogach chciałabym zaprosić:
No właśnie...
Przejrzałam skrupulatnie listę obserwowanych i ci, których chciałam wciągnąć w zabawę już się bawią:), a z resztą jeszcze nie miałam okazji pisać. Głupio mi tak nagle ich atakować, z tej mojej głębokiej, bezpiecznej czeluści blogowej w której do tej pory się skrywałam, więc zostawię "na kiedyś"...
Jak nie zapomnę:)
miło i ciepło:D
OdpowiedzUsuńA kuku niedobraku :P ...jak miło...jak cudownie...czytać Cię moja droga...cieszyć się, że jesteś tu :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedź:)))
Ściskam cieplutko :)))
Dzień dobry :)
OdpowiedzUsuńJak miło Cię widzieć w literkach u Ciebie :)
To ja się rozgoszczę, jeśli pozwolisz ;)
Uściski!
Norbercie, jeszcze dojdzie do tego, że zamiast zrobić parę kroków i Cię odwiedzić, będę klikać do Ciebie po blogowemu:D, ale myślę, że póki parzysz kawę i serwujesz ciasteczka gdy tylko stanę w drzwiach, to może mi nie grozi takowa zubożała forma kontaktu...chyba, że w końcu przejdę na dietę;)
OdpowiedzUsuńCzekoladko, do czego to doszło;) Ja to się strasznie broniłam przed blogowaniem... i przed wirtualnym światem w ogóle, ale powoli się oswoiłam i nawet dobrze się tu czuję bo i towarzystwo miłe i przyjemnie się gawędzi:) Jest mi niezmiernie miło Cię tu gościć!!!
Macham do Ciebie radośnie:)
Sydoniu kochana, ja przez długi czas nie potrafiłam się w tym świecie poruszać, nie umiałam znaleźć sobie w nim miejsca, wędrowałam, a na jednym blogu było mnie tak pełno, że tamtejsi czytelnicy i komentujący mieli mnie już dość ;) Gospodarz mnie nie wyrzucił, sama stamtąd poszłam.
OdpowiedzUsuńMożna jednak tu znaleźć fantastycznych ludzi, miłe towarzystwo :)
Uściski ciepłe :)
Wiesz, cieszę się, że tu jesteś :)
:) ..... punkt 5 jest fajny :) ...... u kobiet zasada jest prosta ... jeżeli patrząc z boku biust jest przed brzuchem to wszystko OK i nie trzeba sobie głowy zawracać.... ale jeżeli równo lub na odwrót, to trzeba schudnąć ;) .... Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAcha... sprawdzę...
OdpowiedzUsuńNie trzeba sobie głowy zawracać, poprzestanę na kontrolowaniu... dzięki;) to mnie rozgrzeszyło niejako;)
Uściski ogromniaste!!!
:) ...Sprawdź ( ale z wciągniętym brzuchem się nie liczy ...... no chyba, że ........ ale wtedy musisz cały czas chodzić z wciągniętym ;) ......... :)
OdpowiedzUsuńNo bez wciągania:)
OdpowiedzUsuńU mnie niejako zawsze zza winkla najpierw wyłaniał się mój biust, a potem za jakiś czas ja, czyli cała reszta;) Jakaż byłam szczęśliwa gdy odkryłam, że ten męczący balast ma swoje dobre strony, bo robi za prozaiczny wabik... To jedno z odkryć mojego dojrzewania i jeszcze o tym napiszę:)))
Tak więc już bezstresowo mogę zrobić rekonesans lodówki:)
Czekoladko!!! U mnie możesz nawet pisać i hasać od lewej do prawej i wzduż i wszerz... i na przełaj też!!! Będzie mi niezmiernie miło:)
OdpowiedzUsuńSydoniu, nie zachęcaj mnie tak, bo jeszcze skorzystam i co wtedy ;)?
OdpowiedzUsuńNo jak to co??? Z dumą dopiszę Cię do listy autorów bloga;) ( i będziemy dzielić się dochodami z reklam, ale jeszcze nie wiem w jakich procentowych proporcjach, muszę przemyśleć;DDD )
OdpowiedzUsuńno to masz następną obserwatorke:)
OdpowiedzUsuńspodobało mi sie jak dochodzisz do końca w dziewiątce;)
ja tez zostałam wkręcona w tą zabawę, ale ja juz wszytsko o sobie napisałam..
znaczy nie wszytsko, bo sa rzeczy o których wiem tylko ja, albo tylko ja ;P
Pozdrawiam Cię:)
Najlepsze to te dochody z reklam ;) he he
OdpowiedzUsuńA tak serio, to ściskam cieplutko i idę dalej się zakopać w jakichś ekspertyzach energetycznych, na których zupełnie się nie znam ;)
Rzaba
OdpowiedzUsuńMiło mi i cieszę się, że dołączyłaś do grona:)
No ba, jak mawiała moja babcia, nigdy nie odsłaniaj całego tyłka;)( cóż...babcia znana była z niewybrednych aforyzmów)...
... a zabawa sympatyczna, tzn. sympatycznie się czytało innych, bo z pisaniem to było już lekko pod górkę:D
Odpozdrawiam ciepło!!!
Czekoladko
OdpowiedzUsuńJak potrzebujesz wsparcia ( w tych ekspertyzach ma się rozumieć) to na mnie nie licz!!!!
Z góry uprzedzam!!!
Haha, o biuście mi się podobało :) same zalety, i miło, miło z serduchem na dłoni... bardzo fajnie piszesz:))
OdpowiedzUsuńNastępna oaza, gdzie będzie się zbierać wesołe towarzystwo :)))
Vi
OdpowiedzUsuńDziękuję,... wiesz, ja to mam tzw.: wodolejstwo we krwi. Moja polonistka kopała mnie na maturze pod stołem, bym już przestała mówić, a ja miałam jeszcze tyle tematów do przedłożenia szanownej komisji, a jeden wypływał z drugiego szerokim, rwącym potokiem:)
Zapraszam jak tylko najdzie ochota, będzie mi niezmiernie miło Cię gościć:)))
Uściski!!!
Sydoniu, ja już też przy tym wymiękłam ;) Nie lubię sprawdzać poprawności napisania po polsku czegoś, o czym za bardzo nie mam pojęcia ;)
OdpowiedzUsuń