niedziela, 30 stycznia 2011

Ostatni raz

I znów zarzekam się, że to ostatni raz...
Ostatni raz bez dyskretnego obwąchiwania, niespokojnego wietrzenia drobinek tego słodkiego zapachu obłudy. Tej woni,  której mój zduszony mózg nie jest w stanie zapamiętać, zakodować i umieścić w szufladce naznaczonej czerwoną, migającą lampeczką.

I znów zarzekam się, że to ostatni raz...
Ostatni raz bez Klatki Stop.  Zbawiennej chwili, w której dane mi będzie dostrzec te drobne pajęczynki nieszczerości okalające nikłą siateczką kąciki ust, rozpościerające się wątłą firanką w oknach źrenic. Ostatni raz, bez tej zdrowej sekundy uprzedzenia, bez chroniącej nieufności.

I znów zarzekam się, że to ostatni raz...
Ostatni raz uwierzę nieprzytomnie w każde słowo, pocieszenia gest, uśmiechu szerokiego blask. Uzbroję się, zeskorupieję, wyczulę... Bo boli... bo brak mi już przędzy do ciągłego, mozolnego łatania siebie.





21 komentarzy:

  1. Monika! ... wprawdzie już sama odkryłaś wyróżnienie, ale powiadamiam Cię, zeby procedura była dopełniona ..... rozruch drugiego artpubu tak mnie wciągnął, ze zupełnie zapomniałem

    Świetne zdjęcie .... lubię prześwietlenia

    Kiedyś odkryłem, ze roztrząsanie urazów, zawodów i tym podobnych, do niczego nie prowadzi, a nawet gorzej ..... liczy się tylko do przodu ...... a najważniejsze oczywiście jest powietrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja często miewam ten sam problem,zarzekam się a potem znów to samo i tak jak napisałaś cholernie boli za każdym kolejnym razem coraz bardziej.Chyba w naturze naszej jest to ciągłe powtarzanie tych samych błędów ale w naturze też ufność i nadzieja....

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami nachodzą nas takie stany umysłu, dusza ‘boli…’ łatwo komuś radzić, że głowa do góry, nie przejmować się, że minie, w końcu tak się dzieje… jednak kiedy to trwa, jest nieciekawie… może wystarczy zająć się czymś, żeby nie myśleć, upichcić coś dobrego… ważne żeby nie myśleć… łatwo powiedzieć…
    Pozdrawiam :))))
    ps. zdjątko rzeczywiscie, bardzo dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obłuda to straszna rzecz...brzydzę się jej i boję...i tak jak Ty wciąż z naiwnością dziecka podchodzę do każdego nowo poznanego człowieka, a potem płaczę, że ugryzł w paluszek i krwawię...ale na szczęście mało jest wokół mnie obłudników...wszyscy paskudy, wariaty i okrutnicy ;))) ale szczerzy :))) i za to ich kocham i sznuję:)))

    Buziaczki:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jacku, no ba:) procedury ważna rzecz:)...
    Niezmiernie cieszy mnie fakt, że ktoś (czyt.konkretnie Ty) ma ochotę i poświęca swój czas na tworzenie wirtualnego miejsca w którym ktoś inny (czyt. np.ja) będzie mógł pokontemplować dzieła artystycznych dusz w przyjaznym i ciepłym otoczeniu. Mam nadzieję, że blogger pociągnie i wszystko będzie ok.:)
    Powietrze?;)... nie inaczej... a roztrząsanie, fakt- do niczego, ale, do cholery, można by w końcu za którymś razem wyciągnąć wnioski i je uwzględnić i nie otwierać tak szeroko ramion:D a ja niestety w tym względzie jestem niejako upośledzona i wściekam się już tylko sama na siebie... kolejny raz:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaskółeczko... u mnie to już zakrawa na jakieś działania autodestrukcyjne i to na każdym gruncie:)Mam alergię na obłudę i fałsz, a zupełnie nie potrafię ich dostrzec... wiadomo, dopiero po fakcie... a wtedy mam oczy duże jak pięciozłotówki i muszę przepraszać wszystkich przyjaciół i wysłuchiwać ich katarynkowego:"a nie mówiłem":DD Cóż... chyba taki urok:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Vi kochana... Mi wystarczyła by odrobina nieufności...nic więcej... ułatwiłoby mi to życie;)
    Masz rację, jak boli to pomaga rzucenie się w wir, jakikolwiek... Nie wiem czy dla każdego, ale dla mnie to świetna metoda na "przeczekanie" :)
    Uściski cieplutkie!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Norbercie, znasz mnie... wiesz... Myślę, że należy do każdego podchodzić bez uprzedzeń, bezwzględnie... tylko... może zdystansować się jakoś, tak na chłodno??? Niby proste;)))

    OdpowiedzUsuń
  9. I ja tez często mówię ostatni raz, ostatni raz, to juz... a dalej tkwię w czym tkwię. No nic, to uściskac Cię tylko przyszłam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak miło, że zaglądnełaś :) oj, ileż to u mnie już tych "ostatnich razów" było? zatrzęsienie:DDD taki urok;)
    Oduściskuję mocno!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Serdeczne głaski dla niechcianych smutków, które nigdy nie chcą być tymi ostatnimi...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatnio dość często mówię sobie, że to ostatni raz i co? I jak rzadko na gadaniu się kończy, bo to silniejsze ode mnie.
    Czasem tak bywa, że z czymś się nie da walczyć, czasem wcale nie potrzeba. A odrobina nieufności? Wiesz Sydoniu kochana, nawet jeśli mamy więcej niż odrobinę nieufności, to ona nie zawsze nas jest w stanie powstrzymać. Nawet jeśli pajęczyna nieszczerości jest grubą nicią tkana, dotykamy jej, oblepia nam dłonie, a my i tak robimy krok naprzód, wiedząc, że nie jest łatwo przez nią przebrnąć.
    Oby obłudy i nieszczerości było wokół nas jak najmniej.
    Uściski cieplutkie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Akemi:) Jak Ty to ślicznie ujęłaś!!!
    Uściski dla Ciebie pluszowe:D

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak sobie tu czytam komentarze i myślę, że to chyba przypadłość jest porządnych kobiet ...... chociaż i mi się potrafi przydarzyć ..... chociażby reaktywacja artpubu ;))) .... na drugi dzień gdy się obudziłem, to sobie pomyślałem, że chyba na głowę upadłem ;) .... ale co tam przynajmniej coś fajnego się dzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekoladko, tak właśnie...
    Niekiedy sami decydujemy się na krok dalej i głębiej, spychając w kąt ostrzegawcze głosy intuicji...Ja natomiast takowej w stosunku do ludzi nie mam i można mi "wszystko wcisnąć":D a przyjaciele tylko kiwają głowami z politowaniem, czekając zmian we mnie, które niejako powinny nastąpić, bo i świadomość jest... i doświadczenia:D
    Fakt...
    Czasami wydaje nam się, że jak zatopimy kogoś w naszych czystych uczuciach, uzdrowimy go... uleczymy...
    zmienimy... ale to już inna historia:)
    Oduściskuję mocno...szczerze;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jacku, ba... ważne by się działo!!! By nie zgnuśnieć;))))

    OdpowiedzUsuń
  17. bo to tak pięknie uwierzyć, tak słodkie są słowa na które czekamy - nawet jak czujemy że nie prawdziwe - słodko sie usmiechając słucham łudzeń i bajka trwa...przez chwilę, a potem zimny kubeł na przebudzenie....żal mi tak moich bliskich i znajomych że wciąż trzęsą się nad moim losem - losem notorycznego naiwniaka... wielu by się nazbierało takich którzy sobie obiecują - "ostatni raz"

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj Abrah, miło Cię gościć:)

    "Dobrze, gdy serce jest naiwne, a rozum nie." Anatole France

    Oj, dobrze:)))
    Pozdrawiam ciepło...

    OdpowiedzUsuń
  19. Każdy miewa takie "ostanie razy", też miałam ich sporo. Staram się nie cierpieć, wmówiłam sobie, że nie mam na to czasu. Zdrajców, nielojalnych, niedyskretnych - skreślam. Nie to, żebym pałała do nich negatywnymi uczuciami - po prostu lądują w "szufladce" osób mogących mnie pocałować w d...ę, traktując ich uprzejmą, chłodną obojętnością.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję ♥