Czas mi gwałtownie wyhamował powodując, że wszystkie sprawy wpadły na siebie miażdżąc się i gniotąc, a ja ominęłam je szerokim łukiem i podążyłam oddać się błogiemu lenistwu... Nicnierobienie i obserwacja opadającej zrywami głowy kolejnego członka rodzinki, któremu akuratnie przyszło spocząć na krzesełku o magicznych, usypiających właściwościach, okazało się niezwykle męczącym zajęciem. W ręce wpadł mi akuratnie bezpański aparat, więc oddałam się całkowicie napastowaniu mamusinego drzewka, a właściwie to jego kwiecia, dopóki mi się baterie nie wyładowały... dobrze, że już po...świętach:D
środa, 27 kwietnia 2011
Leniwie
Czas mi gwałtownie wyhamował powodując, że wszystkie sprawy wpadły na siebie miażdżąc się i gniotąc, a ja ominęłam je szerokim łukiem i podążyłam oddać się błogiemu lenistwu... Nicnierobienie i obserwacja opadającej zrywami głowy kolejnego członka rodzinki, któremu akuratnie przyszło spocząć na krzesełku o magicznych, usypiających właściwościach, okazało się niezwykle męczącym zajęciem. W ręce wpadł mi akuratnie bezpański aparat, więc oddałam się całkowicie napastowaniu mamusinego drzewka, a właściwie to jego kwiecia, dopóki mi się baterie nie wyładowały... dobrze, że już po...świętach:D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
och..lenienie się to bardzo fajne i przyjemne zajęcie :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że i ja się cieszę z końca świąt. spałam i jadłam, spałam i jadłam..............:)
OdpowiedzUsuńPiękne lenistwo... :)
OdpowiedzUsuńNapastowanie drzewka ;) ha ha ha Ale jak widać przeżyło ;) Łaaadne jest :)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę, że już po świętach i można odpocząć od świętowania ;)
Pozdrawiam cieplutko :)
Dobrze znam to krzesełko i jego nasenne właściwości ;P. Piękne zdjęcia...szczególnie prącików...ptfuuu...pręcików;P
OdpowiedzUsuń:*
Norbercie, czyżby głodnemu... ;)?
OdpowiedzUsuń*Gocha
OdpowiedzUsuńJakoś nie mogę sobie wyobrazić Ciebie w duecie z lenistwem :DDDD a mam bujną wyobraźnię;P
*LOVE
OdpowiedzUsuńno właśnie
święta mi rozbijają rytm życia, czy jakoś tak;)))
ze spaniem mam tak, że jak mogę, to mi się nie chce:D... z jedzeniem- jak jest dużo pyszności, to nie ma gdzie ich zmieścić:) a po świętach najchętniej by się coś wszamało ze smakiem,jak już pozostała na stole ino serwetka w kurczaczki i smętny żonkilek ( nie wiem czy jadalny) ;DDD
*Akemi
OdpowiedzUsuńPiękne lenistwo to uskuteczniłam dzisiaj, grzebiąc dzień cały w ziemi, przerzucając głazy, reanimując zapomniane kwiaty i próbując okiełznać pelargoniowe zombie, które w piwnicy wypuściły długaśne, blade macki... jestem szczęśliwa!!!
jutro z łóżka będę się musiała na nieoprocentowane raty ściągać:DDDDDD
roślinki mają nade mną pełną kontrolę:DDDD zwłaszcza te pospolite;)
Uściski ostatkiem sił do Ciebie ślę:DDDDD
*Czekoladko
OdpowiedzUsuńJa to zdeklarowaną phytofilką i biofilką jestem:DDD
Mnie cieszą święta ino z powodu rodzinnego, szalonego spędu... miliona słów i gestów których jestem złakniona:DDDD
*N.
OdpowiedzUsuńKrzesełka nie pożyczam... no, chyba, że za drobną przysługę;))))
Prąciki i pręciki lubię bo... jedne są ładne, a drugie pożyteczne;PPP
Sami zgadnijcie, które bardziej;)))
Sydoniu... krzesełka nie potrzebuję...ostatnimi czasy przysypiam wszędzie z częstotliwością zatrważającą ;)....ale co się dziwić starość nie radość:)...prącikami zawsze jeszcze można się pozachwycać, ponauraczać oczy, bo inne cuda w rachubę nie wchodzą...a pręciki cóż wciąż brudzą zachłanny nos:P
OdpowiedzUsuń*N.
OdpowiedzUsuńTo problem bezsenności masz okiełznany... no kto by pomyślał... mam nadzieję, że ten "uwiąd" nie idzie to w parze z siłami witalnymi:DDDDD
Pręciki dyskretnie przemilczę;DDD
no...same wariactwa przyplątują mi się w tym temacie;p
Witaj Sydoniu, ehh mi również czas gwałtownie wyhamował...
OdpowiedzUsuńWpadłam się przywitać, bo dawno mnie u Ciebie nie było - to nie oznacza, że zapomniałam o Twojej sympatycznej osobie.
Pozdrawiam ciepło
Czasem trzeba poleniuchować :) Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńJuż zapomniałam o świętach! Masz piękne oko!
OdpowiedzUsuń*Witaj M.
OdpowiedzUsuńChciałam Ci napisać, że w bardzo ładnych błękitach nurzają się teraz Twoje zaklęte słowa :) i ja nurzam się wraz z nimi ochoczo, bo zawsze jakąś niezwykłą refleksją mnie dotykają:D
Miło mi niezmiernie, że zaglądasz w me skromne wirtualne progi... uściski przesyłam i moc dobrych życzeń!!!
( wiesz... strasznie zaniepokoiły mnie słowa z 28 kwietnia... nie chciałam pytać i mam nadzieję, że wszystko ułoży się pomyślnie...)
*Ewe
OdpowiedzUsuńJa już tak mam, że jak znajdę się w otoczeniu roślinności i w łapy wpadnie mi aparat, to... cykam jak opętana i nikt, ani nic nie śmie mi stanąć na drodze (taki jakiś defekt);) a potem mam problem z wyborem ujęć, bo żadne nie spełnia moich oczekiwań i wyobrażeń:D i leżą tak wszystkie odłogiem, te moje focie... niepoukładane, zapomniane... Aż uświadomiono mi, że najwyższa pora skończyć z "wrogowaniem' samej sobie:)
A i nie wszystko musi być doskonałe w każdym tego słowa znaczeniu;D I tym bardziej raduje mnie fakt, że zdjęcie komuś się spodoba :DDDD mimo, iż mam do niego masę "ale":DDDD
Pozdrawiam serdecznie:D
*Margo
OdpowiedzUsuńU mnie "święta" są długo przed, i długo po, z racji mego wykorzystywania ich do celów materialnych:DDDD Natomiast te w środku, wolne od zajęć spędzam na snuciu się i marudzeniu;))))
Uf, do kolejnych jeszcze szmat czasu;D
Dziękuję serdecznie.
OdpowiedzUsuń(ehh, póki co czekamy...)
*Margo
OdpowiedzUsuńUśmiechy przyjmuję bez limitów;)
Zawsze:DDDD
*Martynko
OdpowiedzUsuńWiem jak bardzo czekanie może się dłużyć, ciągnąć i męczyć... oby wszystko ułożyło się pomyślnie...