wtorek, 26 kwietnia 2011

Siuda Baba

Dziś lany poniedziałek i tak sobie pomyślałam, że przecież dzień ten to nie tylko radosna gonitwa z wiadrem wody za piszczącym uciekinierem, ale i pewien zwyczaj, którego korzenie sięgają zamierzchłych czasów.

Michał Elwiro Androlli "Dyngus"

A skoro lubię wszelkiego rodzaju przebieranki, jak i ludzi ucharakteryzowanych, to napomknę o Siuda Babie, która pojawia się właśnie w tenże poniedziałek już tylko w okolicy Wieliczki i jest oczywiście chłopem ;)... i to nie odzianym zgrzebnie, schludnie i z kwieciem we włosach, ino łachmaniarką, niechlują i usmoloną paskudą zdobną w ziemiaczane korale... Czemu akurat taka wzbudzająca niechęć postać? Według legendy w Lednicy Górnej, u stóp pewnej góry biło święte źródełko, a obok wzniesiono świątynię ku czci pięknej i dobrej Bogini Ledy, w której to świątyni płonął wieczny ogień.  Pieczę nad nim sprawowały kapłanki i trwała ona okrąglutki rok, dzień za dniem, noc za nocą. Gdy minął czas służby, strażniczka taka, umorusana sadzą, zmordowana okrutnie i w obdartym odzieniu wyruszała na "łowy" w poszukiwaniu swojej następczyni. Wszystkie dziewice chowały się gdzie popadnie na widok osmolonej, na wpół obłąkanej postaci, ale ta, którą udało się naznaczyć czarnym śladem nie była już w stanie uniknąć swojej niedoli i iść na służbę musiała. W dzisiejszych czasach jest o wiele prościej, bo złapana dziewczyna wykupić się może buziakiem lub datkiem wrzuconym do garnuszka, choć usmolenia podczas dziarskiego uścisku, którym Siuda Baba obdarowuje złapane dziewoje, uniknąć się nie da. Wiadomo, obyczaj, jak wiele innych, ma damsko-męskie intencje, mimo, że na jedną dziewczynę "poluje" druga;) 

źródło



Jako ciekawostkę zacytuję Białczyńskiego nawiązując jeszcze tylko na jedną, krótka chwilę do mądrej Pani Ledy, czy też Łady i jej kapłanek...

"...Ta forma imienia bogini wzięła się z Ła-dań (dawczyni uładzenia, ładności). Warto tu wspomnieć o negatywnym odniesieniu do Łady-Ładani poprzez związek ze słowami lada – ladacznica i ladaco – byle kto, nicpoń. Obydwa te znaczenia biorą się z obscenicznej formy inicjacji kobiet prowadzonej przez kapłanki Łady-Ładani. Kapłanki chwytały nadające się do wyjścia za mąż dziewczyny i pasowały je na dorosłe kobiety, ukazując publicznie ich dojrzałą płeć, a następnie chłoszcząc rózgami po obnażonym ciele i przykładając na pośladki swoją pieczęć – odcisk umazanej w sadzy dłoni. Prawdopodobnie przeprowadzały też oddziewiczenie chłopców – czyli oddawały się rytualnej rozwiązłości (w pojęciu chrześcijańskim)..."

No i wydało się, że kapłanki tak nie do końca były biednymi, umęczonymi ciężką służbą dziewczęciami :DDDD 

 

6 komentarzy:

  1. Bardzo lubię te wszystkie zwyczaje. Uwielbiałam w dzieciństwie słuchać opowiadań dziedków o różnych sytuacjach związanych z nimi (między innymi).

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja :DDD i ja uwielbiam:DDD
    troszkę tylko zasmuca mnie ich nieunikniona śmierć i głuche zapomnienie...
    A są to przecież obrzędy i zwyczaje piękne i czysto pierwotne w swoich znaczeniach...proste, naturalne i intuicyjne...A ich różnorodność, jeśli wziąć pod uwagę glob cały, jest niezwykła, choć wciąż dotyka tych samych podstawowych i istotnych człowieczych spraw:DDD
    A tak w ogóle to stęskniłam się za Tobą:DDDDDDDDD no... troszkę;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tam od razu śmierć i zapomnienie ;-p
    Samemu trzeba kultywować ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. *HDS
    no nie da się samemu, zwłaszcza tych najciekawszych obrzędów, np. inicjacyjnych:DDDD nawet przy najszczerszych chęciach i ogromnym zapale:D w sumie to wszystko w drastycznym tempie się przepoczwarza i nawet takie, na ten przykład, dyngusowanie jest już inne od tego, które pamiętam:D... nie wspominając już o tym, że pewne pierwotne obrzędy stały się tak "ucywilizowane", a wcześniej przyswojone przez chrześcijaństwo, że są dla wielu osób zwyczajnie niezrozumiałe:DDD ale nic to...odejścia w niebyt się nie powstrzyma, a i pewnie nie ma takiej potrzeby;)
    A wiesz co? o Jastrowej wodzie nie miałam pojęcia:D a i wczoraj mój tato coś napomknął( pierwszy raz o tym usłyszałam), że mam się nie pokładać na trawie, bo jest jeszcze "nieogrzmiała" ;) ale dziś przeleciała burza, więc jutro ponurzam się w zieleni...i jeszcze u mnie w domu nie pozwalano kąpać się nam przed nocą Kupały... bo utopce grasują;) więc nie wiem jak to z tym przeręblem będzie, co to go mam w zimowych planach;))) może wpierw się jakowymś powrósłem do czegoś przywiążę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Należy zatem znaleźć grupkę osób o podobnym usposobieniu, z którymi można jednak kultywować, a z Tego co czytam, to masz przynajmniej jedną taką poczciwinę ;)

    Jastre, jest właśnie takim obrzędem prawie zapomnianym i bardzo mocno zregionalizowanym.

    Tylko raz podczas wszystkich zimowych kąpieli, poczułem na kostce mrożący dotyk utopca, ale złego licho się nie ima ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  6. *HDS
    No anu mam :DDD i to nie jedną taką "trąconą" osobę, ale reszty bandy zbójeckiej nie miałam przyjemności jeszcze przedstawić:)
    Przyjrzałam się już pobieżnie Kociewskim regionalizmom, zaczęłam od gwary, bo lubię:) wystarczy mi chwila, bym zaciągała po inszemu;)

    A o Twoją osobę w starciu z utopcem nie martwię się ani ani:DDDD Utopce uwielbiają zagadki i takiej niezbadanej istocie jak Ty krzywdy pewnikiem nie zrobią:DDDD
    Co innego ze mną:DDDD mam wściekłe ciągoty do wody i żadnemu ciekowi się nie oprę... musi to być ich sprawka, bo innego "sensownego":] wytłumaczenia nie znajduję:DDDD

    OdpowiedzUsuń

dziękuję ♥