sobota, 7 listopada 2015

A jak alfabet



Bo cóż może być lepszego nad alfabet, na dobry nowy początek? Od czego zacząć, gdy słowa miast kłaść się zgrabnymi szlaczkami literek na białym ekranie brukają go zgliszczami zdań wyrwanych z kontekstu. Myśli sprzed miesiąca, kilku, roku nawet. Stłoczone, gnieżdżące się w folderze "robocze", przerosłe, przeterminowane, napęczniałe od emocji. Ciężkie jak kula u nogi, worek na plecach, kamień w piersiach i w ogóle, w ogóle ech... 



Wiecie... 

nie sposób się z Wami rozstać, nie potrafię porzucić tego miejsca. Stało się coś, czego się nie spodziewałam, bo wraz z odejściem z Bezdusza, wraz z ostatnim przekroczeniem progu ukochanego domu zmieniło się bardzo wiele, wszystko prawie. Nagle moje pisanie zostało za tamtymi drzwiami, przytulone do starych schodów, do łuszczących się z wdziękiem ścian i rozświetlonych pajęczyn zdobionych motylimi skrzydłami. Trochę podrygiwałam łapiąc resztki świeżego powietrza, przez chwilę jeszcze snułam swoje "mądrości" starając się nie garbić, nie wbijać wzroku w ziemię. Gdzie się teraz podziałam? nie wiem...  

Nie sposób mi się z Wami rozstać, blogosfera, wbrew powszechnemu przekonaniu nie jest snem, nie jest fikcją, ułudą na wskroś. To nieistotne, że kryjemy się za awatarami, gotujemy potrawę tylko po to, by ją obfotografować i wrzucić do sieci.. to nieistotne, że ulepszamy, podkolorowujemy, doprawiamy, że chcemy być sobą, być lepsi i tak bardzo inni od innych.  Jakkolwiek byśmy się nie kreowali, nie przebierali, jesteśmy prawdziwie namacalni. Adres, domena, przestrzeń w sieci nie jest fatamorganą tylko miejscem realnych spotkań, potem już tylko krok dzieli od spojrzenia sobie w oczy i wpadnięcia w sam głąb czyjejś duszy.
Poznałam wielu z Was, przywiązałam się na różny sposób i powtórzę, jak echo... 

No nie sposób mi się z Wami rozstać :)



***

15 komentarzy:

  1. No i bardzo dobrze. W pełni się z Tobą zgadzam, ze świat realny i wirtualny dzieli bardzo delikatna granica, która też bardzo często przestaje istnieć i do tego naprawdę potrzeba niewiele.Sama mam tego dowody w swoim życiu i dwie osoby, które poznałam wpierw dzięki netowi a potem wkroczyły w moje życie tutaj... i są do tej pory.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. i cudnie, że są :))))
      Tak właśnie niepostrzeżenie powiązały się te przyjazne nici.
      Zupełnie niespodziewanie, bez oczekiwań i bez jakichkolwiek wymagań... i pomyśleć, że gdy zaczynałam blogowanie granica między światami była bardzo wyraźna :D
      miło Was widzieć! odpozdrawiam po stokroć :D

      Usuń
  2. Pięknie to opowiedziałaś. Cieszę się, że wróciłaś, choć przecież nigdy nie odeszłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heeeej Pistacjowy! aha, podglądałam sobie Was niczym moje kochane rybki w stawie :) oj, przez dwa lata, bez mała... Za każdym razem miałam ogromną ochotę wskoczyć i popływać wraz z Wami, dotknąć jakiejś opowieści, podroczyć się, popaplać bezwiednie wyklikując swoje słowotoki, ale... a to kostiumu mnie wzięłam, to woda za zimna, to czasu za mało by zamoczyć coś więcej niż koniuszek palca, to zimno, to to, to tamto...
      I tak miło jest wrócić nie odchodząc wcale :)
      uściskuję moocno!
      ps. damy radę w tej opętanej rzeczywistości? ;D

      Usuń
  3. ... kociak od Ciebie, stojący na jednej z półek, nie pozwala mi o Tobie zapomnieć ... czasem myśl moja uskrzydlona uśmiechem ulatuje w świat i wierzę, że muska Cię w przelocie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj kochana :)
      uśmiecham się do Ciebie calutką sobą,
      teraz już wiem, skąd te energetyczne zawirowania ku mnie płyną :) pięknie dziękuję i dalej w świat posyłam!
      A jak już zobaczyłam, że masz swoją buszową ostoję to aż podskoczyłam na tapczanie, bo ja od dwóch lat jakoś tak niechcący stałam się posiadaczką ogródka działkowego :) o matuchno, jak mnie to wciągnęło, pielę, sadzę, brukuję z kamieni polnych, kopię doły, ganiam nornice, stawiam domki dla owadów, wkopuje skórki od bananów i siekane liście pokrzywy pod pomidory... no zwariowałam :D też tak masz?

      Usuń
  4. to właściwe, że chcemy być lepsi. to dobre. znam to uczucie z ciążącymi notatkami, które nie zostały doprowadzone do życia. dojmująco smutne
    fajno, że istnieją powroty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, w temacie pęczniejących notek, to u mnie, z tyłu głowy ciągle pobrzmiewa:
      zaglądać, czy nie zaglądać...
      Chcąc oszczędzić sobie rozdrapywania, wciąż omijam szerokim łukiem... ale na śmietnik też nie zasługują, niczemu nie są winne :)
      a niech poleżakują sobie jeszcze... może z biegiem dni stracą na toksyczności, skurczą się nieco... czas ma swoje sposoby na takie rzeczy :)

      no fajno :) i fajno, że jesteście! :D

      Usuń
  5. Sydonko, Ty wiesz... :*
    (I choć niezdolnam do normalnego kontaktu - dziękuję za post i tę iskierkę, co to ogrzewa serducho).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, kochana, wiem... i cudnie mi z tym, bezpiecznie i ciepło...
      Pamiętaj, że mocno Ci dopinguję, we wszystkim i w każdej chwili !!!

      Usuń
  6. Ja też się zapodziałam gdzieś, ale zaczęłam choc zaglądać ostatnio. Może w końcu coś skrobnę. całusy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też się zapodziałam gdzieś, ale zaczęłam choc zaglądać ostatnio. Może w końcu coś skrobnę. całusy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Naszło mnie na sprawdzenie czy ktoś jeszcze piszę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No i pięknie, że nie sposób się rozstać. Ale poproszę o obudzenie się z zimowego snu, czas na jakiś wpis wiosenny :) Haaaaaalo, jest tu ktoś ? :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję ♥