czwartek, 24 lutego 2011

Wiedźmy z drzew. ciąg dalszy

- Ba ja proszę pani mam słabe serce i nie zgadzam się, protestuję normalnie, bo mi się zawał jakiś, albo, nie daj Boże, zgon przydarzy przez to wszystko, to i będzie kłopot. A ja swoje życie lubię, łatwego nie mam, ale kto ma, niech pani powie. Chyba, że bogacz jakiś albo biskup, ale co ja mogę wiedzieć, bo nie wszystko można kupić. I to ja mówię, wspomni pani jeszcze te słowa moje co je tu mówię, że przepędzić ją trza na cztery wiatry, albo egzorcystę, a nawet dwóch i to jak najprędzej, bo się my tu wszyscy powykańczamy. A ona te modły swoje szepczące do diabłów wyszeptuje i żeby pani wiedziała jak się suce gonić chce, same  gwałty jej w głowie, trawę by tylko łamała, a ja stara jestem, nad grobem stoję i swoje wiem, i wianki i cuda widziałam różne, a tego to... tfffu.. To mówię, że się spakuję i pod most pójdę, bo mi serce siądzie, to mnie wykończy normalnie takie ludzkie nic. I jak toto łypie spode łba, jak ślipi, noce całe łazi jak zmora straszy, to mówię, że nie da się normalnie żyć, to ja widziała jak nóż pod poduszkę wkłada i jak pani coś nie zrobi to mówię, wspomni pani jak mówię, że to do czegoś złego dojdzie...- zasapała się kobiecina, poczerwieniała i z niewypowiedzianą gracją poczęła mościć się w fotelu, co niejako stanowiło zapowiedź dłuższego monologu.
-Pani Ewo, przecież ona nie ma gdzie pójść, wie Pani, że jest zima i nigdzie nie ma miejsc, a to tylko chora kobieta...- zaczęłam łagodnie jak do dziecka. -Jest pod opieką, bierze leki, tylko straszne rzeczy dzieją się w jej głowie... 
-To ja pani mówię, i wspomni pani...

Westchnęłam tylko... 




13 komentarzy:

  1. Przestało wiać groza a przykro się zrobiło i smutno jakoś. Czasem chciało by się. komuś pomóc a nie bardzo wiadomo jak. Ech życie

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutno, przykro, żal mi się zrobiło...
    Eh... życie, życie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak siedzę i głową kiwam:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutno, jak to w życiu.
    Co do Twojej wypowiedzi eve-jank, czasem wystarczy sama obecność, ehh wiem co mówię...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. *Eve
    Wiesz, tak to bywa, że nic nie jest w pełni białe, czy czarne:D Pierwsze wrażenie cenne, ale pewne zdarzenia mają swoje drugie dno... i tony mułu:D jak to w życiu:D ech...

    OdpowiedzUsuń
  6. *Czekoladko
    Jak tak słuchałam Pani Ewy, myślałam sobie, że przecież ona się boi i na swój sposób próbuje się chronić.
    Dokładnie: "na swój sposób" :D

    OdpowiedzUsuń
  7. *LOVE
    To coś tak jak ja :DDD jeszcze wzdycham gdzieniegdzie, próbując ogarnąć sprawę:D

    OdpowiedzUsuń
  8. *Martynko
    Masz smutku rację:D obecność bywa bezcenna. Tonąc, można się jej uchwycić jak deski:D
    w wypadku Szepczącej...hmmm... nie wiem czy dana jej była możliwość dostrzeżenia obok siebie jakiejkolwiek obecności... życzliwej lub nie... nie wiem, jak naprawdę postrzega rzeczywistość... może ludzie są dla niej tylko powykręcanymi cieniami?

    OdpowiedzUsuń
  9. Może to, co nieraz w życiu doświadcza jest tak podłe, że psychika nie wytrzymuje i w obłęd popada... może tak lepiej... zamknąć sie w innym świecie, odgrozonym przeźroczysta błoną, przez którą gdy spojrzy, sylwetki 'zdrowych' ludzi, tak jak piszesz są powykręcane...
    A p.Ewa, swoja gadką to i zdrowego z równowagi by wyprowadziła…
    ;) Pozdrawiam **

    OdpowiedzUsuń
  10. *Vi
    P. Ewa :DDD cóż... jakbym miała zacytować ją w całości:DDD uszy by zwiędły.... a i takich Pań Ew to u mnie jest mrowie, choć każda inna;DDD mam dużo cierpliwości do moich podopiecznych, lubię ich słuchać i przebywać w ich towarzystwie:DDDD
    Wiesz słońce... czy obłęd jest wyjściem ? nie sądzę... nie znam odpowiedzi na to pytanie...nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Popaść w obłęd, ehh a kto jest normalny, a kto nie...?
    Przypomniała mi się owa bajka, którą niedawno napisałam na pewnym blogu, więc teraz pozwolę sobie ją skopiować i wkleić, uff nie muszę znowu jej przepisywać (nie chciało mi się jej wtedy szukać w Googlach) ;)
    Oto i ona:
    Raz pewien potężny czarnoksiężnik, chcąc zniszczyć królestwo, wlał magiczny płyn do studni, z której czerpali wszyscy mieszkańcy. Ktokolwiek napił się tej wody, stawał się szalony. Następnego ranka wszyscy mieszkańcy napili się ze studni i każdy z nich popadł w obłęd, z wyjątkiem króla i rodziny królewskiej, bo oni mięli własną studnię, a do niej czarnoksiężnik nie zdołał dotrzeć. Zaniepokojony król próbował opanować sytuację, wydając szereg dekretów mających na celu poprawę bezpieczeństwa i stanu zdrowia mieszkańców, jednak strażnicy u inspektorzy, którzy również napili się zatrutej wody, uznali dekrety za absurdalne i wcale nie zamierzali ich wypełniać. Gdy do poddanych dotarła wieść o królewskich dekretach, doszli do wniosku, że ich władca oszalał i głośno protestując, udali się na pałac, domagając się jego abdykacji. Zdesperowany król gotów już był opuścić tron, ale królowa powstrzymała go słowami: "Chodźmy teraz i my napić się wody. Wtedy staniemy się tacy jak oni." Tak też uczynili. Kiedy tylko król i królowa napili się wody szaleństwa , natychmiast zaczęli mówić od rzeczy. Wówczas poddani zmienili zdanie. Skoro król zaczął przemawiać tak mądrze, dlaczego nie zostawić rządów w jego rękach? I spokój znów zapanował w królestwie, choć ludzie zachowywali się w nim całkiem inaczej niż mieszkańcy ościennych krajów. Król zaś panował aż do końca swoich dni.
    _______________________________
    Ludzie, którzy napili się z zatrutej studni, uważają się za normalnych, bo wszyscy robią to samo. Cóż, ja się raczej nie napiłam...

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. *Martynko:DDD to i ja mogę powiedzieć, że omijałam tę studnię :DDD bo zazwyczaj w dzień powszedni i od święta odstaję od ogółu i głośno protestuję;D

    Obłęd... ma chyba więcej twarzy niż nam się wydaje. Kobietę o której snuję opowieść spotykają straszne rzeczy i nie mówię tutaj o napiętnowaniu, czy też wrogości innych wobec niej... w jej głowie mieszkają wiedźmy, które schodzą z drzew nocą, by ją dręczyć, wyszarpywać jej dziecko z rąk... w jej głowie panosza się mężczyźni, powykręcane, silne kreatury przyciskające ją do ziemi ciężarem swojego ciała wciąż i wciąż... Słuchając jej i widząc jak nią targa wiem jedno... dla mnie taki obłęd byłby najgorszym z koszmarów, z którego nie sposób się obudzić...

    OdpowiedzUsuń
  13. Musisz miec specjalną konstrukcję psychiczną, żeby na codzień mieć do czynienia z takimi osobami ..... ja bym chyba po tygodniu sam popadł w obłęd ....... Nieraz zastanawiałem się jak lekarze dają radę ...... hmmm

    OdpowiedzUsuń

dziękuję ♥