W miarę dobrze czuję się ze swoim ciałem i nawet lubię to swoje zewnętrzne wdzianko, ale... no właśnie i tu mogłaby zostać przytoczona długaśna lista różnorakich "alów", jednakże tych doświadczeń Wam oszczędzę, poprzestając na jednym, i tak:
Cielesne wdzianko rozlazło mi się tu i ówdzie, rozciągnęło jak mokry, wełniany sweterek przytwierdzony dwiema klamerkami do sznurka. No tak to już jest, jak się człek niewłaściwie obchodzi z delikatnymi rzeczami:))) Próba jakiejkolwiek naprawy tegoż niecnego zaniedbania będzie wymagała wielu wyrzeczeń w postaci omijania sklepowych półek ze słodyczami, omijania osiedlowych sklepików (w których prócz pożądanego napoju marki Plastik z Tajemniczą Zawartością, zawsze znajdzie się jakowyś "słodycz") i omijania ogólnie życia, bo jak wiadomo: wszystkie drogi prowadzą do słodyczy, przynajmniej w moim wypadku.
Postanowiłam tu i teraz, bez zbrojenia się w dodatkowe moce nadprzyrodzone w stylu nastawiania się psychicznego, i bez uciekania się do mocy inszych w stylu jakieś specyfiki, herbatki, czy tabele kalorii...
Postanowiłam sobie przejść na dietę (o matkoś, przeraża mnie to słowo, kąsa wręcz i łypie na mnie podejrzliwie).
Taką dietę, co to mi najlepiej służy, czyli: jeść o połowę mniej!!!! Tak, wiem, wiem, powinnam się jeszcze o połowę więcej ruszać, ale do tego wysiłku, że tak powiem: jeszcze nie dojrzałam:)...
Postanowiłam sobie przejść na dietę (o matkoś, przeraża mnie to słowo, kąsa wręcz i łypie na mnie podejrzliwie).
Taką dietę, co to mi najlepiej służy, czyli: jeść o połowę mniej!!!! Tak, wiem, wiem, powinnam się jeszcze o połowę więcej ruszać, ale do tego wysiłku, że tak powiem: jeszcze nie dojrzałam:)...
i proszę, trzymajcie za mnie kciuki:)
*
I tak jesteś boska ;)
OdpowiedzUsuńhehehe:))))
OdpowiedzUsuńwiem, ale tych słów mój schorowany kręgosłup nie przyjmuje tak ochoczo do wiadomości jak ja:)))
a tak poza tym: uwaga, będę brutalna:
nie wiem, czy też tak pieszczotliwie będą się o mnie wypowiadały pielęgniarki w szpitalu, jak kiedyś (tfu, tfu) przyjdzie im prowadzać mnie na siusiu, a różnie to bywa:)))))
no i co tu dużo gadać: pofolgowałam sobie ostatnimi czasy:DDDDDD
Sydoniu słodka, a może jednak wybierz się na ten basen? Dla plecków dobrze, dla stawów dobrze i dietę wspomoże (za ten ruch będzie robić) ;)
OdpowiedzUsuńJak ja przełamałam swoje basenowe obrzydzenie, to Ty też dasz radę :)
I oczywiście zgadzam się z Hadesem :)
Hmmm, może by tak do Ciebie dołączyć... we dwie raźniej..
OdpowiedzUsuńTylko ja mam z tym kilka problemów. Ino tylko o dieto-odchudzaniu pomyślę, od razu nieludzko ssie mnie w żołądku z potwornego głodu. Poza tym moje hedonistyczne podejście do otaczającej rzeczywistości samo wyciąga rękę po batonik w markecie. Do tego od razu cisną mi się "mądrości starożytnych górali"w stylu, że o linię trzeba dbać - ma być gruba i wyrazista... Albo : zanim gruby schudnie, to chudego szlag trafi... Na dodatek przeświadczenie, że w moim wieku modelką nie zostanę, to po kiego się męczyć...
No ale tą wizją szpitalną mnie rozwaliłaś..
P.S. Znaczy się, że jak zaraz idę spać, a miałam zamiar zutylizować ostatnią kostkę czekolady, to w ramach programu"żryj połowę" mam odgryźć tylko pół kostki? Dziwnie jakoś tak ...
OdpowiedzUsuńTrzymam! Taka dieta to najlepsza metoda, mniej żreć, mniej żreć przede wszystkim. :) Powodzenia życzę i wytrwałości. :)
OdpowiedzUsuńSłyszałem, że podobno pielęgniarki są baaardzo okrutne w stosunku do otyłych pacjentów, których muszą dźwigać podczas toalet ;)
OdpowiedzUsuńZatem tym bardziej trzymam kciuki, żebyś nie musiała przypadkiem obraźliwości wysłuchiwać ;D
Nie ma nic wstrętnego w słowie dieta, dopóki słoto to oznacza, coś co polepszy jakość naszego życia, a nie uprzykrzy je, na przykład, zmuszając nas do czytana wszelkich etykiet z dbałością maniaka albo liczenia kalorii, niby baranów przed snem... Powodzenia! :D
OdpowiedzUsuńHmmmmmmmmm.... no właśnie... Też muszę choć troszeczkę, ale ... ja najpierw muszę sprawdzić, czy kilogramów nie nabija mi tarczyca, bo też się tak dzieje.Trzymam kciuki i "łączę się" z Wami w basenie. No i dodam, że kolana, kręgosłup i kostki nie kilogramy mi zniszczyły, a sport wyczynowy, ale teraz muszą lżej nosić, więc...:)
OdpowiedzUsuńTy ale nie przesadź za bardzo, bo jak Ci cycus za bardzo spadnie to do czego się z Filipem przytulać będziemy!!!!!!
OdpowiedzUsuńMarzycielka jesteś, gdzie cię będę prowadzić, do toalety, na siusiu?
OdpowiedzUsuńkochana basen ci przyniosą!!! i sikaj na sali!!!
a kciuki trzymam i za ciebie i za siebie i za wszystkie, które maja tu i ówdzie za duzo i mało silnej woli.
Hehe :) Nie basen, tylko rurkę podłączą, taką plastikową - te pielęgniarki jedne. A tak serio: ukochanego ciała nigdy za wiele. Więc jeśli dobrze się w nim czujesz, to po co się głodzić? Jedynie więcej ruchu - nie o połowę, tylko kilka razy więcej, żeby kondycję poprawić, wzmocnić mięśnie, co trzymają kręgosłup, i żeby to złe w środku spalić - cholesterol:)
OdpowiedzUsuń*Czekoladko
OdpowiedzUsuńno do basenu to już jestem prawie, prawie przekonana. Tak się kołyszę jak wahadło i może w końcu wpadnę do tej chlorowanej nie zważając na nic:))) bo przecież ja wodę lubię, a nawet kocham:D
Sydonia,
OdpowiedzUsuńmam słabość do puszystych dziewczyn:) mają w sobie tyle łagodności i ciepła, że te wszystkie wieszaki są przy nich jak zimne kostuchy ;p moja najlepsza przyjaciółka waży 90 kg przy wzroście 158 i obie wyglądamy dość zabawnie, bo ja 54.
ALE...zmierzam do tego, że inna kumpela schudła 16 kg, jeszcze inna 10 na ,,diecie dobrych kalorii", w której chodzi o inne zestawianie pokarmu i indeks glikemiczny.
w liceum miałam nadwoagę i strasznie chciałam schudnąć, ale jedzenie mniej doprowadzało mnie do szału, więc nie bardzo w nie wierzę ;-p tak czy owak trzymam kciuki, skoro Tobie na tym zależy :)
*Gooocha*
OdpowiedzUsuńale muuusisz już??? znaczy się, że się dietetyzować?:) bo ja muszę bezwzględnie :D
Mam swoją "ulubioną" ilość kilogramów z którymi czuję się najlepiej i wcale nie jest ich mało, ale jak mi wskazówka wyskoczyła niepostrzeżenie jakieś 10 kolo ponad to, no to nie może tak być:))) Tym bardziej, że to moje rozwlekanie się nabiera rozpędu i jak poleci niekontrolowanie to... strach się bać:))))
Wizja szpitalna??? a bo podczas ostatniego pobytu naoglądałam się takowych różnastych sytuacji:) w sumie pielęgniarki też nie mają kręgosłupów ze stali:)))
W ramach programu "żryj połowę" faktycznie należy zjeść ino pół kosteczki i to najlepiej na raty:DDDD
Moi drodzy - wydaje mi się, że szaleństwo wagi dotyka powoli granic absurdu. Ważniejsza zaczyna być sylwetka, odzienie a nie to, jakim kto jest człowiekiem. Jeszcze trochę i większa tolerancja będzie dla przekrętasów wszelkiej maści z pogranicza bandytyzmu (bo zaradni) niż dla osób z dodatkowymi kg (bo "zaniedbani"). Za to szczupła lala z ćwierćkilogramem tapety na twarzy, modnym ciuszkiem, wystylizowana tak, by od pierwszego spojrzenia panom prostamol nie był potrzebny, jest zadbana. To nic, że czasem z ucha miodek jej wyziera, że nie zdążyła prysznica po dyskotece wziąć, bo nie zdążyłaby się wymalować(ale odczego są dezodoranty i perfumy...)jak się odezwie, to...lepiej by sie nie odzywała, bo żenada..
OdpowiedzUsuńCzyż świat i ludzie właśnie przez różnorodność nie są piekni? Każdy znajdzie coś dla siebie. Za bardzo koncetrujemy się na tym co się nam nie podoba, niż co się podoba. Jestem przekonana, że to takie podświadome dowartościowanie się przez podszczypywanie bliźniego krytycznym słowem, czy choćby i tylko myślą.
*Agol
OdpowiedzUsuńnie dziękuję:)))
tak sobie myślę, że będę zdawać relację, może to mi niejako pozwoli wytrwać...
Sydoniu - nie sądzę, bym musiała - tak raczej sądzą złośliwe spojrzenia niektórych :D A powinny mi być wdzięczne - zerkną se na mnie i pomyślą"ale ja jestem zajebista, nie to co ten kaszalotowaty wieloryb" i już mogą być z siebie dumne :D
OdpowiedzUsuńA tak serio - nie muszę, ale nieco chcę, bo nadmar zwisów i powiewów zaczyna MI przeszkadzać :)
*Gooocha*
OdpowiedzUsuńprrrr szalona:))))
ależ ja kocham wszelakie okrąglutkie osóbki i tak Jak napisała Emma, kobieta taka kojarzy mi się z ciepłem i serdecznością:) świat jest jaki jest, a nietolerancyjność uderza w nas na wielu, wielu polach i w każdym można znaleźć coś do "wytknięcia" w taki czy inny sposób.
No nie mam pewności czy TAKA lalunia działa lepiej od prostamolu i chętnie bym się z nią zmierzyła:DDD
Ja odchudzam się dla siebie:))) i tyle kilo ile sama będę chciała:) już dawno przestałam się przejmować tym, co "mówią inni":)))
*Gooocha*
OdpowiedzUsuńoj, napisałyśmy równocześnie:)))
jak chcesz, to będzie mi miło cieszyć się Twoim niezastąpionym towarzystwem:))))
No - to mamy tak samo :)
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego tak Cię lubię :)
Idę coś na obiad wykombinować ( po drodze się zastanowię czy dietetycznego, czy pół porcji, hahaha)
*gooocha*
OdpowiedzUsuń:))))) no jakbym Ci miała doradzić w kwestii obiadu to: najlepiej pół porcji dietetycznego:))) hahaha:DDDDD
*hds
OdpowiedzUsuńz pielęgniarkami po prostu jak z ludźmi: różnie bywa:) zdarzało się już, że musiały się ze mną "szarpać" przy różnych szpitalnych okazjach, ale nigdy nie były ani okrutne, ani nawet niesympatyczne:) niemniej przysparzało im to kłopotu.
W sumie może to nie o pielęgniarki mi tak do końca chodzi... choruję i jak sobie pomyślę, że ktoś miałby mi w czymś pomagać to.. mnie nieco przeraża:)))))
Dzięki za kciuki, szkoda, że mieszkasz daleko, bo bym się chetnie podłączyła do Twoich saun, siłowni i doświadczenia:))))
*Aurorko
OdpowiedzUsuńno właśnie, właśnie, świetnie by było tak tą dietę oswoić i polubić, no tak jakoś zaprzyjaźnić się:)))
*Jaskółko
OdpowiedzUsuńoj, to Ty prędziutko do lekarza śmigaj:))) zrób badania i będziesz wiedziała:)
mi stawy zeżarła borelioza, tzn. wciąż podgryza i jak je troszkę odciążę, to z pewnością mi się odwdzięczą:)))
*Lolunia
OdpowiedzUsuńo nie nie... kiedyś po chorobie spadłam tak z wagi, że patrząc na siebie w lustrze zastanawiałam się, kim jest ta skrzywiona, wymęczona zmora?
cycusie będą bezpieczne i zawsze do Waszej dyspozycji:)))))
*barbaratoja
OdpowiedzUsuńbasen??? to ja już wolę samiuśka na ten basen lotem pędzącej strzały, niż ten basen do mnie:))))
Dziękuję w imieniu wszystkich:D
Miło mi, że zaglądasz:))) Uściski ogromniaste!
*Michał
OdpowiedzUsuńrurka to chyba ino w ekstremalnych przypadkach?:)))))) niech mnie i Was wszystkich takowe omijają szerokim łukiem:)
nie no... głodzić się nie zamierzam ino przystopować z objadaniem się:) a na ruchu też dojrzeje- przyjęłam metodę małych kroczków:)))
Uściski:)))
*Emmo
OdpowiedzUsuńmasz moje oddanie po wsze dni:)))))
a tak sobie myślę, ze każdy musi sobie znaleźć najbardziej odpowiednią ścieżką dojścia do celu:) zestawianie pokarmów też mi kiedyś przyniosło efekty:) ale jak skończyłam, to wiadomo... zbieram się też do zmiany nawyków żywieniowych, tak już "na zawsze":DDD
Popróbuje swoją drogą nieobżerania, bo już jest nieco przetarta i wiem, jakie pułapki mnie czekają:))))
jejku, jesteś wegetarianką??? dla mnie to nie lada wyzwanie:)))
Sydoniu, myślę, że to dobry pomysł z tą relacją. Na pewno bardziej Cię to zmobilizuje. Będziemy Cię tu dopingować. :D
OdpowiedzUsuńNo to trzymam kciuki i wszystkie inne wyrostki. Ja przymierzam się do.......biegania, choć w moich ustach brzmi to nad wyraz komicznie:)))))
OdpowiedzUsuńJezusie ale debata odchudzeniowa!
OdpowiedzUsuńJakie tam doświadczenie w odchudzaniu ;>
OdpowiedzUsuńKierunek który obrałaś jest najlepszy ;)
Po prostu mniej żreć! Czyli ograniczamy ilość, a nie produkty ;D
Pomimo, że jak wiadomo lubię solidne babki, gdy zaczynają się problemy ze zdrowiem, to wolę, żebyś była mniej solidna ..... omijaj słodycze szerokim łukiem
OdpowiedzUsuńNo i jak ci idzie Sydonio? Mi na razie marnie, ale się przyłożę:)
OdpowiedzUsuńA Tobie Czarna Lolo dobrze mówić, jak sama reprezentujesz przecinki...
Wiedziałam!!!!!!!!!! Że Gośka zaraz mi się tu odgryzie:P Co ja na to poradze, ale przecinkiem nie jestem żeby nie było. Natura obdarzyła mnie upodobaniem do kiszonego i kwaśnego (jakby nie było cytryna to naturalny środek przeczyszczający) choć czekoladą nie pogardzę:) a po tatusiu odziedziczyłam skłonność do oczyszczania się po kawie...
OdpowiedzUsuńAle co do Sydonii to ja wiem skąd te nadprogramowe kilo. Ktoś tam po prostu za dużo i za dobrze gotuje i już nie będę pokazywała palcem kto:P
Cz. L. Ty nie mów, że przecinkiem nie jesteś, bo jeszcze się okaże, że to, co jutro Ci wysyłam będzie za małe.... Nie mieszaj mi tu! :D
OdpowiedzUsuńpo przeczytaniu twego posta i wszystkich komentarzy musialam posilic sie czekolada, bo nijak mysli nie umialam zebrac :)
OdpowiedzUsuńu mnie z odchodzaniem jest tak, ze jak tylko pomysle o diecie to na dzien dobry mam kilogram wiecej.
swego czasu schudlam 10kg, po ciazy jeszcze pare i tym sposobem mam zadawalajacy stan licznika
fakt faktem nigdy sie nie odchudzalam, samo jakos tak wyszlo.
Jak pomysle ze 1 snikers = 10 bananow a 3 jogurty owocowe = schabowy z ziemniakami i kapusta to w szoku jestem ile znaczy swiadome i madre odzywianie.
Sydoniu droga trzymam za ciebie kciuki, nie tylko za diete ale i za twoje zdrowie cobys nigdy nie musiala basenow i rurek potrzebowac.
A co do sportu, to prawda jest ze nie tylko kilogramow ujmuje ale i nastroj poprawia - wazne bys znalazla wlasciwy dla siebie ruch. Jak dla mnie plywanie jest siewtne, bieganie tez, ale odradzam ze wzgledu na stawy.
Sydoniu to ty potrzebujesz wzmacniajacej energii, moze jakas herbatke na hart ducha ci podeslac?
mialo byc plywanie jest "swietne" - hehe freud mialby ucieche
OdpowiedzUsuńGośka jesteś 3 osobą, która poznała mój tyłkowy wymiar, bo tego to nawet najwięksi filozofowie nie wiedzą, więc myślę, że będzie dobre:D
OdpowiedzUsuńA skoro mi już tak słodzisz to idę wszamać coś słodkiego - dziecko od teściowej jakieś czekoladki przywiozło:D
mialo byc plywanie jest "swietne" hehe Freud mialby ucieche
OdpowiedzUsuń"Kości zostały rzucone, powiedział mąż rzucając chudą żonę!":D
OdpowiedzUsuń"Kochanego ciałka nigdy nie za wiele" :P
OdpowiedzUsuńDiety to samo zło do entej potęgi!
Wystarczy ograniczyć nieco jedzenie, no i jeszcze ruch, dużo ruchu i jeszcze raz dużo ruchu:)
*Agol:)))
OdpowiedzUsuńchyba tu popełnię jakowyś cykl tematyczny w postaci cotygodniowego dzienniczka, pierwszy dzień przetrwałam jakoś bezkolizyjnie:)))
*hds
OdpowiedzUsuń:))))
a nie masz doświadczenia???? O_O
*Jacku
OdpowiedzUsuń:))))
ja tak ino troszeczkę:DDDDD
*Gooocha*
OdpowiedzUsuńdziękuję, idzie całkiem całkiem:)))
chyba będę zdawała cotygodniowe relacje z tegoż "nieobżerania się" :)))
staram się nie mieć za dużo czasu na szperanie po lodówce, nawet w myślach:)))
*Lolunia
OdpowiedzUsuńale możesz pokazać palcem kto piecze orginalne, baaardzo chrupiące pianki:DDDD
Wraz z Mamą Dwulatki stosujemy dietę "odjutra". I niestety na odjutra się nie spada z wagi...
OdpowiedzUsuńJak sobie myślę o swoim odżywianiu, to wiem, co jest nie tak. Ale w tej pracy nie da się inaczej. A wyrzeczenie się jedynego ciepłego posiłku wieczorem byłoby ZŁEEEE...
Dlatego sobie tyję. I źle mi z tym.
I generalnie od szyi w dół dałabym się sfotoszopować tak o dwa rozmiary mniej.
Sydonko - basen jest świetnym rozwiązaniem, które na bank ładnie będzie współgrało z dietą.
Trzymaj się ciepło, nie dawaj chorobom i walcz, wedle uznania i zdrowego rozsądku dla dobrego samopoczucia i zdrowia, bo każdy inny motor napędowy byłby chybiony ;))))
;*
*Neilii
OdpowiedzUsuńTwoje słowa są po stokroć wzmacniające i hartujące niż cudowna herbatka!!!!! Dziękuję!:*
Właśnie, właśnie, mi się marzy świadome, uregulowane (ważne) odżywianie się:) a co do zrzucania nadmiaru balastu, to wierzę, że można to jakoś w miarę bezstresowo zrobić:) i postaram się tak też uczynić:)
Basen jak najbardziej, już już miałam rok temu wykupić karnet, ale jakoś mi się to eeeeee... rozlazło po kościach z wielu powodów:D
Wierz mi, Monsieur Freud miałby jeszcze większy ubaw czytając moje przejęzyczenia:))))) to pewne, ostatnio napisałam: obarowana, miast obdarowana:)))))
a... i przepraszam, próbuje do Cię posłać rozentuzjazmowaną @ pocztową, ale ciągle mi w tym cosik przeszkadza, aaale się zbiorę i ją w końcu kopnę w ten wirtualny kosmos, a na ten czas uściskuję Cię mocno:*
*Lolunia
OdpowiedzUsuńi proszę mi tu nie używać słowa "CZEKOLADKI" !!!! próbuję sobie przedłożyć, że mimo iż czekolada wywołuje wytwarzanie się endorfin, hormonów radości, to tenże endorfiny w dużo większej ilości są wytwarzane przy uprawianiu sportu i rekreacji:DDD (co zresztą jest prawdą, ino przy jedzeniu czekolady mniej się człowiek męczy":)
*Jaskółeczko
OdpowiedzUsuńspłakałam się, i do tego jeszcze w temacie:)))))
dziękuję:***
*Ketiov
OdpowiedzUsuńoj, słowo dieta na osobę, która całe życie zmaga się z nadmiarem kilogramów działa jak płachta na byka:))) przynajmniej na mnie... tym bardziej, że nawet jeśli na takiej diecie (przetrzymanej z zaciśniętymi zębami) chudłam dużo, to i tak po skończonej gehennie szybko wraca się do punktu wyjścia:)
Ja do tego łasuch na słodkie jestem, a niestety słodkie odstawić muszę w całości, bo ino troszeczkę nie potrafię :) Co do ruchu, to z Twoich ust przyjmuję to za pewnik absolutny:)))))
*Iza
OdpowiedzUsuńaś mi się schowałaś:)
jak to komicznie, ty mi się z t-shirtami , trampkami i właśnie bieganiem kojarzysz!!! O_O
*Granato
OdpowiedzUsuńdieta "od jutra" ma tylko jedną wadę, taką oczywiście, że jest nie od dziś:))) ja mam założenie, przetrzymać ino jeden dzień... i tak każdego dnia... może wejdzie mi w krew? (oby, oby, oby):)))
źle Ci??:((( wierzę, że jest jakieś rozwiązanie:D
Uściskuję mocno!!!:*
No jest :DDD
OdpowiedzUsuńTak ująć mi z 8 kg i te wszystkie panny, co to jak piórka, a mi marudzą, że grube ;)
Zjadłabym coś :(
OdpowiedzUsuń*Granato
OdpowiedzUsuńniektóre panny tak mają, ze powód do marudzenia znajdą zawsze:)))))
8 kilo???? no szalona!!! :DDD
*Goocha*
OdpowiedzUsuńniemyślotym, niemyślotym, niemyślotym :DDDDD
spać mi ty zaraz:))) ja się grzecznie kładę, piję herbatkę, rozwieszam kolejne pranie i lulaj błogo niebogo:D
Sydonko, bo mi znów przybyło...
OdpowiedzUsuń:DDD
Ale ja mam jeszcze robotę :(
OdpowiedzUsuńWiem - łyżeczka nerwosolu i szklanka wody:)
*Granato
OdpowiedzUsuńto tak na zimę, w spadku po przodkach... ponoć normalka:))))
granato - wystarczy że TYLKO sobie o mandarynce pomyślę i już mi dochodzi ze 20dkg :(
OdpowiedzUsuń*gooocha*
OdpowiedzUsuńoj, ja też po nocach dłubię, ale właśnie się "przestawiam", bo ponoć noc jest do spania:)
mam z tym problem, bo nocą robota mi się w rękach pali:D
nerwosol-uuu to brzmi jakoś...drażniąco:DDDDD
*Gooocha*
OdpowiedzUsuńnie plumkaj, od MANDARYNEK się nie tyje, od myślenia o nich tym bardziej:)))))))))))))))))))))))))))
a może Ty kosmitka jakowaś jesteś???:D
I mam ochotę na coś dobrego ;))))
OdpowiedzUsuńO Wy, pobudzające mój język do niespokojnego pragnienia smaków...
:DDD
Spadek to nawet uzasadniony był, dawno, dawno temu ;)
Gocha, moja wersja: banany, ach te banany ;)))
Skąd wiedziałaś :D:D:D
OdpowiedzUsuńAłłłł... Gooocha, dopiero teraz wylukałam, żem źle zapisała :))))
OdpowiedzUsuń:))))
OdpowiedzUsuńdobranoc, dobranoc...
ciekawam czy mandarynki mi się przyśnią, czy też banany?:DDDD
Buziaki :****
*Przepraszam
OdpowiedzUsuńPanie o seksie??????
bo jak o seksie, to ja tym bardziej muszę dobranoc:)))))))
Hmm.. no to jak o seksie, to mi się tym bardziej szklanka wody z nerwosolem zamiast mi się ostała :D
OdpowiedzUsuńNo - to sobie zaaplikuję i znikam spać, bo właśnie skończyłam:)
Owocowych snów :DDD
OdpowiedzUsuńKątem oka dojrzałam, że nieco "nie po gramatyczniemu"napisałam, ale enter był szybszy :) To oczywiście na myśl o tej szklance wody z nerwosolem :D
OdpowiedzUsuńCzekolada, czekolada i czekolada po stokroć!!!!
OdpowiedzUsuńDobra!!!!!!, gorzka czekolada po pierwsze wcale nie musi być gorzka (chyba powinnam napisać, że czekolada z dużą zawartością miazgi kakaowej), po drugie bardzo pozytywny pływ ma na nasz organizm. Regularne jedzenie kilku kostek gorzkiej czekolady może przyczynić się do poprawy pracy naszego mózgu, wzrostu koncentracji, oraz poprawy pamięci. Oprócz tego, dzięki zawartej w niej dużej dawce przeciwutleniaczy, ma ona także korzystny wpływ na nasze serce, a antyoksydanty neutralizują w organizmie wolne rodniki. Dzięki temu dochodzi do opóźnienia procesów starzenia. Gorzka czekolada łagodzi ponadto niepokój, powoduje uczucie zadowolenia i rozjaśnia umysł, gdyż zwiększa wydzielanie endorfin, zwanych popularnie hormonem szczęścia oraz serotoniny. A jeśli chodzi o odchudzanie to właśnie te serotoniny są ważnym neuroprzekaźnikiem w ośrodkowym układzie nerwowym i w układzie pokarmowym. Podobno też wysokoprocentowa w kakao czekolada jedzona kosteczkę - dwie przed jedzeniem robi nam taki wir w żołądku, co ułatwia nam strawienie posiłku:D
Ale przecież to wszystko wiecie....
Dieta 24/24 h
OdpowiedzUsuń-ogólne osłabienie organizmu
-zwiekszona podatnośc na infekcję
-złe samopoczucie (zwłaszcza kiedy przechodzi się koło cukierni)
-ciągłe czucie głodu
-efekt jojo, który tragicznie wpływa na włókna kolagenowe znajdujące się w skórze (rozstępy)
-stres
Ruch 30 min/24
- można jeść to co się chce ( oczywiście wszystko z umiarem)
- wzrasta odporność organizmu
- wzmacjanią się mięśnie (szczególnie kręgosłupa)
- lepsze dotlenienie organizmu
- przyspiesza się przemiana materii
- zwiększa się wydolność organizmu
- ujędrnia skóra
- wydzielające się endorfiny doskonale wpływaja na samopoczucie
- wysiłek fizyczny likwiduje stres.
itd...
wybierzcie sami:)
ps. Sex (dobry na wszystko) to też ruch;p :))
*Gocha*
OdpowiedzUsuńproducent Nerwosolu przesyła serdeczne pozdrowienia:)))) i dołącza kartę rabatową na 7 kolejnych opakowań;DDDDD
zasłyszane:
Wchodzi facet do apteki i cichutkim głosem mówi:
- Nerwosol poproszę...
- Co proszę?
- NERWOSOL k***A!
:)))
Aj widzisz Sydoniu i stąd u Gochy na gg miejsce na reklamę:)
OdpowiedzUsuń*Lolunia*
OdpowiedzUsuńo tej czekoladzie to ja wiem to wszystko, ino mam taką ułomność, że rzeczy, które sprawiają mi przyjemność niestety nie jestem w stanie sobie dawkować:)))) rzucam się na nie bez opamiętania:D
no nie poradzisz nic:D
*Ketiov
OdpowiedzUsuńno toż przecież oczywistym jest fakt, że opcja Sex jest opcją absolutnie idealną:)
a co do ruchu, to też lubię:DDDD i to uczucie euforii, kiedy człowiek sam sobie porządnie "da w kość":))))) to taki fajny stan, od którego można się uzależnić, i tego bym sobie życzyła:))))
*Lolunia
OdpowiedzUsuńja nie pamiętam kiedy gg odpaliłam:)))
eee... Gosia mogłaby więcej rzeczy niż tylko Nerwosol reklamować:))))
Nagle wyobraziłam sobie tego ślicznego rudaska tam na górze, na obrazku, w formie odchudzonej i….z przerażenia zatkało mnie. NIE…te kości zamienione na ości… Cała jestem PROTESTEM !!!
OdpowiedzUsuń*Jaskółko
OdpowiedzUsuńobiecuję, że ino troszkę i w granicach zdrowego rozsądku:))) do stanu ościstego się nie doprowadzę, bo już raz byłam i ponoć "wredna jędza" ze mnie wylazła:DDDDD
a poza tym jak patrzyłam na siebie w lustro to... czułam się cokolwiek baaaardzo dziwnie:) zerkała na mnie obca baba:)))))
No i jak ci idzie? Bo ja wczoraj spiechociłam parę km w piękych okolicznościach przyrody, na kolację były tylko owoce a ze słodyczy tylko 2 herbatniki i 1 (słownie : JEDNA!!!) kosteczka czekolady i to gorzkiej! :):):)
OdpowiedzUsuń* gooosia*
OdpowiedzUsuńale Ty dzielna jesteś!!!!
co do mnie to...
wiesz, że całkiem, całkiem:)))
i nawet jakaś taka chudsza już się czuję:)
mam ino dylemat, bo dostałam olbrzymią paczkę czekoladek:DDDD, ale obarowujący jakby przejawił jasnowidzące zdolności i wszystkie czekoladki- uważaj: pakowane są pojedynczo, właśnie po jednej kosteczce...
jak to będzie z dawkowaniem?...uuuu... tu optymistką nie jestem, obiecałam sobie jedną dziennie do kawy, ale... sama sobie nie ufam:))))))))
Sydonia pal sześć Twoje własne zaufanie, ja o po prostu widzę co napisałaś i NIE WIERZE:P
OdpowiedzUsuń