niedziela, 30 października 2011

O Śmierci...

Śmierć- największa tajemnica życia.

Valse macabre G. A. Mossa 


Nie uczestniczę w corocznym, rytualnym pielgrzymowaniu od grobu do grobu, od drzwi jednej rodzinki do drugiej. W te dni uciekam gdzieś daleko, zaszywam się w sobie i mimowolnie pozwalam, by moją głowę oplątywało nieco więcej niż zazwyczaj wspomnień. Wyblakłe obrazy i delikatne zapachy wywołują we mnie uczucie tęsknoty, ale nie smutnej, melancholijnej... Jest taka prozaiczna i oczywista.

Czasami zdarzy mi się zatrzymać na chwilkę przy jakimś zarośniętym, zapomnianym przez ludzi  a troskliwie otulonym przez roślinność cmentarzyku. Chłonę spokój i ciszę tego miejsca. Lekko skrępowana kładę dłoń na chropowatej korze starego drzewa, jakbym miała poczuć jego tętno...

Czasami też przeraża mnie ogrom przebrzmiałych życiorysów, myśli i emocji... Przeraża mnie ich wulkaniczna siła za życia i nieistotność, rozwianie po śmierci.

Czasami uważam, że śmierć jest mistrzynią faux pas, bo przyjścia przed czasem jak i spóźnienia zdarzają jej się nader często...


*

39 komentarzy:

  1. Najpiękniejsza w Śmieci jest jej ponadczasowość, a tylko ludzie uważają, że przychodzi za prędko lub zbyt późno.

    OdpowiedzUsuń
  2. *Lolunia
    a tak jakoś pierwszolistopadowo:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja z tej okazji kwiatki szyć zaczęłam:D

    OdpowiedzUsuń
  4. A to Ty nie wiesz, że w dzisiejszym teleekspresie o chińskiej biedronce mówili?? Jakoś tak chmarami do okien i na balkony lecą...

    OdpowiedzUsuń
  5. a nie bawełniaki:) Wszyscy szyją szyje i ja!

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba dla każdego, kto doświadcza odejścia bliskiej osoby, jest nie w porę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie zobrazowałaś moje podejście do Święta Zmarłych i samej śmierci...nic bym nie dodał i nic nie ujął.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Czasami też przeraża mnie ogrom przebrzmiałych życiorysów, myśli i emocji... Przeżera mnie ich wulkaniczna siła za życia i nieistotność, rozwianie po śmierci."
    Sydoniu mam tak samo i nie lubi tego święta ani "spędów" wszelakich a na cmentarzach czuję się najlepiej na tych starych i wtedy kiedy jestem sama.

    OdpowiedzUsuń
  9. *hds
    ot co... co to by było, gdyby śmierć dała się wpisać w ludzkie kodeksy? i tak już potrafimy naginać, manewrować, przeciągać...
    niemniej dla bliskich, doświadczających bolesnej nieobecności zawsze jest "nie w porę"... dla mnie bardzo...

    OdpowiedzUsuń
  10. *Lolunia
    miałam napisać, że to tak drugolistopadowo, nie mam pojęcia jakim cudem weszło mi "pierwszo":)) w koment. do hdsa pogubiłam słowa:))) nie myślę dziś... no nie myślę:)))

    biedronek trochę mi szkoda... w sumie co one winne, że chcą godziwie przezimować i szukają miejsca?:)))

    mówisz, że wszyscy szyją???? a od kiedy Ty robisz to, co wszyscy?:))) hihihi:DDD

    OdpowiedzUsuń
  11. *Gosia*
    i tak, i nie, może w pewnym, indywidualnym sensie...
    zdarzyło mi się w swoim życiu wyglądać śmierci jak zbawienia...nie opowiem o tym, nie chcę wracać tam w jakikolwiek sposób...zresztą Ty wiesz, o co mi chodzi:)

    OdpowiedzUsuń
  12. *N.
    Święto zmarłych w jakiś dziwny sposób stało się czasem, którego niegdysiejsze przeznaczenie wyparła jakaś niezrozumiała dla mnie gonitwa za... no właśnie, za czym? dla kogo?...

    Bliskich którzy odeszli mam na wyciągnięcie ręki, wystarczy, że spojrzę sobie głęboko w oczy:) siądę na ławeczce, na której siadały całe pokolenia... zamyślę się, pod tym samym niebem...

    Wzrusza mnie to, że kiedyś, w zaduszki nie wolno było wylewać brudnej wody przez okno, by nie oblać przypadkiem jakoweś zbłąkanej Duszy:)))
    Nie chcę zbytnio uogólniać, ale czy w teraźniejszym "święcie dla żywych" jest choć skrawek miejsca dla wędrujących Dusz???

    OdpowiedzUsuń
  13. *Jaskółko
    Niedawno N. odkrył taki właśnie stary cmentarzyk. Świerki są tam tak potężne, że nigdy nie widziałam większych i dostojniejszych. Wydaje się, że chronią to miejsce grubym parasolem igieł przed całym pędzącym i agresywnym światem. Tylko nieliczne smugi światła kładą się oślepiającymi plamami na zmurszałych, kamiennych nagrobkach. Najbardziej zdumiało mnie to, że ziemia pomiędzy płytami zaścielona była grubym dywanem rdzawych szyszkoigieł i żadna, nawet najmniejsza roślinka nie miała szans na przetrwanie. I powietrze gęste jak maź.
    Cmentarze snują swoje własne historie, te "współczesne" właśnie opowiadają o nas:) jak wszystko, co po sobie pozostawiamy:D
    ...i ja wolę wsłuchiwać się w opowieści z przeszłości:) tak jakoś:DDD

    OdpowiedzUsuń
  14. Dla takich wpisów i wywoływanych przez nie dyskusji warto czytać blogi ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. A swoją drogą - jak świat śwaiatem wszystko umiera od milionów lat. Śmierć rośliny nikogo nie wzrusza, zwierzaka - z reguły tylko wtedy, jeśli był związany z domem,choć i z tym roznie bywa. A śmierć bliskich zawsze jest traumatycznym przeżyciem.

    OdpowiedzUsuń
  16. gdyby umieć się porozumieć z własną duszą okazałoby się pewnie,że oddziela się od ciała wtedy, kiedy tego chce:)ani za późno, ani za wcześnie...:)
    tak pewnie jest i z przyjściem na ten świat
    PS. nie pasuje mi tłok na cmentarzach, wolę kameralność

    OdpowiedzUsuń
  17. A mnie sie podoba ten listopadowy klimat u Ciebie, bo jakos brakowalo mi przedostania sie do swiata zadumy :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ponoć śmierć to tylko przejście do krainy wiecznej szczęśliwości.
    Z uporem maniaka trzymam się tej wersji:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ketiov - też trzymam się tej wersji. Co innego mnie autentycznie przeraża - że to przejście niekiedy poprzedza długi czas cierpienia, konieczność udziału osób trzecich przy najprostszych czynnościach pielęgnacyjnych, które na dodatek też potrafią ból sprawić.
    Samo "przejście" jest nieuniknione - tyle milionów ludzi już umarło, więc widocznie "da się to przeżyć".

    OdpowiedzUsuń
  20. Gośka Twoje podsumowanie jak zawsze bezbłędne!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytam komentarze i nagle widzę, że zwracasz się do mnie. Pewnie chodziło o Jaskółeczkę, ale ne wadi. Akurat wszystkie mamy takie same odczucia (napisałam u siebie również). Nie znoszę tego jarmarcznego tłumu na cmentarzach. Szukam takich cichych chwil, kiedy mogę sama pobyć z bliskimi tam, gdzie tylko drzewa mogą szumieć najgłośniej.

    OdpowiedzUsuń
  22. *hds
    :))) myślę, że blogi warto czytać z wielu powodów- bo można się pośmiać (mój ulubiony powód), poczuć się "podobnie", odstresować, skubąć wiedzy, wymienić poglądy, zniesmaczyć się, poznać kogoś coś, zadziwić się, zirytować, nauczyć czegoś, odkryć coś, polubić nielubiane, zachłysnąć się kimś, czymś, rozmarzyć...

    i w końcu pojąć, jak bardzo jesteśmy rożni, choć wszyscy mamy identyczną liczbę chromosomów:DDDDD i jak bardzo jesteśmy podobni, choć przecież tak różni:)))))

    OdpowiedzUsuń
  23. *Gooocha*
    no wiesz Ty co??? a jak twoja śliczna trawka padła to się nie "wzruszyłaś"??? :))))
    ale, ale... tak sobie myślę, że poruszają mnie zawsze
    a- śmierci bezsensowne, zarówno ludzi jak i roślin czy zwierząt- w stylu: pijany kierowca rozjeżdża grupkę dzieciaków, durny człowiek rzuca niedopałka w lesie i puszcza z dymem szmat przyrody, jakaś paniusia przywiązuje pieska w lesie, bo nie może zabrać go ze sobą na wakacje...wiadomo, można by wyliczać w nieskończoność. Takie śmierci bolą mnie wręcz fizyczne zatruwając mi umysł.
    b- śmierci osób do których w jakikolwiek sposób jestem przywiązana... i tak sobie myślę, że w tym bólu jest jakaś "egoistyczna rozpacz" (to niezbyt dobre słowo, ale nie znajduję teraz innego), bo będzie MI tej osoby baaardzo brakować, bo tęsknota będzie kłuć na sama myśl. Tak to już jest, a przecież ONI są ponoć już po tej lepszej stronie, więc czemu rozpaczać???

    OdpowiedzUsuń
  24. *Kingo
    czyli wszystko w swoim właściwym czasie, z punktu widzenia duszy:) z ludzkiego- różnie to bywa:D

    Ale po zmierzchu, na takowym opustosałym nieco, zalanym duszącym zapachem zniczy i rozświetlonym złoto cmentarzu jest niezwykła atmosfera:))

    OdpowiedzUsuń
  25. *Aurorko
    czasami trzeba się zatrzymać w pół kroku i zamyślić się nieco:) czasami...:D

    ps. zaglądnij, proszę, do mojego poprzedniego posta:DDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  26. *Ketiov
    zdarzyło mi się (nieraz)już jedną stópką dotknąć tego nieznanego lądu i byłam wręcz wściekła, że mnie stamtąd wyciągano:))))
    jeśli dalej jest tylko "jeszcze szczęśliwiej", to polecę tam jak strzała:D jeśli to przebiegły mózg płatał mi figle, to dobrze mu tak, że zostaje na ziemi i już więcej nie będzie mi takich "gupot" wciskać:DDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  27. *gooocha
    Te obawy dotyczą wszystkich:) reszta to faktycznie pikuś, skoro i tak nie ma innego wyjścia (ponoć już hibernują, ale nie wiem jak to dokładnie z wybudzeniami jest):)))))

    OdpowiedzUsuń
  28. *Lolunia
    toć przecież mawiam, że Gosia ma przydomek "Złotousta" :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  29. *Jaskółko
    ale zamotałam:)))))
    Tak się zastanawiałam, czy nie masz "przypadkiem" Nina na imię?:))))

    Ja wychowałam się przy jednym z największych cmentarzy- to dopiero jest młynek!!! Zdarzyło mi się słyszeć, że kogoś wręcz zadeptano gdy tłum napierał na bramę:) istne szaleństwo! nie dziw, że uciekam jak najdalej:)))

    OdpowiedzUsuń
  30. mam podobnie nie byłam dziś nigdzie po prostu mi smutno- 3maj się

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie, nie mam na imię Nina. Mam na imię Sonia :)))Ja się nie dziwię, że "uciekasz" od takich cmentarzy i tłumów. Tez nie lubię. Wychowałam się w lesie i w ogóle wolę te klimaty :)Często ludzie nie rozumieją tego mego ciągu do natury.

    OdpowiedzUsuń
  32. No, no... Ciekawe. Też nie lubię spędów i wolę się przytulić do drzewa, żeby poczuć pulsowanie życia. Właśnie: życia. I dziwię się, że tu tyle o śmierci :) Przecież to nie jest żadne święto zmarłych, jak nam próbowano wmówić w zamierzchłej epoce, tylko Wszystkich Świętych - znanych i nieznanych. Właśnie się dowiedziałem, bo - chcąc nie chcąc - tym razem dałem się zapędzić :) I usłyszałem też słowa o miłości. Bo wiadomo: nie ma życia bez miłości :) Myślę, że takie spędy są dla tych, którzy na co dzień gnają w inną stronę, zdyszani,nie mając czasu (i ochoty) na refleksję i... pisanie bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Eve
    i Ty trzymaj się ciepło:D

    OdpowiedzUsuń
  34. *Jaskółko
    jak znajdę chwilkę, napiszę Ci skąd się wzięło to moje pytanie o imię:)))
    Myślę, że takowego ciągu do natury nie da się zrozumieć:))) albo się go ma, albo nie:D
    i mi drzewa śpiewają najpiękniejszą kołysankę:DDDD

    OdpowiedzUsuń
  35. *Michale
    :DDDD otóż to: splątało się kilka różnych świąt i tknięta Twoim trafnym spostrzeżeniem napisałam długaśny komentarz rozkładając owe święta (czyli Dziady, Wszystkich Świętych, Zaduszki i do tego Halloween) na czynniki pierwsze (zaczynając od Celtów i ciągnąc poprzez Słowian, aż po Chrześcijaństwo i jego modyfikację tych pogańskich obrzędów, których żadnymi sposobami nie udało się wykorzenić) - no, zapaliłam się do tego, bo to niejako "moje tematy":) ale...
    brutalnie i w tajemniczy sposób pożarło mi ten komentarz:D
    nie pierwszy raz zresztą:)
    cóż, może w przyszłym roku machnę jakowyś miniwykładzik w tym temacie:))) tak, by odrobinę rozplątać te obrządkowo-świąteczne dni:DDD jak nie zapomnę...
    Pozdrawiam ciepło:)))

    OdpowiedzUsuń
  36. Celtyckie światy, pogańskie Dziady, słowiańskie zwyczaje.... ciepło, ciepło... blisko, coraz bliżej... Uśmiecham się do Was :)))

    OdpowiedzUsuń
  37. *Jaskółko
    no przecież, że oduśmiechujmy się znacząco, i od ucha do ucha!!! :*

    OdpowiedzUsuń

dziękuję ♥