Już za chwileczkę...
Już za momencik...
Zostawię spalinami okadzające mnie namiętnie miasto i rzucę się w dobroduszne ramiona zieloności. Będę hodowała kiełki i bladym świtem czytała bajki nietoperzom na dobranoc;) Doczekać się nie mogę...
Pobyt w Jaworzu to dla mnie minimum słów, maksimum czucia, a radosną przedwyjazdową głupawę mogłabym zilustrować ino tak:
Muszę dodać, że jeden z tychże powyższych pokręconych wariatów: Sambor Dudziński to mój ulubiony multiinstrumentalista od "przedmiotów dziwnych" i mistrz dźwięków wszelakich, którego darzę ogromnym, niewypowiedzianym, zachłannym... uwielbieniem!!! Nieodwzajemnionym niestety;(
Ciężko mi znaleźć jakąś "nieskrzeczącą" próbkę jego twórczości, więc niech będzie ta, puzzlowa ... tylko dajcie mu szansę;))))
I jeszcze Sambor ino wokalnie... bardzo lubię ten utwór, jak i spektakl z którego pochodzi...dla mnie to perełka:D
.
Ah jak przyjemnie wśród zieleni, świeże powietrze, przyroda... :)
OdpowiedzUsuńMiłego wypoczynku :)))
Ja już kociokwiku dostaję, bo mi się wyjazd o tydzień przeciągnął:DDDD
OdpowiedzUsuńale już mam dopięte na przedostatni guzik, więc zacieszam jak szczerbaty do sucharów;)
Dziękuję:-*
Wcale się nie dziwię :) Sama się na takie wyjazdy cieszę jak dziecko :)
OdpowiedzUsuń:DDDD
OdpowiedzUsuńJeszcze czeka mnie trochę pracy przy pozimowym ogarnianiu domostwa i obejścia, ale taka praca to nie praca;)
No i te kiełki mnie ciekawią, zaopatrzyłam się w kiełkownicę i zobaczymy jak mi ta hodowla iść będzie:D
Sydoniu, w kiełkownicy to samo rośnie ;) Myślę, że pójdzie Ci dobrze, całkiem szybko rosną w tym ustrojstwie ;)
OdpowiedzUsuńTo fajnie:DDDD
OdpowiedzUsuńpotrzebuję się dowitaminizować :D coś mi odporność szwankuje i nawet imbir z czosnkiem ni dają rady...
No i jak już hodować zacznę to pewnikiem się uzależnię;)
Może warto coś brać na tę odporność w postaci tabletek ;)?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że te kiełki coś Ci pomogą :) A przy okazji smaczne są :D
Tabletkom mówię paszołwon;)
OdpowiedzUsuńkiełki uwielbiam... a w tamtym roku kiełki, czosnek, olej lniany i wiesiołkowy, sok pomidorowy, miód i masa surówek postawiły mnie na nogi tak, że mi się lekarz nadziwić nie mógł... no i oczywiście samo Jaworze pomogło;)
a teraz znów mi wsio siada... dobrze, że nie libido ( jak już chyba Norbert "gdzieś" wspomniał, hehehe, uduszę go;))))
To się zdrowo odżywiaj, żeby Cię znów postawiło do zdrowego pionu ;)
OdpowiedzUsuńTak tak, już wyśpiewał, że to Ci nie siada ;) Nie duś go, nie duś, szkoda by było ;) I kto nam będzie później ploteczki o Sydonii przynosił, hę ;)?
Masz rację:DDDDDD
OdpowiedzUsuńa i na duszenie moimi ślicznymi, aksamitnymi dłońmi trza sobie zasłużyć;)
Każe mu słuchać hammmmmbryyydyy, aż do nauczenia się tekstu:DDDDD o właśnie:D
Udanego Jaworzenia ;)))
OdpowiedzUsuńSydoniu, nie bądź taka okrutna ;)
OdpowiedzUsuńPrzyjemności życzę :)))
*HDS
OdpowiedzUsuńDZięki;*
*Czekoladko
OdpowiedzUsuńOkrucieństwo to moje drugie imię;)))))
Wzajemnie:D ech...
czemu tam nie ma netu:( z a telefonem trza na górkę latać, albo przez okno na górze się wychylać jak akrobata jakowyś:D
nic to...lecę się pakować i ładować akumulator w aucie używanym ino okazyjnie:DDD Uściski!!!
Sydoniu, ale przecież w końcu wrócisz tutaj ;)
OdpowiedzUsuńŁaduj ładuj ten akumulator, co by Ci nie przychodziły tak głupie pomysły jak mi i mojej siostrze, co by postawić auto na słońcu i czekać aż się aku naładuje ;P
Sydoniu... wiej, wiej w zielone ;)
OdpowiedzUsuńUkoi i uraduje. Bo takie już zielone jest.
Azyl musi być! :D
*Czekoladko:DDDD
OdpowiedzUsuńJa, jakby co, to angażuję przechodniów w projekt: Pchamy i odpalamy;)
Metoda wypracowana;DDDD
*Granato:DDD
OdpowiedzUsuńino wracać się nie chce, to jedyna wada zielonego:DDDD
Uściski!!!:-*