źródło |
Ale...
Za sprawą kilku słów w komentarzach wyczytanych, gwałtownie zachciało mi się sorbetów wszelakich kwaśnych, szczypiących, malinowych zmysłowo i czarnopożeczkowych rozkosznie. Najchętniej domowych i podanych w pucharku zwieńczonym mnogością promieni miękkiego, popołudniowego słońca...
Tak mi się ta zachciewajka rozpanoszyła po synapsach, że gotowa wręcz jestem wparować do nocnego Tesco, w swojej z lekka nieocenzurowanej piżamce, z nieładem we włosach i obłędem w krótkowzrocznych oczydłach, w poszukiwaniu błogiego, sorbetowego zaspokojenia... mniejsza już o ciepłe promyczki i zgrabne pucharki... mniejsza o środki płatnicze...
Tak mi się ta zachciewajka rozpanoszyła po synapsach, że gotowa wręcz jestem wparować do nocnego Tesco, w swojej z lekka nieocenzurowanej piżamce, z nieładem we włosach i obłędem w krótkowzrocznych oczydłach, w poszukiwaniu błogiego, sorbetowego zaspokojenia... mniejsza już o ciepłe promyczki i zgrabne pucharki... mniejsza o środki płatnicze...
Na próżno próbowałam wyszperać nieistniejący sorbet cytrynowy z głębokich czeluści zamrażarkowych, na próżno raczę się zmrożoną herbatką różaną, na próżno zapewne również próbuję dać ujście zachciewajce klikając impulsywnie w klawisze...
Jedno jest pewne, jako że posiadam słusznej wielkości żywopłot z róży cukrowej , jutro ograbię ją z płatków i kręcić będę cudnie aromatyczne sorbetowe pyszności, a i Wam polecam poeksperymentowanie z tymiż różanymi płatkami nie tylko w sypialni ;) Odkryłam je kilka lat temu i zakochałam się natychmiast, a wiedziona tym uczuciem pichcę radośnie różane marmoladki, płatki smażone w cukrze i oczywiście suszę, bo cudnie aromatyzują herbatki. Mnogości doznań opisać nie potrafię, ale myślę, że właśnie Akemi umiałaby zakląć ją w słowa i może kiedyś ją o to poproszę:)
Poniżej zdjęcia owej magicznej róży, niestety jakiś żarłacz chochliczy pozbawił ją płatków brutalnie i znienacka, co czeka ją również w tym roku, no... niestety ;)
Poniżej zdjęcia owej magicznej róży, niestety jakiś żarłacz chochliczy pozbawił ją płatków brutalnie i znienacka, co czeka ją również w tym roku, no... niestety ;)
Smacznego płatkobrania ;)
,
Smacznie się zemściłaś za sorbet ;D
OdpowiedzUsuńTeraz ja mam potrzebę wyjścia z pracy i rwania płatków róż podczas zbliżającego się brzasku ;)
Tylko gdzie w środku city, róże cukrowe wyniucham ;]
Hadesie, ja wiem, gdzie jest sporo róż takich i to w środku miasta, wcale nie przy ulicy :)
OdpowiedzUsuńSydoniu, no narobiłaś mi smaka i ja teraz będę za tymi różami latać. Normalnie kolejne szaleństwo mnie opęta ;)
Właśnie wcinam sorbet z mango - mniam. Co do róży, wolę jej zapach od smaku marmolady czy dżemiku, chociaż nalewka z owoców dzikiej róży jest boska :)
OdpowiedzUsuńauuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDostałam ślinotokuuuuuuuuuuu!!!!!!!!!!!!!!
Wstyd się trochę przyznać, ale kleszcz narobił mi smaku. Zły znak. Pora się za siebie zabrać.
OdpowiedzUsuń*HDS
OdpowiedzUsuń...anu ponoć zemsta jest naturalna i instynktowna, a do tego jeszcze słodka i najlepiej smakuje na zimno;) więc niejako sama się tu tak niepostrzeżenie skrystalizowała ;DDDD
tak:) w city ciężko jest wyniuchać różę cukrówkę w kakofonii woni miejskich wszelakich, ale jak pójdziesz prowadzony czekoladowogruszkowym tropem, to z pewnością się uda:D
Ta róża lubi również porastać okolice pustostanów i ruder... i jak już się trafi na jeden krzew to jak na żyłę złota, bo kwitnie obficie i dość szybko się rozrasta. Moje ogołociłam dziś wręcz w półśnie, ale ma na szczęście dużo pączków, cieszy mnie to, bo na marmoladkę potrzebuję aż dwa wiaderka płatków...;)
*Czekoladko
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto dać się opętać w tym akuratnym wypadku... ja na początku machałam ręką, bo próbowałam kiedyś cosik smażyć z owoców dzikiej, ale to nawet nie ma porównania, taka jest przepaść między tymi różami;)
ta jest wręcz morderczo aromatyczna... i absolutnie wyjątkowa:D
Sydoniu, ja znam kilka miejsc u mnie, gdzie te róże rosną i chyba pójdę normalnie spenetrować, ale o jakimś bladym świcie, czy pod osłoną nocy, bo tak w biały dzień... ;)
OdpowiedzUsuń*Margo
OdpowiedzUsuńO właśnie... nalewki jeszcze z niej nie robiłam;)aś mi podsunęłaś;D
Tak sobie myślę, że może jeszcze nie próbowałaś akuratnie tejże róży... jak by to ująć? Dzika jest w smaku brudna, zmącona... cukrowa natomiast rześka i soczysta niczym uderzenie w czysty ton... bez niepotrzebnych współbrzmień;DDDD
*Czekoladko
OdpowiedzUsuńŻebyś Ty wiedziała jak ja się wypuszczam szabrować okoliczne krzewy pigwowców... jak tajemniczy Don Pedro ( Karramba);D... a tu sobie kiedyś jadę autobusem i co widzę? anu ludziki z wiaderkami w samo południe ogołacają skwerek z owoców:D i nikomu to nie przeszkadzało;)
Sydoniu, no tak w biały dzień w samo południe to ja bym jednak miała opory, nawet gdyby nikomu to nie przeszkadzało ;) Dlatego jak już to się wypuszczam o dziwnych porach...
OdpowiedzUsuń*Gocha
OdpowiedzUsuńN. jako wprawkę przed krzyżykową Bitwą Pod Grunwaldem Matejki może Ci wyhaftować śliniaczek;DDDDDD co sobie życzysz jako motyw przewodni?;)
*Czekoladko
OdpowiedzUsuńNo właśnie przeżyłam szok;DDDD
...dziwne pory? To uważaj na bruneta ;)
*EL KI
OdpowiedzUsuńNo tak... kleszcze bywają nieprzewidywalne;)
Pozdrawiam serdecznie:D
Sydoniu, brunet to chyba tylko wieczorową porą, a poranną... ;)
OdpowiedzUsuńPoranną?... złakniony snu blondyn;)
OdpowiedzUsuńTo jeszcze gdzieś się upchnie rudego, brązowowłosego i będzie komplet ;)
OdpowiedzUsuń*Czekoladko
OdpowiedzUsuńjak cztery strony świata... ale tylko w jedną można pójść ...jednocześnie;)
tak to prawda. może to nawet lepiej :)
OdpowiedzUsuń*Czekoladko
OdpowiedzUsuń;D
myślę, że łatwiej na pewno...
lepiej z pewnych względów też...:DDDD
ja dziś stąpam po grząskim gruncie... ;)
OdpowiedzUsuńnie:DDD
OdpowiedzUsuńno co Ty?
akurat ten grunt jest jak skała:D
miłość jest...:DDD ale nie mam pewności jak jest u innych i dla innych:) wiadomo:D
serio serio ;)
OdpowiedzUsuńw tym temacie to ja mogę posnuć wyłącznie teoretyczne rozważania ;)
To możemy posnuć;)
OdpowiedzUsuńw sumie ja mogłabym dorzucić szczyptę praktycznych, ale nie chciałabym nikogo "oświecać" snując dywagacje oparte na moich doświadczeniach... bo owe doświadczenia są moje;) i pewnikiem na nic one komuś innemu... z chęcią pośledzę dalszy rozwój komentarzowy na Twoim blogu;)))))
To gdzie taka roża lubi rosnąć to ja doskonale wiem, zastanawiam się gdzie w okolicy stoją jakieś rudery ;DDD
OdpowiedzUsuńHadesie, w samym centrum centrum rośnie sporo, koło lasu na Bielawkach i w paru innych miejscach ;P
OdpowiedzUsuń*HDS
OdpowiedzUsuńNo jakbym stanęła koło Ciebie to już byś wiedział gdzie w okolicy stoją jakieś rudery;)))) wtedy do róży to już blisko;)))
a tak musisz sobie radzić sam;DDD
oj... nie sam;DDDDDD
OdpowiedzUsuńno już teraz wiem gdzie podziały się moje słoiczki na zioła ;P
OdpowiedzUsuń*N.
OdpowiedzUsuńWara od MOICH słoiczków!!!!bo...
To ja wolę poszukać gdzieś bliżej siebie, za Wisłą w kierunku Torunia powinno sporo tego chwasta rosnąć ;DDD
OdpowiedzUsuńW necie można wyszperać masę różniastych przepisów, ino lepiej jest jednak pouszczypywać białe końcówki płatków, wtedy pozbywamy się goryczki i jest już naprawdę ideolo:DDD
OdpowiedzUsuńSydoniu, zaraziłaś mnie różanym szaleństwem ;)
OdpowiedzUsuńHadesie, tam u Ciebie też są, ale nie wiem, przy jakiej ulicy, bo ja dopiero tę część miasta poznaję. Kiedyś były jak się na Ostromecko jechało, ale nie wiem, czy tam jeszcze są.
OdpowiedzUsuńTo teraz na mnie się przeniosło... ;-)
OdpowiedzUsuńeeej...ta róża bez płatków też piękna:D myślałam że to jakiś inny kwiatek,a potem ten samotny płatek.
OdpowiedzUsuńSmacznego!
Sydońku drogi, jakże Ty mnie przeceniasz. Ijakie to jest miłe!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie, zapytując nieśmiało, gdzież to się zagubiłaś?:)
*Auroro
OdpowiedzUsuńciekawe czy czekoladzie w duecie z różą byłoby po drodze?hmmm...
pozdrawiam ciepło:D
*Magdo
OdpowiedzUsuńno... poświęciła się bidulka na korzyść moich kubków smakowych;)
A dziękuję i polecam:DDDD
*Akemi
OdpowiedzUsuńTam zaraz przeceniasz;))) mówię świadomie i obliczalnie;DDDD i basta;)
A ja na Jaworzu się zaszyłam i nosa nie wyściubiam na świat żaden inny;)))) i nic mi do szczęścia nie trza więcej:DDDDD i pląsam radośnie jak stonka jakowaś po ziemiaczanym raju...
że ach...