środa, 21 września 2011

Kruche ciasto ze śliwkami jako przepis na niemoc wszelaką


Tytułem  późnonocnego wstępu oznajmiam wszystkim sympatycznym ludkom, którzy bezskutecznie się do mnie dobijają tu i ówdzie, a do których jeszcze nie dotarła wieść, żem zinternetowana jest ino w porywach i na raty: że jestem, dycham i czuję się miarowo… Wciąż w zielonościach sielsko wiejskich, lecz już bez nurzania się w nich beztrosko z powodów czysto fizycznych, a które to powody można krótko i zwięźle zwać cholernym lumbagiem (a poszło ty precz!). Testy i inne różne takie badania czekają mnie dopiero pod koniec miesiąca, i nawet jeśli coś tam znowu będzie bardzo nietenteges to nie sądzę, bym się tym zbytnio przejęła. Czuję się znośnie i to jest mój własny barometr boreliozowy…  To tak gwoli wyjaśnienia, z pewnością znowu po powrocie będę miała problem z ogarnięciem skrzynki + gg i jeśli kogoś zapodzieję, zacichnę, to z góry najmocniej przepraszam.



I tak w ciągu ostatniego tygodnia upiekłam równiutko 7 jadalnych ciast i masę niejadalnych ciasteczek  dochodząc do wniosku, że idealny kruchy spód pod jabłka nie nadaje się do śliwek… owszem,  jest zjadliwy, ale szału nie ma:) 







Wypracowałam przepis, który jest najbliższy ideałowi, ale myślę, że dopiero z czasem nadam mu ostateczny szlif, mam nadzieję, że będzie to w miarę szybko, bo powoli Jaworze zaczyna być ubogie w odwiedzające nas duszyczki i przyjdzie mi samej delektować się wypiekami, co z pewnością nieuchronnie pójdzie mi w biodra. Pocieszająca jest myśl, że dla równowagi ugniatanie ciasta dobrze wpływa na wygląd górnych partii ciała, więc bilans wychodzi na zero, no- okrąglutkie zero ;D ale jakby ktosik miał ochotę na kruchego śliwkowca, to bardzo proszę:  



Ciasto robimy z:

  * żółtek – 2 sztuk
   *  mąki – 2 szklanek  
 *  cukru – pół szklanki
  *  zimnego masła – kostki 200 g  
* białek - 2 sztuk ubitych na sztywno
*  proszku do pieczenia – pół łyżeczki
 * trochę bułki tartej do wysypania formy   
*  kawałeczka tartego imbiru (niekoniecznie)
    * odrobiny cynamonu do posypania śliwek-pasuje jak ulał    
*  skórki otartej z połówki sparzonej cytryny  (niekoniecznie)
*  no i  przecież występujących w głównej roli śliwek węgierek





Kruszonkę z:

*  masła 80 gr.  
*   mąki ¾ szklanki
*  cukru 2/3 szklanki
*  cukru waniliowego 1 op.




Mąkę wymieszać z cukrem i proszkiem do pieczenia. Dodać masło pokrojone w wiórki, skórkę, imbir oraz żółtka, zagnieść szybko ciasto. Zawinąć w folię i wstawić do lodówki na godzinę. Schłodzonym ciastem wylepić dno i boki niedużej formy posmarowanej masłem o obsypanej bułką tartą.   Można też troszkę podmrozić ciasto i zetrzeć na tarce o grubych oczkach, to nieco ułatwia „wyklejanie”. Piec ok. 12 - 15 minut w temp. 180°C. Połówki śliwek ułożyć na cieście (zostawić ze 3-4, do dekoracji) i oprószyć delikatnie cynamonem, jak ktoś lubi... ja lubię bardzo:)  Białka ubić na sztywną pianę, wyłożyć na śliwki. Masło roztopić. Mąkę wymieszać z cukrem zwykłym i waniliowym, zalać ciepłym masłem i rozetrzeć palcami na grudki.  Posypać nimi wierzch ciasta. Na górę wyłożyć kilka plasterków pokrojonych śliwek. Piec jeszcze 30 minut. 




SMACZNEGO!!!





*

42 komentarze:

  1. Ha! Upiekę w piątek, bo gości mam. No jak znalazł, wielkie dzięki i kłaniam się nisko z pozdrowieniami ze słonecznego dziś Poznania:)

    OdpowiedzUsuń
  2. To wszystko wygląda roskosznie, a jak na pewno smakuje... :))

    vi.

    OdpowiedzUsuń
  3. pychota....!!!
    a zima jest dobra dla bioderek, to racja:D

    P.S.Dobry demot ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. ;) ....czuję, że będzie dobrze!

    ;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. A więc roztopione masło na kruszonkę... Teraz rozumiem czemu mi nie wychodziła :)

    OdpowiedzUsuń
  6. pyszności :)))
    choć muszę przyznać, że tamto pod jabłka też było dobre, a że śliwki na wierzchu... i tak mi smakowało :)))
    wykorzystam w najbliższym czasie zaraz po tarcie ze świeżymi figami, przez które jestem w amoku ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. * Izuś
    Gościom smakuje tak, ze znika w mgnieniu oka... na co się patrzy z prawdziwą przyjemnością:) wiadomo:D
    Odpozdrawiam ciepło, Jaworze taż dziś się rozsłonecznioło, lumbago troszkę odpuściło, kurki podrożały, więc nic tylko do lasu trza się wybrać:)
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  8. *Vi:D
    z ochotą upiekę i wyślę:))) a co, teraz można wysłać wszystko i to w każde miejsce;DDDD

    OdpowiedzUsuń
  9. *Lafle
    oj, ten demot rozwala mnie na łopatki każdego dnia:))))
    a bioderka i zima... cóż... strach się bać:DDDDD

    OdpowiedzUsuń
  10. *Green
    dzięki!!!!! ja też tak czuję, więc jakżeby miało być inaczej???

    Ps. wow, Kermit!!! luuubię:)

    OdpowiedzUsuń
  11. *Aneto
    masełko najlepiej jak najcieplejsze:D
    można też wypróbować troszkę inne proporcje:
    200 g mąki
    100 g masła
    100 g cukru
    z pewnością wyjdzie pyszna. Ja też przez jakiś czas siekałam masło robiąc kruszonkę, siekałam i siekałam zastanawiając się, czemu nie jest taka fajna jak na drożdżówkach:D

    Ps. mam nadzieję, że urlop spełnił swoją powinność i wróciłaś naenergetyzowana po brzegi:DDD

    OdpowiedzUsuń
  12. *Czekoladko
    dzięki:DDD choć widziałam, jak się męczysz wbijając widelczyk w ciasto:))) jednak jabłka mają więcej soku przez co spód nie jest taki suchy:DDDD
    figi??? ech.. gdzie ja tu świeże figi znajdę:DDDDDD prędzej trufle:DDDD

    OdpowiedzUsuń
  13. Sydonio, przypomniałaś mi niechcący o tym przepisie śliwkowym, który mi nie wyszedł w zeszłym roku. Połówki śliwek się układało po prostu w ceramicznej formie na tartę, posypywało cynamonem i tą kruszonką właśnie...

    Popróbuję dziś jeszcze raz niezwłocznie z Twoim przepisem, póki jeszcze mamy śliwki... ;)

    Urlop super, i mnie jakoś po nim ostro wzięło na gotowanie. O dziwo dziwów, jak na razie wszystko wychodzi pyszne, zobaczymy co dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Normalnie się wykończę z tym żarciem na różnych blogach ;D
    Litości nie macie ;)))

    OdpowiedzUsuń
  15. *Aneto
    właśnie, właśnie... ja oddałam swoje serce wersji z wiśniami, ale to może dlatego, żem śliwek jeszcze tak nie robiła:D

    Wiesz, ja to raczej piekę niż gotuję:) i to zazwyczaj na smutki i inne zgryzotki:D w kuchni jest kolorowo, pachnąco i... świetnie się w ten pejzaż wkomponowuję:D
    mmmm... może jakieś niezwykłe danie z tych pourlopowych, kuchennych ciągotek Ci się urodzi?:D

    OdpowiedzUsuń
  16. *Misiu
    :DDD
    jak widać ja też:) już po fotkach widać ile we mnie tego lubienia słodkości siedzi:) po mojej mało wysmukłej kibici również;)

    OdpowiedzUsuń
  17. *Hds
    nie żartuj, przecież Ty chudy jesteś:DDD wywróżyłam to z Twoich kości policzkowych i stanowczo stwierdzam, że blogowe kąciki pichcicikowe (matko, jak to zdrobnić?) Cię nie zabiją, ino wzmocnią!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. No nie mogę, ale ja mam ostatnio opóźnienie z Waszymi postami...:( Starzeje się...

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja też nie nadążam z niczym... Toż i u Ciebie, i u Norberta nie zdążam z czytaniem, już o komentowaniu nie wspominając...

    Sydonka, ja się na to ciasto piszę po 10 października? :)))))

    OdpowiedzUsuń
  20. To prawda ;] Jestem chudy ;) Jednak niedostatecznie ;D

    OdpowiedzUsuń
  21. *Czarna
    Ty się nie starzejesz, Tobie po prostu dziecko do szkół poszło:DDDD ale spokojnie, ponoć szybko nabiera się wprawy i perfekcyjności organizacyjnej... ( hehe, mnie to omija, a szkoda):D

    OdpowiedzUsuń
  22. *Granato
    pal licho z nadążaniem, Ty wszystkie siły na chorobowego wroga kieruj:D
    oj, nie wiem czy będziemy po 10... skonsultuję, wybadam i odezwę się na @, (jak się uda, bo wiesz jak jest):)))

    OdpowiedzUsuń
  23. *Hds
    a jak jest dostatecznie??? :DDD

    OdpowiedzUsuń
  24. *Hds
    to zważ się przed śniadaniem i bez wdzianka :D
    (ja tak robię jak chcę się "ucieszyć" ze zrzucenia kilograma i mieć miły początek dnia);D

    OdpowiedzUsuń
  25. Ty myślisz, że jak się zawsze ważę ;P

    OdpowiedzUsuń
  26. Hadesie, ale Ty chudziutki przecież jesteś! ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. To wiem ;) i chory na głowę ;D to też wiem ;P
    Każdy ma jakiegoś bzika...

    OdpowiedzUsuń
  28. Chory na głowę? A co? Coś Ci dolega? ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Syduś wprawa i organizacja chyba mi nie grozi... jakoś nie jestem do ego stworzona...

    OdpowiedzUsuń
  30. * Hds
    a to feler z tym ważeniem, myślałam, że Cię uszczęśliwię w kilka sekund;D
    cóż, pozostaje Ci tylko wybiegać ten kilogram ostatecznie i nieodwracalnie:)
    hehehe... znam kogoś, kto się musiał trzymać latarni, żeby go wiatr nie porwał. Na wspomnienie tego widoku mam permanentny atak głupawy:DDD cóż, wszystko ma swoje plusy i minusy:)))

    OdpowiedzUsuń
  31. *Czarna
    A Ty co??? zeźarłaś swojego avatara od tego wpatrywania się w te kruche na obu blogach, czy jak???

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie wiem o co mu chodzi, ale blogger znowu mnie nie lubi:( Zjada posty u innych, nakazuje esemesową weryfikacje konta, ukrywa avatary, "kasuje" moje blogi...

    OdpowiedzUsuń
  33. AAA i też znam kogoś takiego co się trzymał latarni choć żal, że tego nigdy nie widziałam:D

    OdpowiedzUsuń
  34. *Czarna
    oj, bloger dostał PMS-a? strach się bać:)))
    a widok b-e-z-c-e-n-n-y... mam kilka takich perełek w pamięci:)

    OdpowiedzUsuń
  35. No to w takim razie on ma przed wśród i po PMS bo się z nim dogadać nie mogę:/

    OdpowiedzUsuń
  36. Ja dziękuję - z moimi tendencjami do tycia czuję, że przybyło mnie 10dkg od samego przeczytania przepisu :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Mnie też ślinka pociekła i niezwłocznie udałam się do kuchni w celu wypróbowania Twojego przepisu!
    W gotowaniu jestem dobra a pieczenie ciast tak sobie mi wychodzi lecz mam takie 3 sprawdzone szarlotka ,tort ananasowy i kruche ze śliwkami:)
    Upiekłam Twoją wersję w piątek miało być ciasto na niedzielę niestety nie doczekało nawet soboty!!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  38. *Czarna
    ważne, że się z drugą połową dogadujesz, a reszta pal licho:)))

    OdpowiedzUsuń
  39. *gooocha*
    to teraz popatrz sobie na jakieś ćwiczenia w tv i już po kłopocie:P

    OdpowiedzUsuń
  40. *Jaskółeczko
    bardzo się cieszę:) wiesz, troszkę się lękam wrzucać tu przepisy, bo wiadomo, człek piecze według własnego smaku- dla kogoś może być zbyt słodkie, albo odwrotnie:) tym bardziej się cieszę, że tak smakowało:DDD (a przepis na tort ananasowy z chęcią przygarnę)
    Uściski cieplutkie, choć już nieco jesienne ślę!!!

    OdpowiedzUsuń

dziękuję ♥