Zostałam wciągnięta przez pewną wielce utalentowaną, młodą
zadziorkę do łańcuszkowej zabawy w temacie "Moje ulubione seriale". Oj oj się porobiło... :)
|
i tu zagadka dla Was: jaki serial reprezentuje powyższe foto? |
Nagłowiłam się, nasapałam nieludzko, prawieżem połowę nitek z apaszki wyskubała szukając w pamięci (a jak wiecie, pamięć mam luźnym splotem tkaną) choć jednego serialu. który został przeze mnie obejrzany w ilości większej niż trzy odcinki (odcinki, nie sezony), co kwalifikowałoby go do szumnego tytułowania "mym ulubionym". Serialu, który nie byłby jakimś przedpotopowym, podrdzewiałym rupieciem na widok którego z oczyma jak spodki natychmiast otwieralibyście wyszukiwarkę. W końcu serialu, który przykułby moja uwagę na tyle, bym zechciała przyswoić sobie imię głównego bohatera, przy czym dr House się nie liczy, ten sam włazi do łba gdy się systematycznie bywa w poczekalniach z logo NFZ, a jak wiecie tam bywam częściej niż często:)
I skoro napisano:
" szukajcie a znajdziecie " (Biblia Mt 7:7) tak też się o dziwo stało, więc zaczynam swoją serialowa miniodyseję, kolejność przypadkowa, wyliczanka nie zawiera lokowania produktów i cofnie się do najdalszych lądów. Tam, gdzie niegdyś królowały dziwne stwory i równie dziwni ludzie,...
Dawno, dawno temu, a było to jeszcze wtedy, gdy Sydonia miała telewizor i korzystała nań regularnie z niego, lubiła sobie, w towarzystwie grupki czerwonych krwinek, wyruszyć w fascynującą podróż do wnętrza ludzkiego organizmu. Tak, ta bajka przykuwała mnie na jakiś czas do dywanu (po dziś dzień, oglądając coś, co mnie pochłonie, pokładam się po podłodze z kubeczkiem i termosikiem w zasięgu jednego pełznięcia)...
Mimo, iż powstało więcej tych francuskich seriali edukacyjnych o wspólnym mianowniku, to jednak "Było sobie życie" wciągało mnie wtedy najbardziej, a owa fascynacja z czasem przybrała bardziej "wysublimowaną" formę:
i pokrewnie, w teraźniejszości: czasami, jak włączy mi się pudełko na wspomnianego już wyżej cudotwórcę, uroczo aroganckiego,
Gregorego Housa, to nie klikam dalej ino podzerkuję, takie mam medyczne ciągoty:D
Dalej leci z baaardzo grubego (jak na polskie realia- TVP
ocenzurowała jeden ze skeczy) kalibru, i przyznam się szczerze, że jest to jeden, z dwóch seriali, który oglądałam w miarę regularnie, nie bacząc na kosmiczną godzinę emisji. Na szczęście był to czas mojego zamieszkiwania w środku szczerego pola i rechot, który wówczas emitowałam z siebie zostawał pochłonięty przez tą przestrzeń nie stawiając żadnego ludzkiego sąsiada na równe nogi. Serial ów to
"Mała Brytania" - takie tam luźne opowieści niosące brudny sztandar z napisem "przekraczamy wszelkie granice". Serial cieszy się popularnością nie tylko dlatego, że trąci o surrealizm i będąc obrazoburczym wyzwala niekoniecznie pozytywne emocje, ale dlatego, że jego różnorodni (choć w większości niezrównoważeni) bohaterowie są fantastycznymi kreacjami dwojga aktorów (jednocześnie scenarzystów), grubego (
Matt Lucas) i chudego (
David Walliams) wzorem sprawdzonego już Flipa i Flapa.
Oto niektóre z tych niezwykłych ról.
Matt częściej grywa kobiety i trza przyznać, że świetnie mu w tych łaszkach:
|
Carol Beer czyli "przemiła" urzędniczka, podkreślone kaszlnięciem
słowa: - KOMPUTER MÓWI NIE!!!- są moim ulubionym sloganem :) |
Się rozkręciłam... dodam tylko, że w 2008 r. serial z małej wyspy przewędrował do kraju Big Maca i
tam to się dopiero
"zaczęło dziać". Polecam wszystkim zdystansowanych do siebie i świata:)
Oczywiście pozostając w oparach absurdu muszę napomknąć o
Latającym Cyrku Monty Pythona, lubiłam i wracam przy każdej nadarzającej się okazji (
do tych pokrewnych filmów też)...
Dalej snując: z zapartym tchem śledziłam
Anioły w Ameryce (na podstawie sztuki
Tonego Kushera). Pamiętam, jakież było moje zdziwienie, gdy w pewien leniwy wieczór przypadkowo oglądany film urwał się, tym samym każąc czekać do kolejnego odcinka. Zapisałam TO sobie to na karteluszce i powiesiłam w strategicznym miejscu, tj. na lodówce...
Serial wciąga niepostrzeżenie, nie tylko za sprawą fantastycznej obsady, ale i wielowątkowości. Porusza delikatne sfery balansując na granicy jawy i... nie, nie snu, wizji, opętania raczej, zniewolenia emocjami, bólem, niemocą. To niezwykła opowieść o zwyczajnych ludziach...
*
Z rodzimych produkcji przyjdzie mi wymienić li i jedynie
Alternatywy 4, jasne, że całości nie widziałam, ale znakomitą większość z pewnością. Czasy PRL-u kręcą mnie w każdej swojej wyjątkowej postaci, kiedyś nawet zorganizowałam imprezę pod takowym patronatem, ależ to była zabawa :)
To by było na tyle, choć mogłabym wymienić jeszcze szybciutko cudną produkcję BBC
"Planeta Ziemia", perełka wśród programów przyrodniczych...
|
to są dopiero ujęcia, aż zapiera dech... |
Tyle w moim temacie moich ulubionych seriali. Przez pół roku nie mam telewizora - woląc wpatrywać się w stare okno, gdzie piękna w swoim kształcie śliwka gra główną rolę w towarzystwie statystujących, niepowtarzalnie ucharakteryzowanych obłoków. Przez drugie pół roku - zwyczajnie nie mam czasu wpatrywać się w gadające pudełko... ot tak i przyznaję, że jest mi z tym wściekle dobrze:)))
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i proszę, jeśli ktoś ma ochotę na serialowe zwierzenia, niech czuje się zaproszony przeze mnie do tejże zabawy:D
*
i jeszcze na pożegnanie przyjazne liźnięcie,
czyli serialowy obrazek, który bardzo mi się podoba;)
PS. kto pierwszy odpowie na minizagadkę, dostanie muzyczną nagrodę:))
PS. Norbert, Ty jesteś wykluczony ze zgadywanki - wiem, że lubisz ten serial:P
*
Mi zdjęcie ewidentnie kojarzy się z Królestwem Larsa von Triera, gdyby tak jeszcze było w zielonkawych odcieniach...
OdpowiedzUsuńTrafiony zatopiony :)))) gratki:DDD
OdpowiedzUsuńteraz muszę trafić z muzyką, pozwolisz, że pomyślę?:)))
PS. miło Cię widzieć:*
Ależ oczywiście, że pozwolę, zresztą nie mam tu nic do gadania ;p
OdpowiedzUsuńKrólestwo jest genialne, ale oczywiście tylko w wersji oryginalnej, gdyż amerykańska, do której scenariusz napisał S. King przyprawia o wymioty.
Mróweczko, TUTAJ są różniaste "okładki" :) nawet ciekawe:D
UsuńZgadzam się co do oryginału w 100 % !!!:D
dedykacja jutrem - zdam się na intuicję, (a jakby co będę się posiłkować Emmą):DDD
Uściski ogromniaste!!!
Proszę się Emmą nie posiłkować, to byłoby zbyt proste:)
OdpowiedzUsuńDobranoc.
to tylko w razie gdybym tonęła... nie sądzę, ale się ubezpieczam:DDDD
OdpowiedzUsuńMiłych puszystych:)
I oglądam to samo bądź oglądałam, bardziej regularnie lub mniej regularnie ;)
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńCzytając Twojego posta usłyszałam pytanie "i co tak ryjesz do tego laptopa":)
OdpowiedzUsuń:))) o właśnie: to czemu tak ryjesz???:)))
UsuńSpecjalnie dla Ciebie w wersji Live:)))) w okolicach od 2 minuty:)))
Bo mam ryło to i ryje:P
UsuńA co Ty mi tu imputujesz tym fragmentem hęęę???
hihihi, a wyobraź sobie, że po raz pierwszy ŻADNYCH podtekstów z mojej strony nie było:DDD
Usuńniemniej podoba mi się Twój tok myślenia:D
Ha! Też wiedziałam!
OdpowiedzUsuńSzpital Królestwo! Jak mogłam o nim zapomnieć, kiedy głowiłam się nad swoją serialową zagadką ;)
O propos uroczej dwójki, przypadkowo dostało się w moje ręce kilka odcinków serialu w ich wykonaniu "Come fly with me". Rzecz dzieje się lotnisku :)
mi też z głowy pouciekały te ulubione seriale:D zresztą te moje "naj" zawsze były puszczane w najgorszym czasie antenowym, o jakichś kosmicznych godzinach, więc raczej ciężko było je śledzić...
UsuńNo właśnie, właśnie....
... dopiero teraz dokładnie rozeznałam się w "tą serią na lotnisku", bo wcześniej, po obejrzeniu tegoż skojarzyło mi się z amerykańskim, rozwlekłym stylem dokumentowania i myślałam, że podpięli ten cykl pod USA:)))
Przyznam się szczerze, że wydaje mi się, iż sporo zlecieli z trzymanego poziomu, ale wiadomo, nic nie trwa wiecznie:) i tak nieźle się rozpanoszyli mając na uwadze, że na samym początku było to słuchowisko radiowe, a potem wylądowali nawet na deskach teatru:DDD
Bylo sobie zycie
OdpowiedzUsuńLatajacy cyrk MP
Alternatywy4
seriale mego dziecinstwa i mej mlodosci :)))
Dr. Housa pewnie namietnie bym ogladala, bo tych pare odcinkow ktore widzialam przypodlo mi do gustu
niestety brak skrzynki i to prawie juz od - lllllo matko - ponad 15 lat robi swoje - kompletnie nie wiem co sie w swiecie dzieje - czesto widze conajmniej zdziwienie wyrazajace zapytanie o chorobe psychiczna - oczywiscie moja hehe
bywajac u rodzicow rzucam sie na tv i polykam wszystko jak popadnie
- taki maly rausz raz do roku :)))
telewizor jest do niczego:))) śmieję się, że jak wracam z półrocznej izolacji, odpalam skrzynkę, a tam znów to samo i tak od kilku lat, w różnych konfiguracjach programowych:) (już nie wspomnę o cenie abonamentu-przez pół roku płacę nie korzystając, teraz się zreflektowałam, kończy mi się umowa i do widzenia:D )
UsuńAle wiesz co??? jest nas, nieoglądających calutkie mrowie:DDD fajnie:)
Anioły w Ameryce! Lemur uwielbia ten film, spisane cytaty pomogły zrozumieć mu niektóre zagmatwane wątki jego nędznego i pokręconego żywota. Chyba znów trzeba odświeżyć film na dysku...
OdpowiedzUsuńChętnie obejrzałabym całość, tak na raz... w jakimś doborowym towarzystwie i chętnie bym sobie ucięła po takowym seansie przytulną wymianę zdań:) Może kiedyś skrzyknę wielbicieli "Aniołów" i zorganizuję takową nockę, więc jakby co, to już czuj się serdecznie zaproszony:))))
UsuńSydoniu, jakby co film mam w całości! A o filmie dużo można powiedzieć - dobra obsada, dobry temat, dobre wątki, dobry tekst, palimpsestowa problematyka, etc., etc., etc.
Usuńświetnie )(przynajmniej nie trza będzie piratować):)))) jakby co to jesteśmy wstępnie umówieni:DDD a zrobisz owocototra??? plizzzz:)
Usuńa myśmy właśnie dzieci wyposażyli w cały zestaw "było sobie..., był sobie, były sobie... " i inne :)
OdpowiedzUsuńi lubimy sensacyjnych oficerów, pitbulla (bo polskie) - może nijak to dziś kino - do Alternatyw, ale zawsze lepiej smakuje piosenka już kilka razy słyszana
Gregory - jest też moim ulubieńcem za ten irracjonalny cynizm skąpany w zagubieniu. Mam nawet koszulkę z napisem dr'haus "skutki uboczne" - napis centralnie na biuście i nikt nie czyta "skutki"
jak mi jakiś jeszcze do głowy przyjdzie, wrócę
tymczasem mnie zaprosili do zabawy "filmy, które coś w tobie zmieniły" minimum 5 na szczęście, bo cała rodzina się wtrąca, że oni też swoje chcą dodać
świetnie, to naprawdę dobre bajki, wiodą prym i z tego, co czytam w "serialowych zwierzeniach" na innych blogach to utkwiły głęboko w pamięci czyniąc wiele dobrego:D
UsuńMyślę, że ostatnio nastąpił jakowyś wysyp cynicznych i poplątanych bohaterów a Gregory jest ich pierwowzorem. Mój przyjaciel powtarza: tak... House się wszystkim podoba, a jak spotkają takiego w życiu, to natychmiast mają ochotę go zdeptać i... i myślę, że małe coś w tym jest:)))))
co do filmów: błagam... wyczerpałam już limit takowych zwierzeń na następne pół roku:DDD aaale chętnie poczytam:D
"Było sobie życie" a jakże, oglądałam,i wszystkie filmy przyrodnicze namiętnie, bo leciały przeważnie w niedzielę :) A teraz, jakoś mało co...chyba że w niedzielę jak nie przegapię, na dwójce "Głęboką wodę" z ulubionym Marcinem Dorocińskim, serial o życiu... a potem spać nie mogę i myślę...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i buziaki ;)
jej, raz widziałam, chyba pierwszy odcinek "Głębokiej wody", bardzo dynamicznie kręcony i pomyślałam, ze chętnie obejrzałabym kolejny, również ze względu na bliskie mi tematy:D
UsuńVi, słońce... nie ma co myśleć, to niczego nie zmienia, a Ciebie męczy. Różnie się ludziom losy plotą i często nie mamy na to najmniejszego wpływu...
ps. odzyskałaś? chyba nie, bo nie mogę wejść...
Pisałem już u hds'a, że dzięki "Było sobie życie" ukończyłem studia:)) Jednakże z tych wszystkich "Było..." najbardziej podobał mi się "Był sobie kosmos" (ale to chyba nikogo nie dziwi:p)
OdpowiedzUsuńAnioły w Ameryce? A to mnie zaskoczyłaś:))
jaaa...nie widziałam kosmosu, muszę sobie chociaż jeden odcinek obejrzeć i będzie to prawdziwie sentymentalna podróż:DDD
Usuńzaskoczyłam?:))) no co Ty?:DDD o_o (napisałam: WHY???, ale wystraszyłam się, że możesz mi odpowiedzieć w niezrozumiałym dla mnie języku) :DDD
Bo to dość kontrowersyjny serial, o wyjątkowo trudnej tematyce:)) Mimo świetnych recenzji nie wszystkim przypadł do gustu.
Usuń"Harper: Jestem mormonką.
UsuńPrior: Jestem homoseksualistą.
Harper: Och. W moim Kościele nie wierzymy w homoseksualizm.
Prior: W moim Kościele nie wierzymy w mormonów." :))) cóż dodać:D
Ogromnym plusem był fakt, że adaptację zrobił sam autor, choć tchnęło teatrem to w bardzo wysublimowany sposób. Nie wszystkim przypadł do gustu, to zrozumiałe, ważne, że trąca w czułe struny rodząc dyskusję i skłaniając do refleksji:D
Mnie poruszył, choć przyznam się szczerze, że gdybym miała osobiście go nakręcić kilka scen podałabym w nieco inny sposób, natomiast wiele zostawiłabym uważając, że są fantastyczne:D
Kochana,będzie reaktywacja,jak tylko się ku wiośnie będzie miało, ździebko się ociepli, to zapakuję aparat do torby i w plener, po nowe zdjątka :))
OdpowiedzUsuńWiem że w tym roku zima nie dała mocno w kość, jak rok temu, ale normalnie starzeje się,wciąż tylko pod kocem bym siedziała.
Wstyd...a dzisiaj u mnie za oknem śnieg i deszcz na przemian zacinały ;)
to ja będę czekała cierpliwie, tym bardziej, że do wiosny bliziutko:) chociaż strasznie mi szkoda mojego last dmuchawca:DDD
Usuńzima pod kocykiem jest całkiem normalna:DDD a jak zacina to już w ogóle:D
Przesyłam moc ciepłych myśli!!!
kurcze blaszka ale ze mnie cioł że dopiero teraz zobaczyłam tego posta!! musze powiedziec ze wysoko stawiasz poprzeczke intelektualna;DD ja się zatrzymałam na "Było sobie życie":D
OdpowiedzUsuńLafle, a gdzie Ty się podziewałaś diablico? Co prawda majaczy mi się, że gdzieśtam istniejesz wirtualnie, ale jakoś chyba się z Tobą porażająco i nagminnie mijam (za co przepraszam ) :DDD
OdpowiedzUsuńBłagam Cię, nie kokietuj :PPP co Ty mi o poprzeczce intelektualnej piszesz, jak ja Ciebie czasami z encyklopedią pod ręka czytać muszę:DDDDD