Naelektryzowana dniem obfitującym w moc zdarzeń zasiadłam późnym wieczorkiem do komputera, by podzielić się z Wami masą wrażeń i emocji się kłębiących... Natomiast komputer nie miał najmniejszej ochoty na współpracę i się obruszył ostentacyjnie, odcinając mi dostęp do blogosfery... Cóż, w tym związku to on ma zawsze ostatnie zdanie. Na szczęście dziś się nie buntuje i mogę uczynić co zaplanowałam, choć nie będzie to już relacja "na gorąco" :D
Jak wiecie z niecierpliwością wypatruję Wiosny, a wraz z moją bratnią duszą , corocznie, z ogromnym zapałem manifestujemy swoje "zmęczenie" zimą i topimy Marzannę, wysyłając ją radośnie do wszystkich diabłów.
Odrobinkę zrobiło mi się jej szkoda, gdy tylko zobaczyłam ten szeroki uśmiechAle zaraz moją uwagę odwróciły jej inne, równie imponujących rozmiarów, co uśmiech, atrybuty kobiecości
Poczułam się nawet lekko zdezorientowana, bo to zazwyczaj ja wygrywam w "tej kategorii" :D Musiałam sprawdzić, czy się aby dobrze trzymają
Trzymały się rewelacyjnie, co wprawiło mnie w jeszcze większe zakłopotanie
Nie miałam czasu na dosadniejsze zgłębienie istoty sprawy, gdyż ochoczo zabraliśmy się do zapanowywania "przebiegu tortur i egzekucji" :D Podczas gdy nieszczęsna zażywała ostatniej kąpieli słonecznej
wypisałam na karteczce kilka swoich bolączek i podarowałam je Marzannie umieszczając w czeluściach jej zielonych splotów
Psinka Halinka też chciała wyrazić swój stosunek do zimy i czekała tylko na odpowiedni sygnał
I już za chwilę przebrzydła Mora płonęła, aż miło było patrzeć
I nie pytajcie się mnie, dlaczego Norbert z takim poświęceniem trzyma Marzannę otulony "chmurką" ;D
A Halinka nawet pokazała jej język na odchodne
Jej zmasakrowane resztki utuliła wodna toń
Halinka zapomniała, że odchodząc, nie wolno oglądać się za siebie...
A oto dowód, że wszystko poszło należycie!!!
I jeszcze śliczna (moja ulubiona) Wiosna Antoniego Piotrowskiego, dla Was, by zagościła w Waszych domach, zakrzątała się po obejściu porządki czyniąc i wybuchła w sercu...jeśli chcecie:D
PS.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie wdam się dziś w pogaduchy gdyż, jak wiadomo:D świętuję z Norbertem.
Przepraszam, że nie odpowiem jutro, ale będzie mnie bolała głowa:DDDD
Uściski!!!
Dzięki za relacje ;D
OdpowiedzUsuńUdanego świętowania z Norbertem ;)
i wszystkiego dobrego dla Norberta:)
OdpowiedzUsuńI grunt, że śliczna Marzanna (te piersiiii) się dała spalić i zatopić. To teraz niech się dzieje tylko pomyślnie :)))
OdpowiedzUsuńPs. Przypomniał mi się mój pociąg do moro portekkkkk :)
Iście kobieca szczegółowa relacja!;)
OdpowiedzUsuńHalinka całkiem jak moja Szurka!;D
A "Wiosna"Piotrowskiego też przecudna i bardzo ją lubię:)
Marzanna po prostu cudna ..... gdybym tam był, to w zyciu nie pozwoliłbym Wam na jej spalenie ;P
OdpowiedzUsuńMonika .... zajrzyj do mnie :)
Zwariowałam... spaliliście cudo, no dobrze, dobrze już. Wolę wiosnę, brzydszej się nie dało spalić?
OdpowiedzUsuńJak tak się przyglądam tej Marzannie to ona całkiem ładna jest, nawet bardzo ładna, nie to, co te inne maszkarony... No ale jak tradycja karze palić, topić... ;) To już teraz niech wiosna będzie :)
OdpowiedzUsuńNo - powróceni do rzeczywistości po imprezie ? :) To teraz mogę napisać - ładnie wam ten cały całokształt wyszedł :) Ładnie też spłonął i się utopił :) I chyba skutecznie - w każdym razie dziś rano przymrozku u mnie nie było :)
OdpowiedzUsuń*HDS
OdpowiedzUsuń;DDDD
wypiliśmy i Twoje :DDDD
*LOVE
OdpowiedzUsuńDobrego nigdy za wiele :DDDD
*Granato
OdpowiedzUsuńpiersi jak piersi, aaaale ten uśmiech :DDD nieco jej zrzędł później, ale pierwotnie to on robił największe wrażenie:DDD
No, nie mogę wyrosnąć z "tego pociągu"... mam mrowie takich "do lasu":D
*Jaskółeczko
OdpowiedzUsuń:DDD
A Halinka to cud psinka i kocham ją "na zabój" :DDD ma serducho jak stąd na księżyc:D
Super!
OdpowiedzUsuń