niedziela, 10 czerwca 2012

Robinia akacjowa przekwita, czyli Sydonia skacze po drzewie


Calusi dzień przesiewałam przez palce bialutkie grona robinii akacjowej. Zaczęło się od kolejnej próby wybadania, czy aby kwiaty lip się już pootwierały. Nie, nie pootwierały się, ale za to naocznie uświadomiłam sobie, że moje starowinki robiniowe właśnie przekwitają definitywnie i nieodwracalnie... Oj pachną wieczorami cudnomiodnie, wabią dzikie pszczoły i inne bzykadła z calutkiej okolicy. A teraz najwyższa pora zamknąć odrobinę tegoż cudnego aromatu w malutkich buteleczkach, większych słojach i gdzie się tylko da. Wiadomo kwiaty zdrowe, przeciwkaszlowe i w ogóle. Można suszyć, ucierać, wyciskać, syrop wyciągać, nalewki robić, zapiekać, do ciasta sypać... No nic tylko rwać!


W jednej ręce krzesełko, w drugiej koszyki gigany, na szyi sznurek z aparatem i dalejże z zapałem szarpać, zbierać i układać... Tak więc rano rwałam wsłuchując się z zachwytem w bzyczące owadami drzewa, odpoczywając wśród łanów pokrzywy i co rusz strząsając z włosów białe płatki i  jakieś podejrzane, szare, sekate patyczki, które niespodziewane robiły się niezwykle ruchliwe. Potem przeganiałam czarne robaczki rozkładając kwiaty na prześcieradle, takim, co to wściekle białe i w słońcu boleśnie kuło po oczach. Potem mycie i suszenie- studzienna woda lodowata i można sobie pomagać krzykiem wysokim, niskim, krótkim czy ojjojowatym, jak kto chce. Potem najładniejsze kwiatki na patelnię, na olej rozgrzany, wpierwej łapane za ogonki i w cieście maczane, a jakby kto chciał spróbować, to przepis poniżej. 


A jeszcze potem, gdy już na talerzykach zostają zgrabne ułożone stosiki akacjowych ogonków, a pomruki zadowolenia uczepione kuchennej firanki dyndają sobie jak złote, szklane bombki na roziskrzonej choince, wtedy to właśnie można przystąpić do skubania kwiatków... a o tymże skubaniu, po co, na co i dlaczego to opowiem Wam... potem oczywiście :)




Przepis na "kwiaty akacji" (robinii akacjowej)
 maczane i smażone w chrupiącym cieście 


Na ciasto zgrabnie wybełtać: 
*2 jaja, 
*pół szklanki mleka tłustego 
*ćwierć wody, 
*szczypta soli i łyżka cukru, 
*szklanka mąki i trochę, tak z łyżkę tej ziemiaczanej. 
Trzymając za ogonki dokładnie nurzać w cieście całe grona kwiatowe, wcześniej umyte i wysuszone, zrobić kwiatkom karuzelę wokół własnej osi by nadmiar ciasta wytrząchnąć i  ziiuuu na patelnię, na talerze i wprost do gardeł- na gorąco. 
Smacznego :) 


 


*

37 komentarzy:

  1. Ja cię nie pierniczę... Tobie dać byle badylka a ty z niego zrobisz : obiad, zapasy na zimę, lekarstwo, może nawet jeszcze jakiś sok....

    OdpowiedzUsuń
  2. P.S. Powiedz N. że zaniedbuje bloga. Coś bym już przeczytać chciała.

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha... badylka? no wiesz Ty co, jak możesz :)))
    muszę zmierzyć obwody moim drzewom staruszkom- jeszcze się okaże, że to jakoweś zabytki i kwiatków zrywać nie powinnam :D
    Ps. chcesz mnie uszczęśliwić: podaruj mi puste słoiki :DDD

    OdpowiedzUsuń
  4. P.S.2 Hmmm. .. zaniedbuje blog czy zaniedbuje bloga? Bo moja polszczyzna się zawahała....

    OdpowiedzUsuń
  5. Mooonia - chętnie - w mojej piwnicy jedno mam w nadmiarze - puste słoiki! :D Tylko jak to odprawić bezpiecznie na drugi koniec Polski i to po przekątnej na dodatek ... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na ten rok mam spokój- wożę z poligonów, bo się wojacy ze słoików stołują (na szczęście) :) ale jakby co to dziękuję, przyjmę z otwartymi ramionami: przyjadę z przyczepką i zabiorę co do jednego :DDD

      Co do N. - przekażę i poprę nieśmiało :DDD

      Usuń
  6. No i mnie rozłożyłaś na łopatki. I już. Bo, że robinię akacjową można pożerać? Tegom była nieświadoma, a to tak ładnie u Ciebie z talerza patrzy... :D
    W dodatku zdjęcia okoliczne cudne, że aż mrrrr!
    Buziaki mnogie przesyłam :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ba :) jak masz jakoweś "akacje" to polecam spróbować, najlepiej wybierać nieduże grona, takie na jeden chaps do buzi i ciągnie się toto za ogonek- nawet sobie łapek nie pobrudzisz:D
      Odbuziakowuję mając nadzieję, że może uda mi się (jak dobije do miasta, jakoś w tygodniu) skrobnąć parę słów, ale jak wiadomo- nie obiecuję ;))) hehehe

      Usuń
    2. Tego wyjazdu do miasta z raju bezdusznego wcale nie życzę. Sycę się za to Twoimi zdjęciami. I mnie tęskność nawiedza :)))

      Usuń
    3. :)))) na tą tęskność mam sposób :D

      Usuń
  7. Niesamowite drzewa i przepiękne zdjęcia!
    To ten "północny" dom???
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drzewa ukochane, bardzo przyjazne- tak jak i lipy :))) tak, to ten ostatni z całej wioski dom, z czerwonym, sypiącym się dachem:))) Poznałam Pana, który próbuje odtworzyć dzieje okolicznych wsi (napisał książeczkę o Linowie), ma przywieść jakoweś starutkie zdjęcia- oj, doczekać się nie mogę :)
      Odpozdrawiam po stokroć :DDD

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. dla mnie cudem absolutnym są te bzyczące drzewa- na takiej miłej częstotliwości, że aż się można uzależnić :DDDD

      Usuń
  9. Nie ma to jak udane akacjobranie ;)
    Nic tylko jeść zasmażane kwiatuszki pod tymi pięknymi drzewami ;DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaak :)) czarny bez też już rozkosznie kwitnie, no nie nadążam :DDDD N. od dwóch tygodni molestuje mnie o pokrzywę, a mama o pierogi :D Tak sobie myślę, i pewnie się ze mną zgodzisz, że całkiem fajnie można się stołować korzystając z dobrodziejstw natury :D ostatnio nawet wymieniłam zeszłoroczne, octowane papryczki i ogórki w musztardzie na swojską kiełbachę i szyneczkę :DDD
      Hehe- taki powrót do korzeni handlu bardzo mi odpowiada :D

      Usuń
    2. Mogę N. osobiście pokrzywą wychłostać żeby Ciebie wyręczyć ;DDD

      Usuń
    3. obawiam się, że (z powodu moich wyścielanych różowym pluszem czarnych gumiaczków) na chłosty mam wyłączność :)))
      ino nie jestem pewna, czy to aby nie było odwrotnie: mama o pokrzywę, a N. o pierogi :DDDD

      Usuń
  10. wooow, ale bym takowe zjadła :) Puste słoiki? Chcesz trochę? Ja mam w nadmiarze takich od dżemu.... Z chęcią się pozbędę, a na śmietnik wynosić było mi szkoda.... Uściskuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a nie masz robinii gdzieś pod ręką, chociaż w okolicach miasta to już pewnie dawno po kwiatkach :(
      na te wakacje zapas słoikowy już mam, ale jak nie będą Ci przeszkadzać to może jakoś, gdzieś, kiedyś je przygarnę, pomyślę jak ;D

      Usuń
    2. W mieście przekwita. Tak gdzieś w okolicy premiery zaczęła kwitnąć, pachnąc tak pięknie i nawet myślałam o kwiatkach w cieście, ale na myśleniu się skończyło.

      Sydoniu, wiesz, zawsze jakoś gdzieś przy okazji po drodze, jak R da mi auto ;)

      Usuń
    3. ja cała noc skubałam kwiatki na syrop, zarezerwuję Ci słoiczek jak chcesz :D
      (oj premiera, nawet nie pogratulowałam, mam nadzieję, że zgrabnie okiełznywałaś tremę :DDD gracie może jeszcze?)

      o właśnie, właśnie :))) przecież Ty już autem możesz! :D to wiele upraszcza :)

      Usuń
    4. To miałaś pracowitą noc. Syrop mówisz? A chętnie, bo nawet nie mam pojęcia jak to smakuje.
      Oh, coś Hades może na temat mojej tremy powiedzieć, bo akurat jak był, to wtedy troszkę miałam. Są plany grania, ale myślę, że najszybciej zrealizowane będą sierpień/wrzesień :)

      Tak tak, już autem mogę, tylko szkoda, że tak rzadko ;)

      Usuń
    5. Nie widziałem ani odrobiny tremy ;)
      Choco zagrała perfekcyjnie ;D
      Brawo, brawo, brawo!!!

      Usuń
    6. chętnie zobaczę :)))

      Usuń
  11. Odpowiedzi
    1. (westchnienie)
      no już nie będę Ci pisała jak wyglądał cmentarz tego roku- kwitł cały na biało-niebiesko-kremowo, od najmniejszego ździebełka po ostatnią gałązkę wysoko na drzewie :DDD

      Usuń
    2. Ja pie.... czy teraz musi być koniec roku, który nie wiem czemu w naszym przypadku zamiast wszystko uprościć to komplikuje, bo tak to już bym się i dziecię me spakowała i przyjechała...

      Usuń
    3. szybko poleci :))) a może do tej pory zdąży popadać i grzyby się wysypią szczodrze :)))

      Usuń
  12. żyć się, że tak pozwolę sobie na górnolotne środki wyrazu, chce! :D
    nie czytam bo nie jestem w stanie ale zdjęcia mnie ukoiły:DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) alem się roześmiała, że się tak równie górnolotnie wyrażę :D
      Uściski :)))

      Usuń
  13. Juz czuję jak pięknie pachnie...

    OdpowiedzUsuń
  14. Zatchnęło mnie. Piękne stare akcje i siedlisko takie klimatyczne. U nas przekwitły dawno. Nawet nie zdążyłam się nacieszyć nimi. Szkoda, bo w okolicy ciągną się całe aleje wysadzane robiniami. Pomysł na smażone kiscie rewelacyjny :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. że u Ciebie pięknie i mnogo w przesympatyczne zwierzaki, to wiem, ale że aleja robiniowa, to dopiero ach :))) Ja mam tylko dwie staruszki, ale za to na zapomnianym cmentarzu rosną raz przy razie...
      Kiście polecam, smakują słodkozielono:) i najlepiej gorące :DDD

      Usuń
  15. Boże... mogłabym tak umierać, skoro się tam nie narodziłam...

    OdpowiedzUsuń

dziękuję ♥