Bo jak tu się śmiać ze spuchnięta gębą
rechotać
gdy człek obolały
gdy człek obolały
gdy marudzi się
i smęci
i nogami powłóczy
szurając jak szczur stuletni
albo żebraczyna na etacie?
Jak tu się źdźbłami cieszyć
chmurki gonić po niebie
gdy wzrok mocno zmącony
zmęczony
i zrozpaczony
i zrozpaczony
gdy strach odstąpić kibelek
tak choćby na ćwierćkroczku?
Jak się w całości oddawać
lenistwu ukochanemu
bo gdy tylko się legnie
to zaraz głowa pełna
zmartwień
zmor i smętów
zmartwień
zmor i smętów
aż biadolić człek zaczyna
i tak w koło Macieju
i uparcie od nowa
no jak?
no jak?
się zapytuję
mocno retorycznie :)
mocno retorycznie :)
Wybaczcie mi, że zmusiłam Was do czytania powyższego. Wstąpiłam właśnie z namaszczeniem w czwarty etap rozpaczy, potocznie głupawą zwany, bo znów przyplątały mi się przeboje z zębami. Wszyscy chcieli dobrze (wszyscy: znaczy się każdy, kto postanowił mi pomóc i wziąć się za te moje zniszczone lekami uzębienie), a wyszło jak zawsze. Wskutek czego mam poważne deformacje twarzy po lewej stronie w postaci cudnie okazałego obrzęku, po prawej nie lepiej, bo studentka cośtam przepchnęła przez wierzchołek zęba i samo miało przejść, ale wiadomo, nie byłabym sobą, gdyby się nie spaprało i właśnie po przeciwnej stronie również robi się rozkosznie balonowato. Pocieszające jest to, że będę spuchnięta równomiernie, na chomiczycę. No cóż, cierpiętnicą ci ja dyplomowaną. W poszukiwaniu domowych sposobów u doktora Googla (a konkretnie stąd), dowiedziałam się, że by sobie ulżyć powinnam:
* gryźć goździki i najlepiej wpychać je do dziury
...dziury ani tym bardziej goździków nie posiadam- odpada
* wypłukać wnętrze "kieliszeczkiem czystej, dobrze schłodzonej wódeczki", a najlepiej pić i płukać, na zmianę
...no cóż, biere antybiotyki i nie po drodze im z wódeczką, choćby nawet nie wiem jak mocno schłodzoną (za to po drodze im z sensacjami żołądkowymi górnymi i dolnymi oraz mocno oswojonymi już drożdżakami, o przewrotny, okrutny losie) -tak czy siak odpada
* miejscowo zastosować wacik z jodyną
...jodyny, kocanek ani nawet płynu Lugola brak, apteki zresztą też- trudno, odpada
* włożyć czosnek, bądź wacik nasączony wódką do przeciwległego ucha
...eee, bolą zęby po obu stronach, zaaplikowanie tej metody skutkowałoby utratą słuchu, a co za tym idzie całkowitą dezorientacją, bo jak wiadomo wzrok u mnie nietęgi, i choć czosnek lubię, to jednakże smakowanie go małżowinami strasznie mnie odstręcza- bleee, odpada
* nacierać bolące miejsce aspiryną
...o nie! bolące miejsce nie daje się dotknąć, a co dopiero natrzeć- niemasochistycznie odpada
* mocno rozmasować ząb szczoteczką do zębów
... ale z dwojga złego to już wolę natrzeć wszystkie zęby aspiryną, chociaż nie mam pojęcia jak się do tego zmusić, ale wymyśliłam, że zacznę od palców u stóp i sukcesywnie będę się posuwać wyżej, może nim się spostrzegę... :)))
STASYS EIDRIGEVICIUS "Ostatni ząb" |
Taaak, no przecież jakbym wiedziała, jak się zmuszać do pewnych rzeczy to z pewnością miałabym już swój pierwszy, zarobiony milion dawno za sobą. Ot co!
*
Och Ty moja...
OdpowiedzUsuńTuli, tuli:***
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, Sydonko... Siły!
OdpowiedzUsuńbiedna :(
OdpowiedzUsuńMoże jednak ta wódeczka (mocno schłodzona), skoro jest już tak źle....:)
OdpowiedzUsuńDzięki kochane robaczki, dzięki ogromniaste... Przeczytałam powyższe, popełnione nocą i sama się przeraziłam: faktycznie ze mną jest już dość poważnie, skoro piszę wierszyki biadolące i próbuję nacierać się aspiryną po kilku głębszych mieszanych z klindamycyną. Ale co tam, co nas nie zabije... :DDDD
OdpowiedzUsuńPs. wszystkiego najnaj z okazji dnia dziecka!!!
Właśnie z okna oglądam pokaźne grona kolorowych baloników szarpanych przedulewowym wiatrem. Cudnie kontrastują z brudnym, groźnym niebem:)
O matuuuuuuulu.......... :( Niefajnie :(
OdpowiedzUsuńMożna jeszcze (odgryzając się złośliwie za komentarz u mnie) uszkodzić się w kolanko, może odwróci uwagę od uzębienia ...
A tak serio - współczuję, potrafię sobie wyobrazić, jak taki stan depresyjnie i zniechęcająco działa :(
a wiesz, że nie jest tak do końca depresyjnie?:) po mieście hasają klauny, a awaryjna,przemiła Pani doktor rozwierciła koronę(klnąc pod nosem tego, co to mi ją nałożył na nieprzeleczonego zęba), wydusiła i wyszorowała to co się dało, a co się nie dało- to się zobaczy w ciągu najbliższych dni:DDD A z tym drugim zębem, to można usunąć wierzchołek korzenia chirurgicznie i już. Brzmi nieźle, więc nieco mi się humor poprawił, bo już się bałam, że zęby z dwóch stron potracę :DDDD
Usuńco do kolanek, to pozwolę sobie zostawić na inną okazję:) przecież zawsze może być gorzej i jak już to nastąpi z ochotą szurnę po asfalcie celem odwrócenia uwagi :DDD
Ból u Ciebie długo nie porządzi, spacyfikują go( już się za niego wzięły )cięty języczek i poczucie humoru :D ...i tych dwóch ostatnich, życzę Ci nieustannie :)
OdpowiedzUsuńdziękuję:) ot co... ból to Pikuś, chyba mnie te zamartwianie się tak wczoraj rozkleiło, ale już mi się nieco przejaśniło nad głową- przynajmniej w temacie uzębienia. I znalazłam dobre strony sytuacji, nie dość, że miło sobie chudnę, to jeszcze w przyszłym roku mogę z biegu startować na 4 rok stomatologi, nawet proponowano mi indeks ;DDDD a z niechcianego doświadczenia (czyt. odchudzonego portfela) wiem, że to jednak opłacalny zawód :)
UsuńPozdrawiam serdecznie i już obiecuję karty rabatowe dla wszystkich moich kochanych "pocieszaczy" :D
No tak, najlepiej ból zabić innym bólem, ale na opuchnięcie nic nie pomoże - pobieduję Cię... :)*****
OdpowiedzUsuńI bardzo przytulam... No przejdzie, przecież wiesz ;))) Będziesz wspominać nową życia historię i opowieści snuć zawżdy. A teraz zajmij czymś główkę, żeby się nie poddać rozpaczy, ja ciepło pomyślę, poczaruję i się wyleczy w oka mgnieniu :)*
dziękuuuję :**** no przecież, że pomogło!!!!
UsuńTo ja kłaniając się nisko podrzucę Krasickiego, bo mi się tak powyższe "zawżdy" spodobało i od razu z nim skojarzyło:D
„Zawżdy się zbytek kończy doświadczeniem smutnym
Płakał ojciec łakomy nad synem rozrzutnym;
Umarli oba z głodu, każdy z nich zasłużył
Syn, że nadto używał, ojciec, że nie użył.”
:DDD
hahaha :))))
UsuńNic mnie juz nie boli, a ostatnio to same jakieś znikąd egzystencjalne się pałętały... Oj - ściskam :)****
no wiesz, nie ma to jak "Złoty Środek" :DDDDDD
Usuń(powiedziała Sydonia, co to złoty środek zna tylko z widzienia... i słyszenia... i opowiadania o nim... i bajek oczywiście) :DDDD
a to masz jeszcze z cyklu Zet-eŚ:
"Mamy latać, latajmyż nie górnie, nie nisko.
Komar muchy tonącej mając widowisko,
Że nie wyżej leciała, nad nią się użalił;
Gdy to mówił, wpadł w świecę i w ogniu się spalił."
:DDD
trzymaj sie
OdpowiedzUsuńNo z takim wsparciem nie mogę inaczej :*
Usuńśmieję się, że gdybyście mieli trzymać mnie za ręce przy tym dentystycznym fotelu, to palców by mi nie starczyło:)))
ps. jak tam Zmory? mnie nieco wypięło z łączności i nie wiem co i jak (np. czy rodzinka szmaciaczków się powiększa, czy wszyscy zdrowi i już mniej rozdarci???), tylko na dwa dni mnie te zęby przymusiły do odwiedzenia miasta:D (no, mam nadzieję, że TYLKO na dwa dni- juz dziś miałam wracać, ale zębolożka nie pozwoliła) :DDD
Nawet nie wiem co Tobie jeszcze poradzić, skoro już tyle dobrych rad padło ;)
OdpowiedzUsuńMoże okłady z młodych liści kapusty na całe ciało ;D
Trzymaj się ;*
wódeczkę do studni, czosnek w uszy, aspirynę między palce i okłady z młodych głąbów:) taaak... nie sposób nie poczuć zrywu:DDD
UsuńDzięki, hihram się, choć mam wrażenie, że każde hihrnięcie rozrywa mi policzki :DDDD
Bardzo Ci współczuję!
OdpowiedzUsuń:))) a ja sobie obejrzałam Twoje zdjęcia i tak mi się dzieciństwo przypomniało, taż łaziłam z kurami pod pachą,ba, wiązałam im kolorowe kokadrki na nóżkach :D cudny to nastrój :)
UsuńBidulek! :/
OdpowiedzUsuńale wciąż puszcza oczko ;))) a nawet dwa :*
Usuń...ale za to jesteś w Raju....
OdpowiedzUsuńserdeczności :)
no, na chwilkę spadłam piętro niżej, ale zamierzam niezwłocznie wspiąć się na "swoje" miejsce:)))
UsuńUściski Majeczko!!!:*
Fajny blog , tylko dlaczego jest z treścią dla dorosłych
OdpowiedzUsuńTyle tu informacji a takie ostrzeżenie może przestraszyć niejedną osobę
Pozdrawiam i będę tu wpadać częściej