...i bynajmniej nie o będzie to relacja z coniedzielnej, pasjonującej wycieczki do pobliskiego hipermarketu, a słów garstka w temacie pewnego niezwykłego spotkania. Widok owej osóbki, a właściwie już nawet sama nikła myśl o niej, stawiają moje zdezorientowane ślinianki na baczność, więc będzie króciutko ;D
I tak Czekolada z Gruszkami jest:
a. czekoladowowłosa ( choć spodziewałam się, nie wiedzieć czemu, rudej)
b. pięknooka ( dopatrzyłam się odcieni od malachitu po blady grafit)
c. smaczna ( o czym przekonały się wszelakie latające Jaworskie wampiry , ciumkające muszki i inne takie upierdliwce:)
Powiem Wam jeszcze, że właśnie TAK Ją sobie wyobrażałam, wyczytując jej blogowe myśli i opowiadania. Właśnie tak, nie inaczej... no, z tą różnicą, że była miedzianowłosa, ale to może będzie opowieść z przyszłości? kto wie?...
Tak jakoś niespodziewanie splątały mi się w tym roku aż trzy święta.
Boże Ciało jest dla mnie dniem niezwykłym i pełnym niespodziewajek, a dzisiejsze pachnie poziomkami i kłuje kroplami dżdżu jak sosnowymi szpilkami. Spłakane deszczem aksamitki przywołują wytarte wspomnienia. "Dobrze, że jesteś" mogłabym znów powiedzieć, ale nie muszę mówić naprawdę nic...
Dzień Ojca... Nadal nie powiem tacie tego, co kotłuje się we mnie z przeszłości. I choć tkwi jak zadra jątrząc się lat tyle, wciąż zastanawiam się, czy warto wyłuskiwać, odkażać i czyścić... Czy zrozumie? Czuję podskórnie, że zaboli, że słów nie znajdę, że wciąż nie potrafię "na chłodno" porozmawiać... Może za czas jakiś, ale czy mam ten czas?...
Noc Kupały pozostawię bez komentarza, bo całe towarzystwo od harców całonocnych w tym roku mi się wykruszyło jak kawałek spróchniałej deski;) Jeden twierdzi, że jest zaśniedziały i już nie zrzuca łaszków tak ochoczo jak kiedyś. Drugi pewnikiem zrzuca łaszki, ale tylko do celów wyższych i szczytnych, a takowych celów nie posiadam w zanadrzu. Trzeci jest płochy i nie chce wystawiać swych rumieńców na widok publiczny, a pewnikiem wpełzły by na blade, chłopięce lico od nadmiaru wrażeń, a czwarty zastrzegł na wstępie:"... że to, że ma zapędy ekshibicjonistyczne, to nie znaczy..." Uwaga! "...że jest łatwy"...eeee... i masz babo placek;)) no i cóż mam biedna, oj biedna ci ja, czynić? ;)
.
I tak Czekolada z Gruszkami jest:
a. czekoladowowłosa ( choć spodziewałam się, nie wiedzieć czemu, rudej)
b. pięknooka ( dopatrzyłam się odcieni od malachitu po blady grafit)
c. smaczna ( o czym przekonały się wszelakie latające Jaworskie wampiry , ciumkające muszki i inne takie upierdliwce:)
Powiem Wam jeszcze, że właśnie TAK Ją sobie wyobrażałam, wyczytując jej blogowe myśli i opowiadania. Właśnie tak, nie inaczej... no, z tą różnicą, że była miedzianowłosa, ale to może będzie opowieść z przyszłości? kto wie?...
Tak jakoś niespodziewanie splątały mi się w tym roku aż trzy święta.
Boże Ciało jest dla mnie dniem niezwykłym i pełnym niespodziewajek, a dzisiejsze pachnie poziomkami i kłuje kroplami dżdżu jak sosnowymi szpilkami. Spłakane deszczem aksamitki przywołują wytarte wspomnienia. "Dobrze, że jesteś" mogłabym znów powiedzieć, ale nie muszę mówić naprawdę nic...
Dzień Ojca... Nadal nie powiem tacie tego, co kotłuje się we mnie z przeszłości. I choć tkwi jak zadra jątrząc się lat tyle, wciąż zastanawiam się, czy warto wyłuskiwać, odkażać i czyścić... Czy zrozumie? Czuję podskórnie, że zaboli, że słów nie znajdę, że wciąż nie potrafię "na chłodno" porozmawiać... Może za czas jakiś, ale czy mam ten czas?...
The Shelter, Jan Saudek |
Noc Kupały pozostawię bez komentarza, bo całe towarzystwo od harców całonocnych w tym roku mi się wykruszyło jak kawałek spróchniałej deski;) Jeden twierdzi, że jest zaśniedziały i już nie zrzuca łaszków tak ochoczo jak kiedyś. Drugi pewnikiem zrzuca łaszki, ale tylko do celów wyższych i szczytnych, a takowych celów nie posiadam w zanadrzu. Trzeci jest płochy i nie chce wystawiać swych rumieńców na widok publiczny, a pewnikiem wpełzły by na blade, chłopięce lico od nadmiaru wrażeń, a czwarty zastrzegł na wstępie:"... że to, że ma zapędy ekshibicjonistyczne, to nie znaczy..." Uwaga! "...że jest łatwy"...eeee... i masz babo placek;)) no i cóż mam biedna, oj biedna ci ja, czynić? ;)
źródło |
.
*Gocha
OdpowiedzUsuńnie uśmiechaj się tajemniczo ino zaradź problemowi;))))... co ja mam z tymi chłopami począć;))) jak wyrwać ze szpon otępienia i niemocy?
Całkowicie zgadzam się w charakterystyce CzG ;)
OdpowiedzUsuńNa niemoc męską jakoś nie mam rady ;/
Może chłosta pokrzywami ;>
Ja wiem..Może wymienić na inny model? :D
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, to nie za dobrze Ci? Ty i liczba mnoga chłopów? :D
*hds
OdpowiedzUsuńmogłabym napisać jeszcze kilka słów o Czekoladce, ale mi się roztęskniło z lekka:DDD
Na niemoc mam masę sposobów, gorzej z brakiem chęci;) tu to się trzeba dopiero nagimnastykować... i jeszcze sobie wmówić, że on to tak sam z siebie wybuchł tą niepohamowaną namiętnością;>
to pójdę już opracowywać strategię i budować dekoracje, bo pracy przy tym niemało;))))
chłosta pokrzywami powiadasz???
to chyba dopiero w nagrodę?;)
no i się rozmarzyłam...
OdpowiedzUsuń:)))
Nawet dekoracje będą?
OdpowiedzUsuńZnów żałuję, że czasu braknie na bryknięcie do Jaworza ;)
Tym bardziej, że łodygą młodej pokrzywy, może bym oberwał ;D
*Gocha
OdpowiedzUsuńinne modele nie znaczy, że lepsze;))) ten przynajmniej mocno oswojony i wiadomo ile pali, ile zniesie i ile trza jeszcze zainwestować;)))
Liczba mnoga chłopów oznacza również większą ilość naczyń do pozmywania, puszek do pozbierania i kołderek do naszykowania, więc nie jestem pewna czy mi przypadkiem nie jest za dobrze;PP
ale gwoli wyjaśnienie dodam, że mi się te chłopy właśnie rozbiegły i powyłamywały z imprezowania, tak to jest jak chce się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu;)
JEJUNIU...
OdpowiedzUsuńmiło się konwersuje, ale zmykać muszę;)))oj, muszę jak nic;)
*Granato- uściski robaczku mój Ty świętojański:)
*hds
co się odwlecze to...;D
I że mnie tam nie ma... ah...
OdpowiedzUsuńSydoniu, a może im trzeba pokazać co i jak, bo może oni już zapomnieli... ;)
Może Hades ma rację i tymi pokrzywami spróbować trzeba, hmmm.... ;)
Z jutrzejszych harców to ja mam nadzieję, że jakaś relacja foto-słowna będzie :)
ps. Jeśli chodzi o tę miedź na głowie, to czas jakiś ją miałam i niewykluczone, że w przyszłości do niej powrócę :)
A - jak tak ich rozpuściłaś... :D
OdpowiedzUsuńJak kania dżdżu? No tego się nie spodziewałam, nie wiedziałam o rodzinnych koligacjach Pani Tamary i Pana Zbigniewa - zaskoczenie, ale że ktoś poza mną takie fidrygały muzykująco-szmerająće uszy - to to to nie... ;)
OdpowiedzUsuńAż chrząknęłam z zaskoczenia - ukhm - e - literowo się nie udaje
Mi klimaty "piwniczne" są baaardzo bliskie:))) Wiesz... studiowałam w Krakowie, to się człowiek radośnie nurzał w takowych:DDD oj, zdziwiłabyś się jak wiele osób lubi te nuty:D
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie!!!