wtorek, 14 lutego 2012

Luperkalia

Jak większość świąt tak i Walentynki mają swój pogański odpowiednik i "awansując" z kipiących, wyuzdanych obrzędów do romantycznych, serduszkowych "by my valentine" wpisują się nadal w nasz życiowy pejzaż. Ale co tam, jak zwał tak zwał, ważne, że jest okazja do zatrzymania się w pędzie i spojrzenia sobie głęboko w oczy, a jeśli zrobi się to na ten przykład w pięknych okolicznościach przyrody pod cudną postacią trzaskającego kominka i lampki czerwonego wina, to... sami wiecie ;)


Hilda, rys. Duane Bryers


ach...i zapomniałam-walentynkowa 
pocztówka z ok. 1910 r. :)





*Miłego Walentego*



25 komentarzy:

  1. Syduś by my valentine:***
    A tej Hildy nie miałam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehehe :*** nie widzę przeciwwskazań, a i serce mam pojemne;DDD

      ps. i nie siedź na internecie, ino zadbaj o odpowiedni poziom endorfin na dzisiejszy wieczór... ja mam takie właśnie plany, ale nie wiem czy z tej drugiej, skostniałej, zobojętniałej i leniwej Mojej Życiowej Połowy uda mi się COŚ dzisiaj wykrzesać:DDDDDD
      niemniej spróbuję, mam kilka pomysłów;D

      ps.2- zaskoczyła mnie dziś szadź za oknem, ale zanim się ubrałam, zanim wylizłam, zanim aparat namówiłam do współpracy, to się szadź wzięła i zepsuła:))))) ech.:)
      Miłego dnia:*

      Usuń
    2. No to ja Ci zaraz moje endorfiny mmsem prześle:)

      Usuń
    3. :))) no i widzisz jak wczoraj zaszalałam:D

      Usuń
  2. Tobie też niechże św Walenty darzy :))

    jak zwykle piekny klip, kurkawodna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję- i niech się Nam cudnie dzieje:)

      klip fajniasty, jak za starych, zwariowanych nastoczasów:DDDD

      ps. bardzo podoba mi się ten kurkowodny eufemizm na wymarciu:)

      Usuń
  3. Skąd wytrzasnąć na szybko taki trzaskający kominek? ;)

    Niech Ci się buzia nie przestaje dziś uśmiechać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. anu trza szukać substytutów- to może być ciekawe i inspirujące...:)))

      Wzajemnie!!!

      Usuń
  4. Całkiem przyjemna nutka. :)
    Tobie również miłego, Sydoniu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :DDDDDDD
      Uściski:)

      ps. udanego środowego spaceru:) i ferii:DDD

      Usuń
  5. No to powodzenie w realizacji planów. Myślę, że druga połowa doceni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :DDDDD tia... pękła rura na piętrze i walneło wodą po ścianie, a że nie zaglądaliśmy do tego pokoju, bo się wstępnie walentynkowaliśmy przed telewizorem,to zdążyło zrobić nam tam basen:))
      nic to:) ponoć ze szmatą wyglądam równie ekscytująco jak w koronkach (dla tych słów warto było walczyć z potopem):DDDDDDDD

      Usuń
    2. No ba :)))))Cudne. Mam nadzieję, że potop opanowany :)

      Usuń
    3. pewnie że:))))
      teraz ino zmobilizowaliśmy wspólne, wieloludzkie grono przyjaciół (wiadomo, takowych to tylko w biedzie) i suszymy pracownię wszelkimi sposobami:D wsio pod kontrolą:D

      kurcze, komentarze pojawiają się i znikają jak zaczarowane! O-O

      Usuń
  6. oj filmik cudowny aż mi się jeszcze oczy śmieją :)))
    cudnego Walentego:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Syd to ja poprosze troche informacji na temat tych poganskich obrzedow, bo jakos do walentego nie mam serca, no ale gdybym dostala taka walentynke jak ta z 1910 to co najmniej tydzien fruwalabym metr nad ziemia :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja tak pobieżnie i tyle co pamiętam (hehe, niewiele raczej). Ogólnie to niewiele jest rzetelnych informacji na ten temat, święto jest stare a obrzędy owiane niezbadaną tajemnicą.  Wiadomo, że święto dotyczyły oczyszczenia i płodności we wszystkich płaszczyznach od ludzi po pola, ach i chodzi o kulturę Rzymską. Niby były to uroczystości ku czci Fauna Lupercusa... Co nieco można przeczytać TUTAJ. , ale też
      "...Dzień 14 lutego w Rzymie był również kulminacyjnym dniem miesiąca poświęconego Junonie Februacie (Junonie Lutowej) - bogini doznań miłosnych, kobiet (szczególnie dziewcząt), zakochanych i małżeństwa. W tym dniu samotni mężczyźni losowali z misy, pełnej biletów samotnych kobiet, tymczasowe (na okres następnych 12 miesięcy) partnerki. Choć zazwyczaj przyjmowało to formę gry towarzyskiej, o tyle zdarzało się też, że okres ten owocował wzajemną miłością, a później rzeczywistym małżeństwem. Dlatego w ciągu całego święta dochodziło do wielu oczyszczających zbliżeń i niepozbawionych erotyzmu przyjęć na cześć Junony Februaty z mnóstwem zabaw seksualnych..." źródło
      ...wiec troszkę to wszystko splątane, niemniej wiadomo: Kościół nie popiera rozwiązłości i trza było kolejne święto mocno zmodyfikować:))) Nie wiem, na ile podane źródła są wiarygodne, ale z tego co przeczytałam to mniej więcej określają temat i opisują to, o co mi chodziło:)))
      Jak znajdę chwilę poszukam lepszych opracowań.

      ps. oj to muszę się postarać o takową walentynkę, bardzo chciałabym zobaczyć takową lewitację w Twoim wykonaniu:))))) Buziaki:*

      Usuń
    2. Wiarygodne, niewiarygodne- fajnie się czyta. I takie to ludzkoswojskie :)

      Usuń
    3. no przecież, że fajnie... mniejsza o szczegóły, które i tak nie do końca są zbadane:) w czasie się nie przeniesiemy, by wiedzieć na pewno:)))

      Usuń
  8. Ja tak z innej beczki...przez przypadek skasowałam sobie bloga, w razie czego u mnie wszystko ok, teoretycznie ;)
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jejku Vi... szkoda:( dzięki, że dałaś znać:)))

      a praktycznie? "jakbyco" to skrobnij do mnie:)))

      Usuń
    2. Vi ale zanim blog się na stałe usunie są 3 miesiące na przywrócenie go... chyba...

      Usuń

dziękuję ♥