sobota, 21 stycznia 2012

Muppety jak wino?

Ano miałam Was dziś podręczyć nieco królisiowymi opowieściami, ale jakieś marudzenie, niechcenie, smęty jakieś mi się po klawiaturze snują. Miałam podsumować blogowy roczek, ale, że to jakoś dwa dni temu było, to niejako już się przeterminowało, jak wczorajsze wiadomości. Miałam Candy ogłosić w ramach projektu "Wietrzenie przestrzeni", ale zdjęć nie mam czym poczynić...ech... 

Za to będzie odrobinę o moich ulubionych Muppetach, którym jest dość blisko do stomatologii, o czym się zaraz przekonacie, ale po kolei...:)


Ojcem Muppetów (i Fraglesów) był Jim Henson. Jego ulubioną lalką była żaba Kermit. Uszył ją któregoś dnia z kawałka zielonej szmatki i dwóch piłeczek pingpongowych, użyczał jej swojego głosu i animował ją. Gdy zmarł, na jego pogrzebie śpiewał chór Muppetów a na trumnie siedział Kermit trzymając tabliczkę z napisem: "straciłem głos". Nic dodać...
Jako, że Muppety były niezwykle znane i lubiane, a co za tym idzie stały się bardzo dochodową marką, pociągnęło to za sobą realizację pełnometrażowych fabuł i pozwoliło im zaistnieć na wielkim ekranie. Było to niezwykłe doświadczenie dla widzów, którzy nagle ujrzeli ulubione kukiełki w całej okazałości, poruszające się bez animujących je ludzi. W dzisiejszych czasach "nie takie rzeczy już widzieliśmy" :) ale wtedy...

Jak się pewnie domyślacie, moją ulubioną bohaterką jest Miss Piggy, bo jakżeby inaczej:) Ta urocza świnka, jak każda kobieta, ma wiele twarzy:) i każda jej odsłona bawi mnie do łez... Ciekawam, czy Panna Piggy jest najpopularniejsza, czy też macie jakowegoś innego ulubieńca, proponuję wzięcie udziału w ankiecie, jest w prawym, górnym rogu, ja obstawiam świnkę :)))





Udało jej się nawet dostać angaż w reklamie i wydać książkę kucharską



Sercem, duszą i głosem Miss Piggy był Frank Oz. I to właśnie do tejże osoby dążę prowadząc Was nieco pokrętnymi ścieżkami. Frank to świetny lalkarz, reżyser, a przede wszystkim aktor głosowy. Przez wiele, wiele lat współtworzył "The Muppet Show" animując i użyczając swojego głosu wielu lalkom. 



Jego wyjątkowy talent zwrócił uwagę George'a Lucasa, który zaproponował mu wykreowanie postaci Yody w "Gwiezdnych Wojnach", co Oz uczynił perfekcyjnie. Ale Frank jest także reżyserem i w swoim dorobku ma pewien film muzyczny w którym prym wiedzie sympatyczna, krwiożercza roślinka z kosmosu. Film powstały w 1986 roku, ale roślinka rodem ze współczesnych animacji komputerowych, zresztą zobaczcie sami.


...i tu dotarliśmy do samiuśkiego, stomatologicznego sedna, bowiem w filmie owym występuje pewien narwany dentysta:


i pewien, równie narwany pacjent:



Film ma rewelacyjna ścieżkę dźwiękową i jest mieszanką czarnej komedii i musicalu, do tego doprawiony dużą dawką kiczu, no i ze świetnymi kreacjami aktorskimi, taki w sam raz na niedzielne, leniwe popołudnie... 

Co do Muppetów, które właśnie pojawiły się na dużym ekranie, jakoś nie mam ochoty gnać do kina, by zasmakować odgrzewanego Disneyowskiego kotleta. Dla mnie niektóre rzeczy umierają wraz z ich twórcami, a odkurzanie i wskrzeszanie kultowych zoombie zdaje się być zabiegiem z góry skazanym na porażkę. Owszem, sentymentalne ukłucia mają swoją moc, ale mnie zmuszą raczej do odkopania staroci niż do zapoznania się ze zreanimowanymi lalkami. Może to też wina nieciekawej, wtórnej fabuły? Może jakaś pewność, że Muppety bez Ozza i Hensona są ponaciągane i bez wyrazu jak twarz po spartolonym liftingu? Może nutka jakowejś tęsknoty?... a najpewniej wszystko razem.


Poniższego kosmitę dedykuję wszystkim, którzy nie mają odwagi zrobić czegoś szalonego w swoim życiu, choć może i ochota jest... na zachętę, a co!!! ;)





*

17 komentarzy:

  1. A ja za Muppetami nigdy nie przepadałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja Muppety oglądałam, w tamtych czasach dla dzieciaka to było coś :) A moim ulubionym zwierzakiem to oczywiście miś Fozzie ;)
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w tamtych czasach to był fenomen globalny:) ich atutem był dwuznaczny, a co najważniejsze uniwersalny humor i dzięki temu każdy mógł znaleźć coś dla siebie, zarówno dorośli jak i dzieci. Takie amerykańskie społeczeństwo w krzywym zwierciadle:))) lubiłam strasznie i lubię do dziś:DDD

      Usuń
  3. Też nie należę do zagorzałych wielbicieli, ale... może wszytko przede mną? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj myślę, że nie:))) to wspomnienie tamtych czasów, nie sposób do tego wrócić:))))
      hihi, tak jak do bloków bambo, vibowitu (zastanawiam się, czy ktoś go w ogóle rozrabiał z wodą) i malucha (miałam-normalnie jeździł na powietrze):DDD

      Usuń
  4. Miss Piggy nic nigdy nie pobije. Jest bezkonkurencyjna w każdej odsłonie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))
      gwiazda pełną gębą... ryjkiem znaczy się:)

      Usuń
  5. Miałam na myśli i dentystę, i pacjenta :DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo każdy dentysta trafi kiedyś na kamień;D
      polecam calusi film:)

      Usuń
  6. O rany!!!!!! Dentysta i pacjent... pacjent i dentysta... zamurowało mnie. Ty jesteś już po, czy przed???? Ale Harleya ma the best! Z Muppetów tylko Kermit z jego zgryźliwymi minami. Mieliśmy kiedyś taką maskotkę prawie pół metrową.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z jednym zębem jestem już po:))) choć wszyscy (tj. calutkie stado studentów plus dwóch profesorów jakoweś magiczne modły nade mną odprawiało, latało po calutkim oddziale, różnego zastosowania narzędzia znosiło) to jednak się udało:D
      ....eee...jeszcze dwa zęby
      przynajmniej dowiedziałam się, że to od leków i dobrze, że "tak wcześnie" przyszłam:D
      hihi, w temacie maskotek, to dostałam teraz na gwiazdkę olbrzymiego pingwina:) świetnie robi za poduchę, przytulacz, wiatrochron i stolik:DDDD aa jak go zobaczyłam zastanawiałam się, komu "dalej" go "wcisnąć":DDDDD

      Usuń
    2. Pingwina nie wciskaj. Pierwsze wrażenie też takie miałam- a na cholerę mi taki kurzołap, a potem cuda z tym Kermitem wyrabialiśmy. no to trzymam za te następne, ale na wszelki wypadek, to Ty już, sobie tego sadysty nie oglądaj i tego masochisty też, bo potem możesz dodatkowo nerwy leczyć, a po co CI to?

      Usuń
    3. hahaha... to ja już nie powiem, jaki ubaw miałam, gdy wzięłam pingwina na spacer:DDD

      Co do dentysty to zniosę wsio, byleby mi się już paszczęka nie sypała:D aż taka bojąca się na szczęście nie jestem, ale jak mi wiertła trzeba szukać w gardle (bo się "źle zapięło" i się zgubiło, ufff, dobrze, że Pani nie połkneła) to juz taka pewna siebie nie jestem:DDDD

      A filmik mi na nerwy nie szkodzi, raczej na przeponę:) a to ponoć zdrowo:DDDD

      Usuń
  7. Miss Piggy jest zdecydowaną królową. Potem dziadki z loży, a na końcu zwierzak, no i jest jeszcze Sam orzeł :)Sklepik z horrorami miodzio!!! - nie raz oglądany:). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziadków też lubię, a najbardziej rozwalało mnie to, że zaproszone gwiazdy rozmawiały z lalkami jak z ludźmi. Kiedyś Henson popełnił pewien "nietakt" i w jakimś programie telewizyjnym "rozebrał" Gonza na czynniki pierwsze, pokazał druty, sposób w jaki porusza lalką itp. stacja zdecydowała, że nie wyemituje tego odcinka:))))
      A do "Sklepiku" mam olbrzymi sentyment:)))
      Odpozdrawiam ciepło:D

      Usuń

dziękuję ♥