Mały biały króliczek któregoś dnia (a było to niezbyt dawno, można by rzec, że jakieś cztery księżyce temu) upewnił się, że chrupanie marchewki bardzo mu szkodzi.
-Oj- pisnął żałośnie króliczek usłyszawszy znajomy trzask kolejnego złamanego ząbka....
-Oooj- pisnął znów jeszcze cieniej, gdy uświadomił sobie, że albo zawlecze się wreszcie do jakiegoś mądrorękiego stomatologa , albo przyjdzie mu się zwyczajnie paść z głodu. Co prawda miał tu i ówdzie pod futerkiem zmagazynowane pewne zapasy, ale na ile takowe wystarczą? Zimę jedną może i to o ile lekką będzie. Chcąc nie chcąc wybrał opcję pierwszą "prożyciową".
Nie, króliczek nie unikał bliższych kontaktów z bzyczącymi wiertełkami, ba, nawet lubił nurzać się w tej gęstej chmurze przedgabinetowych strachów wiedząc, że miarą dentysty jest zawrotna ilość pacjentów przypadająca na metr kwadratowy poczekalni. Czyli im gęstsza atmosfera, tym bezpieczniej i bezboleśniej. Może to nieco pokrętne i splątane teorie, ale małe, białe króliczki mają niewiele miejsca w główce i niektóre myśli nie są w stanie rozwinąć swych pięknych skrzydeł w takowej ciasnocie. Dentysta, który do tej pory dbał o królicze siekacze, trzonowe i przedtrzonowe wraz z każdym kolejnym zębozłamkiem-ułamkiem tracił nieco w oczach królisia, który to w końcu, posłuchawszy podszeptów współmieszkańców Wszechpola, postanowił zamienić go na lepszy model.
I tak oto wybrawszy najbardziej obleganego i utytułowanego specjalistę od "kruchych" spraw, mały biały w asyście przyjaciela (przyjaciel ów miał w zwyczaju powarkiwać na nawopoznanych, co wprowadzało nieco równowagi w różne świerzorelacje, rozcieńczając nieco ufne i naiwne podejście królisia), ale wracając...
I tak oto mały, biały króliczek znalazł się u bram samego piekła...
I tak oto wybrawszy najbardziej obleganego i utytułowanego specjalistę od "kruchych" spraw, mały biały w asyście przyjaciela (przyjaciel ów miał w zwyczaju powarkiwać na nawopoznanych, co wprowadzało nieco równowagi w różne świerzorelacje, rozcieńczając nieco ufne i naiwne podejście królisia), ale wracając...
I tak oto mały, biały króliczek znalazł się u bram samego piekła...
*CDN*
jak króliś nieco ochłonie :)))
tymczasem bywajcie, wierni powiernicy Sydoniowych zmartwień :D
kostium z kolekcji Nekromatik, Kasia Konieczka (do której z pewnością będę jeszcze wracała) fot. Katarzyna Widmańska |
*
zdjęcie rewelacja.
OdpowiedzUsuńtekst mnie powalił xDDDD dobrze że jeszcze mam czym chrupać, ale to też się zmienia ostatnio ;OO
Pozdrawiam:D
mam jeszcze kilka ulubionych Kasinych stylizacji, wrzucę, wrzucę ino śnieg spadnie:DDD
Usuńdbaj kochaniutka póki masz o co :DDDDDDD
To chyba taki czas, właśnie rwaliśmy ósemkę, katastrofa emocjonalna. Będzie dobrze, chociaż ten cdn brzmi imponująco :)
OdpowiedzUsuńuuuuu... gorąco mi się zrobiło, zwłaszcza w okolicach słowa :ósemka :))) ale mam nadzieję, że "już po wszystkim":DD
Usuńu mnie dopiero początek:D
Biedny króliś....:*
OdpowiedzUsuńzrób tak jeszcze raz:))) plissssss;D
Usuń:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*
UsuńBidulka:*
oooooooooooooo.... miiiiło:))))
UsuńTo króliś jak i ja musiał odwiedzić człowieka z brzęczącymi wiertełkami.
OdpowiedzUsuńUściski dla królisia ;)
Dziękuję, bardzo się przydadzą:) Króliś DO TEJ PORY się nie bał, lubił nawet... teraz już " nie bardzo" :DDD
UsuńOpowieść zapowiada się na niezły dramat ;]
OdpowiedzUsuńtia:) ważne, by nie tracić poczucia humoru:)))))
UsuńOj, biedny króliczek...! Może jednak - wobec perspektywy piekła - wrócić do pierwotnej alternatywy i wybrać pierwszą opcję, która wcale nie musi nie być "prożyciowa"? :) Właśnie wczoraj dowiedziałem się o czymś takim: http://www.youtube.com/watch?v=hS_IlbxBL3k
OdpowiedzUsuńwłaśnie, właśnie, już kiedyś oglądałam materiały na temat "fotosyntezujących" ludzi :DDD wciąż jestem w niedowierzającym szoku. Króliś chętnie by spróbował, bo mimo, iż udało mu się z pierwszego kręgu piekła wykaraskać, to nieuchronnie wisi nad nim wizja powrotu do tegoż przybytku:D
Usuńino jakby słońca u nas mało, a opuszczać Wszechpole żal :)))))
Się czuję wmurowana niespokojnie tekstem, i przesłaniem, i jeszcze fotką odpowiednią (świetna!!!).
OdpowiedzUsuńCdn. - a ja mam gęsią skórkę...
;*
:)))))
Usuńps. jak się na gąski woła???:)
Biedny, umordowany Króliś. Przytulam go do serca. :)
OdpowiedzUsuńkróliś dziękuje i otula się tą kojącą mgiełką:*
Usuńjesli po wizycie u secjalisty wygladasz jak na zalaczonym obrazku to jest niezle :))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńmówisz???:))) w sumie to podobnie, ino mi mejkap popłynął wraz z łzawym nurtem:DDD
UsuńO matko z córką razem wzięte! Bać się, czy będzie pomyślne zakończenie w c.d. ?
OdpowiedzUsuńnie bać- goi się jak na... króliku:)))
UsuńNieziemska biżuteria i włosie nieźle czesana :) Na uspokojenie i pocieszenie dedykacja od serca
OdpowiedzUsuń:DDDDD
Usuń