wtorek, 10 stycznia 2012

Nie oglądaj się za siebie

W ramach programu (a raczej na przekór): "Nie oglądaj się za siebie" -
dokładnie rok temu goniłam sferę niebieską i łapałam słońce w bezlistne sieci





*
 poniższe nucę dzień i noc (co niektórzy już wiedzą), może i Wam wpadnie w ucho



*

21 komentarzy:

  1. Niebo jest jednak nieskończone... nawet w barwach :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. *Lafle
    aż nie do uwierzenia, że to jeden i ten sam wieczór...(a po zachodzie słońca goniło mnie stado dzików... no dobra, nie goniło- ale były w pobliżu i chrumkały na mnie niepokojąco) :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie oglądać się za siebie próbuyję tu i teraz, ale w momentach oddechu jednak to robię. Wyłapuję te najlepsze, żeby się wzmacniać. Bardzo lubię takie widoki, jak na pierwszym zdjęciu. W ogóle uwielbiam przestrzenne niziny :)A ta sfera niebieska niech nas razie jeszcze jest nieosiągalna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ...
    W tym śnie boisz się
    Że gdy się zbudzisz
    Zostaniesz już tylko sam...

    Tak - wpadło mi w ucho. I w oko też.
    Nie rozumiem tylko, skąd u Ciebie, Sydonio, taka potrzeba ucieczki od przeszłości? Chcesz się pozbyć kawałka siebie? Przecież to niemożliwe. No... Chyba że wytniesz trochę tych komórek, w których masz wszystko zapisane. Ale to już nie byłabyś Ty i nie byłoby tutaj Twojego pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To, co jest przed nami chyba jest ciekawsze ;) tak mi się ostatnio przywidziało :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aurora, można i tak... Ale ja sądzę trochę inaczej. To jest zależne od tego, co się przeżyło. I myślę, że każdy z nas miał w swoim życiu chwile, które od czasu do czasu wpędzają w nostalgię. A to jest zupełnie pozytywne, pod warunkiem, że nabierzemy odpowiedniego dystansu.
    To, co jest przed nami chyba jest ciekawsze...
    Musisz być bardzo pewna (tej ciekawszej) przyszłości, skoro mówisz o niej w czasie teraźniejszym :)
    A co, jeśli wyjdziesz z domu i na głowę Ci cegła spadnie? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Michal z ta cegla to przesadziles, hehe, zaraz tam cegla - a moze usmiech i dobre slowo przypadkowo mijanego czlowieka co?
    co do wycinania przeszlosci to przytakuje - zbedne to calkowicie no chyba ze ktos ma parcie na lobotomie - to co innego :)))))
    ale o ile dobrze Sydonie zrozumialam to jej chodzi o cos innego, o pewiem rodzaj ugrzezniecia i niemocy wydobycia sie a to juz potrafi byc zawada .....
    Sydoniu jesli jestem w bledzie sprostuj
    buziole

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne fotki, pozdrawiam w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  9. spoglądając na tę fotografię przypomina mi się zeszłoroczna zima.
    Dobrze, że w tym roku nie widziałem jeszcze ani jednego płatka śniegu:))

    OdpowiedzUsuń
  10. *Goosia*
    :)))) każdy ma swoje "jakieś" zachody...

    *Lola
    aha- moja przestrzeń do niepohamowanego brykusiania :D

    *Jaskółko
    jasne, że czasami warto na chwilkę otulić się dobrymi wspomnieniami :D
    I ja lubię takowe bezkresy... Tam , za tymi drzewami robi się ciekawie, a jakie skarby można tam znaleźć :)

    *Misiu :)))
    nie, nie mam potrzeby wyrywania z siebie przeszłości, to z pewnością zabieg niewykonalny. I myślę, że jeśli ktokolwiek ucieka się do takowych bolesnych praktyk, to zazwyczaj kończą się ode zupełnie odwrotnym (niezamierzonym) skutkiem-zła przeszłość dopada ze zdwojoną siłą i w najmniej nieoczekiwanym momencie, godząc celnie w miękkie podbrzusze... Moja przeszłość (nadal mówię o przykrych doświadczeniach) ma swoje (tak myślę) właściwe miejsce. Uśmiecham się do niej ze świadomością, że  po części (tej większej) ulepiła mnie taką jaką jestem tu i teraz. Dokładnie tak, jak napisałeś :D
    W kwestii "cegły" zawsze sobie powtarzam, że skoro nie mam najmniejszego wpływu  czy spadnie, czy też nie, to po co sobie głowę zawracać?  Ale może być i tak, że przed wyjściem z domu zdążę, biegnąc na ten przykład do telefonu, złamać sobie nogę... będę złorzeczyć i przeklinać pechowy telefon nie zdając sobie sprawy, że uchronił mnie przed "cegłówką" :)))))  ot życie :DDD
    hehe...ot felieton :)

    *Aurorko
    ciekawsze bo i nieznane, i nieprzewidziane:)))) a kto nie lubi niespodzianek (no, chyba, że ta feralna cegła) :DDDDD Ja właśnie mam potrzebę spojrzenia przed siebie wzrokiem jasnym i niezmąconym :D próbuję:)))

    *Neilii
    ot co!!! ugrzęzłam w tej przeszłości, nie inaczej...rozejrzałam się dokoła i odkryłam, że sama wyglądam jak wyblakłe już wspomnienie pierwszego pocałunku. Wydaje mi się, że nic już pięknego przeżyć nie potrafię, nie doceniam tego co się dzieje tu i teraz, niczego nie oczekuję, niczego nie pragną już z takim zapałem. Wiem, niemożliwością jest wrócenie do TYCH emocji z przeszłości, TEGO drżenia, trzepotu, niepokoju. Przedmioty, którymi się otaczam, te wszystkie pozaklinane w nich sentymenty ciągną mnie do tyłu. Mam ogromną potrzebę wietrzenia, świeżego powietrza. Sama kotłuje się w tym nieco, bo przecież dobre wspomnienia są miłe i puszyste, łaszą się i proszą o głaski. Nie chcę ich wyrywać z siebie, MUSZĘ je tylko zamknąć do szufladki, do której przyjdzie mi zajrzeć raz na jakiś czas, a nie codziennie ( i to jeszcze z westchnieniem w stylu, ach... wtedy czułam, że żyję ) :DDD  Więc, Neilii... nic dodać:)))))))))

    *Zmierzch Luny
    Dziękuję:*** Buziaki :*

    *Wu
    Ty...Ty..Ty..
    no WIESZ CO???
    Ty... morderco puchów i topniejących śnieżynek na języku :DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o rany, można pisać do każdego "detalicznie"... ino czemu czcionka taka malutka?:DDDDD

      Usuń
    2. Heeee he he, ale fajnie i jakie drzewko się tworzy:)

      Usuń
  11. Fajnie je zobaczyć bez kukurydzy:)))
    I widzę, że znalazłaś nowy sposób odpisywania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w tamtym roku wszyscy biegali po brukselkę (hehe...jadalną w przeciwieństwie do kukurydzy), nawet zimą:)))

      Usuń
  12. cholera chyba ci nie odpisze, bo co napisze to kasuje :)
    ok to tak
    jesli nie pozwolisz odejsc staremu nie ma miejsca na nic nowego
    tu nie chodzi o wyrywanie czy zamykanie przeszlosci w szufladkach - lecz o zlanie, ztopienie jej w sobie\z soba - wchlaniasz, sortujesz, to co dobre zatrzymujesz a reszte wypluwasz
    to co zostaje plynie w twoich zylach, jak tlen roznosi sie po calym ciele i wtedy nie trzeba juz o tym myslec, rozpamietywac tego - to poprostu jest jak powietrze w plucach
    wyobrazam sobie ze to taki proces rozwoju i wzrostu - to daje czlowiekowi mozliwosc poszerzania wewnetrznych przestrzeni zapobiegajac jednoczesnie zatrzasnieciu na terazniejsze zycie
    eeeeeeeeee chyba pieprze od rzeczy
    Sydoniu przeszlosci nie ma, jak i mnie tu juz nie ma kiedy czytasz te slowa. To co jest to ta chwila kiedy to czytasz, wez gleboki oddech i poczuj jak powietrze cie wypelnia, posluchaj serca, spojrz na swoje dlonie i palce ktorymi teraz ruszasz to wszystko jest. Tak samo sa ci na ktorych teraz spojrzysz- oni wszyscy zyja,oddychaja, sa. Wazne jest zebys pozwolila sobie to poczuc, bez odnoszenia tego do przeszlosci - po prostu zobacz to takim jakie to jest. przyszla mi teraz taka metafora z latawcem. czasami trzeba pozwolic mu poszybowac gdzie chce.
    poczuj siebie w sobie - tam nie ma zadnych wyblaklych fotografi, wyblaklej ciebie, tam jestes zywa, pulsujaca.
    niestety ta prawda i mi czesto umyka, to trudna nauka, czasami kiedy czuje sie jak zagubiny lisc na wietrze przypominam sobie o sobie i czuje ze to mnie wzmacnia, daje sily, przestaje sie bac
    nie wiem czy rozumiesz co chce ci powiedziec
    nie chce zebys pomyslala ze to jakies pouczanie - absolutnie nie
    ja w to wszystko wierze, choc i mi trudno byc w tu i teraz
    tja kazdy ma swego demona
    buziole

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech kochana, mam tak samo z tym pisaniem, próbuję coś opisać pozornie prostej budowy, a tu się nagle wątki mnożą, gałązki wypryskują na różna strony i ciężko zapanować:))))
      nie, nie pieprzysz!!!... uśmiecham się do Ciebie czując, jak te Twoje pisane słowa działają kojąco, niczym spokojny, ukochany głos- to niezwykłe i piękne...
      Wiem (mniej więcej) czego potrzebuję, wiem jakowym orężem mam walczyć z tym demonem. Jeszcze tylko trza wiatr złapać (wiem też, gdzie szukać tych smaganych wiatrem równin). Nie przygnębia mnie już to, bo niejako zidentyfikowałam, nazwałam męczyciela:)))))
      Choć faktycznie, trzeba sobie czasami żywym istnieniu przypominać "na siłę":)
      dziękuję:***
      Uściskuję mocno Ciebie i zmorę Twoją też... może się rozpłynie w tym uścisku:))))może..

      Usuń
    2. no sie troche zawstydzilam :)
      "uśmiecham się do Ciebie czując, jak te Twoje pisane słowa działają kojąco, niczym spokojny, ukochany głos- to niezwykłe i piękne..." - to co napisalas jest piekne i czule - biore sobie :))
      tak sobie mysle, ze mozemy wystartowac z projektem pt - szable w dlon i na zmory :)
      piszesz sie?
      ja tak czy siak, wyruszam do boju
      bede slac sprawozdania z kazdej dziury w zbroi
      buziole

      Usuń

dziękuję ♥