...............................Osip Mandelsztam
Dziś jest rocznica śmierci Zygmunta Duczyńskiego i choć zazwyczaj nie przywiązuje wagi do dat (nie jestem w stanie ich spamiętać i różniaste "ważne" obchodzę kiedykolwiek, czyli jak tylko mnie najdzie), to jednak przemiły fejsbuk przypomniał mi o tym dniu i okrutnie roztłukły mi się po piersiach tęsknoty.
Zygmunt był fantastyczny (w calutkim tego słowa znaczeniu), nietuzinkowy (jak to artysta) i jednym spojrzeniem prześwietlał mi duszę. Był też mądrym, doświadczonym nauczycielem, a ja zerkałam mu w twarz jak zbłąkana, roztrzepana owieczka. To moje roztargnienie zawsze kwitował zwrotem:
-Ty to zajdziesz w ciążę i nie będziesz wiedziała z kim...
....oj, strasznie brakuje mi tych słów...
....oj, strasznie brakuje mi tych słów...
tulam:)
OdpowiedzUsuńech... to taka nieco mieszana tęsknota, z masą sympatycznych wspomnień. Wiesz, to był człowiek, który całe życie walczył z bólem (miał zmaltretowany kręgosłup i na nic się zdały leki)- nikt tak nie stawiał do pionu jak on:D
OdpowiedzUsuńoj:( ale w sumie jak się ma takie coś w sercu to oj:)
OdpowiedzUsuńoj... właśnie takie oj... dzięki:)
UsuńBuziaku wrażliwy :*
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńSmutne. Przeczytałam przy okazji stronę i to, co dotyczy hasła "Kana". O teatrze, twórcy, stowarzyszeniu, piwnicy, repertuarze i oglądnęłam fotki. bardzo interesujące. Jak to dobrze, że ludzie chcą jeszcze coś robić "w sztuce".
OdpowiedzUsuńZobaczyłam galerię. Słówko "oglądnęłam" jakoś tu zgrzyta.
UsuńStrasznie mi miło, że zadałaś sobie trud zaglądnięcia w Zygmuntową duszę, jaką była (jest) Kana:D
UsuńZygmunt angażował się w wiele projektów i młodzi ludzie zawsze strasznie do niego lgnęli, pracował z tzw. "trudną młodzieżą", ale nie moralizował, po prostu "rozumiał" i może dlatego tak łatwo dotykał głęboko skrywanych emocji, rozsupływał je:) sama wręcz koczowałam u niego w teatrze i czułam się tam jak w domu... czułam, że słucha co chcę mu powiedzieć i możemy się wzajemnie czegoś niezwykłego nauczyć:D
walczył z chorobą, bólem i ograniczeniami jakie stawiało mu jego ciało i... zwyczajnie był silny i ciągle pełen pasji. Zrobił wiele dobrego, zarówno dla mnie... takiej zwykłej mnie, jak i kultury i Szczecina:D Bardzo mi go brakuje, po liceum wyjechałam do Krakowa i już więcej nie miałam okazji się z nim poprzekomarzać...
:)
OdpowiedzUsuńMoże, na cześć mistrza, warto spełnić przepowiednię? ;)
Pozdrawiam :)
Pozwalam sobie ją spełniać co rusz, w sensie nie fizycznym jednakże:DDDDD zawsze ktoś mi niby przypadkiem jakąś myśl zaszczepia, a ja potem ją noszę taką urastającą do niebotycznej wagi, oj co ja się wtedy umęczę, nastękam, napuchnę :))) na cześć mistrza oczywiście, nie inaczej:DDD
Usuńidę zapalić świeczkę, Oni nie odchodzą puki o nich pamiętamy, im więcej i im lepiej - tym bardziej żyją w Nas ich kawałeczki...
OdpowiedzUsuńja też tulę ♥
o tak właśnie -zwyczajnie niezwyczajnie są nadal:D
Usuńdziękuję:*
,,żyjemy tu,nie czując pod stopami ziemi''Osip Mandelsztam.
OdpowiedzUsuńA oto fragment przypowieści Kainitów:
,,pod nami jest śmierć i nad nami jest śmierć
w wodzie toniemy z braku powietrza
w powietrzu giniemy z braku pożywienia
nad nami i pod nami czyhają przeciwnicy
na styku granic możemy żyć
ale życie jest krótkie i obfituje
w męki i gwałt''
Pamiętnik Kaina Lars Gyllensten.
...
Usuńdziękuję, chętnie przeczytam całość :)))
Jak rzadko przeciętny uczeń ma szansę spotkać na swojej drodze takiego "nauczyciela z duszą", pełnego pasji.
OdpowiedzUsuńCudownie, że miałaś tą okazję. Słowa jego już na zawsze pozostaną w Twoim sercu, nie bez reakcji...
Pozdrawiam ciepło.